poniedziałek, 13 maja 2013

Separation thirty

Witajcie! Dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę jakie "gafy" popełniam pisząc po angielsku trzeci, osiemnasty, dwudziesty czy tak jak dziś już TRZYDZIESTY. Ale przecież jestem tylko człowiekiem, mimo wszystko za długo to trwa i naganna mi się należy! Ale do rzeczy... Wczoraj wyczekiwałam na derby, ale jednak nie poszło po mojej myśli... Pogoda dała się we znaki, więc tutaj jest 1:0 dla niej... Pogoda się poprawia, zresztą od jakiegoś czasu nas rozpieszcza co jest zaskakujące! Martwi mnie przerwa Warda, którego sylwetki cholernie brak na stadionach... Cieszy mnie wielki powrót mistrza-Holdera! Nie będę smęcić już... Rozdział mi się kompletnie nie podoba, ale bardzo chciałam coś dla was skończyć bo piszę go od zeszłego piątku i dopiero dziś jakoś go poskładałam... Powiem, że zaskoczenie niemałe nawet dla mnie, ale co tam! Musicie mi wybaczyć bezsensowność tego co się dzisiaj tutaj pojawi, musiałam wprowadzić małe zamieszanie i średnio mi się to udało. Jednak bądź co bądź mam coś dla was! I to na dobry początek tygodnia bo dla mnie dzisiejszy poniedziałek nie był aż taką porażką jak za każdym razem... Miłego czytania!
_________________________________________________________________
Już o siódmej Alex z Zielonką przyjechali ogarnąć kilka ważniejszych spraw i odwieźć razem z nami Nicka na lotnisko. Nie ukrywam, że ciężko było mi żegnać młodego zawodnika, z którym co nieco przeżyłam i bądź co bądź, ale znaczył dla mnie dużo. Mimo wszystkich oskarżeń, mimo prawdy i wszystkich kłótni pokazaliśmy wszyscy, że potrafimy być jednością. Pojechaliśmy na lotnisko zgodnie z planem. Było ciężko, ale daliśmy radę. Młody i utalentowany kangur za chwilę miał iść na odprawę.
-Hej, nie zapomnisz tam o mnie?
-Rita, pytanie nie powinno się pojawić. Przecież spotkamy się już niedługo znowu w Polsce. Zleci szybko, zobaczysz.-próbował jakoś podtrzymać mnie na duchu.
-No tak są jeszcze telefony, internet i wszelkie inne środki komunikacji.
-Tak masz rację. Są jeszcze takie środki transportu, które przewiozą Cię na mój kontynent. Oczywiście traktuj to jako zaproszenie a ja liczę, że odpowiesz "Jasne, przyjadę".
-Nick, jasne, że przyjadę.-to było miłe i całkiem interesujące i w nietypowy sposób zaproponowane zaproszenie.
-Stary! Do zobaczenia za półtora tygodnia na słonecznym kontynencie!
-Darky, już się nie mogę doczekać.-obydwoje cały czas żartowali.-Kochana Alex.
-Kochany Nick! Ja liczę na to, że będziesz tak bardzo grzeczny, zero wybryków, zero niepotrzebnych zamieszek wokół własnej osoby czy innej.
-Jak zwykle pouczająco.
-Daj spokój.-na pożegnanie dostał w potylicę od starszej koleżanki. Tak zaczęliśmy się żegnać. Przed odprawą mocno wyściskałam Morrisa i dopiero wtedy pozwoliłam mu odlecieć w ciepłe kraje, czego cholernie mu zazdrościłam.
Po pożegnaniu Nicka pojechaliśmy na śniadanie, jak zawsze Darcy był głodny, więc zahaczyliśmy o restaurację. Każdy wybrał coś dla siebie i postanowiliśmy pojechać na go-karty.
Dopiero o osiemnastej dotarliśmy do domu. Po kąpieli poszłam do Warda.
-Jesteś głodny?
-Coś bym zjadł.
-Tak myślałam. Jakieś specjalne życzenia?
-Może tortilla? Albo jakąś zapiekankę?
-Tortilla, narobiłeś mi smaku. Masz coś w lodówce?
-Wydaje mi się, że powinienem pójść na zakupy.
-Ja jestem mniej więcej ubrana, więc pójdę.-tak też uczyniłam.
*******
Rudowłosy chłopak poszedł się wykąpać. Po całym dniu na go-kartach był wycieńczony, ale tego mu właśnie brakowało. Po kąpieli usłyszał dzwonek do drzwi był przekonany, że to Rita nie może poradzić sobie z otwarciem drzwi. Domyślał się, że ma ręce pełne siatek. Jednak się mylił.
-Nie odbierasz moich telefonów.-przed nim stała długowłosa blondynka o niebieskich oczach. Bardzo szczupła.
-Nie miałem czasu, na prawdę.
-Mogę wejść?-chłopak nie wiedział co ma powiedzieć. Nie chciał żeby Rita spotkała ją w domu.
-Niedługo wychodzę, ale jasne wejdź.-był zestresowany i przejęty.
-Kiedy się spotkamy?-dziewczyna zaczęła zadawać masę pytań.
-Widzimy się przecież.
-Doskonale wiesz, że nie o takie spotkanie mi chodzi. Kiedy znowu znajdziesz dla mnie czas?
-Teraz nie mogę. Załatwiam mnóstwo spraw związanych z moim wyjazdem do Australii.-Po usłyszeniu tego dziewczyna zbliżyła się do rudowłosego żużlowca.
-Pierwszy raz mówisz tak pewnie o tym. Coś jest nie tak.-Tajemnicza dziewczyna zaczęła coraz bliżej podchodzić do Warda.
-Daj spokój, czas najwyższy żeby o tym porozmawiać.
-Znajdziesz dla mnie czas jutro?
-Wątpie.
-Dlaczego?-teraz to ona pytała szybko i pewnie.
-Mam gościa.
-Chrisa? Przecież doskonale o nas wie.-w tym momencie dziewczyna zbliżyła się do niego na tyle, że ich usta spotkały się ze sobą. Ich pocałunek nie trwał długo. W tamtej chwili weszła Rita.
-Strasznie daleko masz tutaj ten sklep. Nie wiedziałam, że takie kolejki będą o tej go...dzinie. Przepraszam.-zrobiło się niezręcznie.
-Tego gościa masz. Może to doskonały czas żebyśmy się poznały?!
-Jasne.-Tym razem to Rita wyprzedziła Darcyego.-Rita Wester.-podała rękę stojącej naprzeciwko niej blondynce.
-Sharon Trus.-Rita spostrzegła ją jako za pewną siebie dziewczynę, która za wszelką cene musi dostać to czego chcę. Widać było, że Darky jest jedną z planowanych jej zdobycz.
-Nic nie powiesz Darky?
-Może się czegoś napijemy jak jesteśmy tutaj we trójkę?-zaproponował rudzielec.
-Jasne, z miłą chęcią. Więc Rita powiedz coś o sobie.
-Co by tutaj mówić. Przyleciałam na trochę do Anglii żeby pożegnać się z piegusem.
-Piegusem?-zapytała i wybuchnęła głośnym śmiechem. Cały wieczór został zepsuty w mgnieniu oka. Rita razem z Darcym i jego koleżanką nie siedziała długo. Jej wymówką było zadzwonienie do mamy. Pożegnała się z blondynką i pomaszerowała do pokoju, w którym miała spać. Od razu położyła się do łóżka i zaczęła myśleć. Po czterdziesto minutowym odpoczywaniu i zajmowaniu się swoimi myślami przerwał jej Darcy.
-Śpisz?-zapytał szeptem by w razie czego jej nie obudzić.
-Nie, nie śpię.
-Mogę?
-Chodź.-odkryła wolne miejsce kołdrą i wskazała mu by się położył. Obydwoje leżeli i nic nie mówili. Darcy długo się zbierał na to by zacząć rozmowę o tym co stało się dzisiaj.-Kojarzę skadś tą dziewczyne. Czy to jest jedna z podprowadzających Poole?-nie mogła się powstrzymać.
-Nie chciałem żebyś poznała ją w takich okolicznościach. Na prawdę myślałem, że będzie to wyglądać troszeczkę inaczej.
-Daj spokój, ciesze się, że chociaż w takich okolicznościach ją poznałam. Jednak nie ukrywam, że miałam nadzieję, że wybierzesz kogoś lepszego. Inteligencją ani ambicją nie zaczarowała mnie.
-Głupio mi się robi daj spokój.-obydwoje zaczęli się głośno śmiać.
-Dużo słyszałam, że angielki inteligencją nie za bardzo potrafią zaskoczyć.
-No właśnie... Jest jeszcze jedna rzecz.
-Jak to?-Rita spojrzała na Darkyego.
-Jest z Australii.
-Mam rozumieć, że ona leci z Tobą do Australii?
-To jeszcze nic pewnego.
-Dobra daj spokój. Nie chce już o niej rozmawiać. Idź do kuchni po Chipsy i colę.
-A może cola z whisky, lodem i cytryną?-odpowiedziała kiwając głową. Leżeli rozmawiając, zajadając chispy i pijąc przy tym drinki. Skończyło się na tym, że obydwoje usnęli.
Rano dziewczyna obudziła się jako pierwsza. Jej przyjaciel spał obok niej na prawdę słodko. Nigdy nie powiedziałaby tego, ale to prawda. Postanowiła, że kolejny dzień z rzędu sprawi mu przyjemność i zrobi mu śniadanie. Chciała jak najbardziej potrafiła umilić i spędzić jak najwięcej czasu przed odlotem swojego przyjaciela.
-Wstawaj, późno już.
-Która jest?
-Jest dziesiąta, ale połóż się na plecy bo mam śniadanie dla Ciebie.-chłopak przewrócił się w zadziwiającym tempie.
-Co to za pyszności?
-Nie jest to tortilla, która miała być na kolację, ale jest to zdrowe śniadanko.
-Czekaj, czekaj. To już trzecie śniadanie z rzędu. Co jest?
-Nic nie jest, po prostu te trzy śniadania zaraz się skończą bo wylecisz do słonecznej Australii na dodatek z dziewczyną, więc przyjacielskich śniadań nie będziesz jadał.
-Daj spokój.
-Nie chce się kłócić. Powiedziałam to co Ty wczoraj mi oznajmiłeś.
-Nie oznajmiłem, powiedziałem tylko, że jest z Australii tak jak ja.
-A to oznacza, że sezon się już skończył, Ty nie jeździsz, ona nie tańcuje tyłkiem przed kamerą i żużlowcami, więc zapewne pojedzie tam. Nawet jeśli nie ma do kogo to poleci tam dla Ciebie. Smacznego, ja ide się wykąpać.-młody żużlowiec szybko odłożył tace ze śniadaniem i pociągnął przyjaciółkę do siebie.
-Przestań, proszę Cie przestań. Nie chce żeby ona popsuła coś między nami.
-Daj spokój głuptasie. Nic nie zepsuje, spróbowała by.
-W takim razie zjedz ze mną śniadanie, proszę.
-Dziwnie to śniadanie będzie wyglądało.
-To po prostu będzie jedzenie przyjacielskiego śniadania razem w łóżku.-obydwoje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem i postanowiliśmy zjeść razem śniadanie. Jak zwykle wygłupom nie było końca, Darcy postanowił wymazać mój nos i policzek twarogiem, ja natomiast zdecydowałam się zrobić to na jego włosach i klatce piersiowej.
Po śniadaniu poszłam się wykąpać bo czekało nas spotkanie z Chrisem. Postanowiliśmy zebrać się razem i  wynająć salę gimnastyczną z pobliskiej szkoły. Mieliśmy grać w siatkówkę. Na umówiony mecz wybrałam się ja, Sealy, Chris, Darcy, Alex, Zielonka, Tai i jego dziewczyna, Batch oraz kumpel Darcyego Dylan i Michel. Brakowało nam jednej osoby do pełnych składów, więc zaproponowałam przyjaciółkę Darkyego.
-Hej, przecież prawie wszyscy znamy koleżankę Darkyego, więc może ona wpadnie?
-Nie to zły pomysł, nie ma takiej mowy.-odpowiedział szybko i stanowczo. Próbował się wykręcać, ale nikt nie dał mu za wygraną.
-Jasne! Świetny pomysł Rita.-poparła mnie Alex, za nią cała reszta, więc Darcy nie miał innego wyjścia-musiał do niej zadzwonić. Tak też było, dziewczyna się zgodziła, jednak pod warunkiem, że po meczu Darcy spotka się z nią.
W szkole szybko się przebraliśmy i ruszyliśmy na salę. Szybka, ale dobra rozgrzewka i można było grać. Szkoda, że nie było smukłej blondynki, która zdaniem Rity celowo się spóźnia. Składy były następujące :
Zespół Rity to Chris, Batch, Alex, Holly i Dylan.
Zespół Darcyego to Sealy, Tai, Zielonka i jego przyszła dziewczyna i Michel.
Składy były dość wyrównane, żadna para nie mogła być razem, taki mieliśmy plan. Wszystko z wyjątkiem Darkyego i Sharon.
Mecz był zacięty i dośc wyrównany. W setach było 2:1 dla drużyny Darkyego jednak zaproponowaliśmy by dali nam jeszcze jedną szansę. Graliśmy przepisowo, jedynie co do punktów w setach pozmienialiśmy sobie zasady. Drużyna przegrana miała postawić kolację i po drinku, więc każdy chciał wygrać. Było mnóstwo zabawy, jeszcze bardziej śmiesznie było ze smukłej niebieskookiej blondynki.
Ostatecznie wygrała drużyna Rity, która jak się okazało w dwóch kolejnych setach była nie do pokonania. Wszyscy znajomi umówili się na wieczór na kolację, którą miała postawić drużyna przegranych. Po rozegranym meczu Darcy dał mi klucze od domu bym mogła się przygotować. On jednak pojechał ze swoją koleżanką.
Wróciwszy do domu dziewczyna od razu ruszyła wziąć długą kąpiel, następnie postanowiła coś zjeść. Była typem dziewczyny, która kochała jeść i nie odmawiała sobie jakiś smakołyków. Od czasu śmierci Davida schudła bardzo, ale po roku znów wróciła do swojej dawnej figury a nawet przytyła więcej niż ważyła przed śmiercią ukochanego. Przy przygotowaniach do posiłku przerwał jej telefon. Dzwonił Radek co strasznie ją zaskoczyło. Rozmawiali przez przeszło godzinę, bardzo brakowało Ricie jego głosu, zresztą zarówno Radkowi jej. Umówili się, że w niedzielę pojadą razem na mecz.
-Będziesz coś jadła?-Darky wszedł do domu tak, że Rita tego nawet nie zauważyła.
-Wróciłeś?
-Idziemy na tą kolację, którą wygrałaś?
-A jak myślisz?
-Skończmy odpowiadać na pytania pytaniem. Przepraszam Cie, że tak wyszło.
-Ale jak wyszło?
-Że przyjechałaś do Anglii nacieszyć się moją obecnością przed moim wylotem a ja znikam gdzieś i zostawiam Ciebie samą.
-Daj spokój. Kochaniutki! Trzy godziny spokoju od Ciebie sprawiły, że przeogromnie się za Tobą stęskniłam. Idziesz się kąpać przed wyjściem? Bo za godzinę musimy być już na mieście.
-Kąpałem się u Sharon, więc tutaj tylko się przebiorę. Za to na pewno zjem coś z Tobą.-dziewczyna już nic nie odpowiedziała. Chłopak ruszył się przebrać do swojego pokoju a ona zamarła. Gdy usłyszała, że Darcy był u blondynki w domu, dostała dreszczy a jej serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Myślę, że śmiało można powiedzieć,  że ewidentnie Rita się czegoś boi. Warto postawić pytanie, bądź jednak stwierdzenie, czy dzieje się tak bo go kocha, nie tylko jako przyjaciółka, ale jako dziewczyna? Czy może po prostu boi się, że zejdzie na drugi plan, gdy jej przyjaciel się zakocha? Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie samej dziewczynie, której własnie przypalają się warzywa na patelni.
-Hej, nie jestem najlepszy przy garach, ale coś Ci się chyba przypala.
-Przepraszam, zamyśliłam się. Siadaj zaraz podam.
-Czego się napijesz? Cola, sok, woda?
-Dzisiaj poproszę sok.-usiedli razem do obiadokolacji i zaczęli jeść. Darcy co chwilę coś nawijał, ale Rita straciła jakoś ochotę na rozmowy. Coś ewidentnie było nie tak, dziewczyna przez długi czas nie mogła rozgryźć co tak na prawdę w niej siedzi. Po telefonie Radka też pojawiło się uczucie, które wywołało w niej pełno pozytywnej euforii jednak czy tyle samo kiedy dzwoni do niej rudowłosy przyjaciel?!
Po obiadokolacji dziewczyna poszła się przygotować do wyjścia ze znajomymi. Darcy natomiast zajął się grą w fifę, niestety osamotniony. Rita szykowała się do wyjścia, Nick zaraz miał być już w Australii i Holder podobnie jak Rita prawdopodobnie przygotowywał się do wyjścia. O dwudziestej każdy miał zjawić się pod restauracją "Pick it up". Zielonka razem z Alex podjechali po Rite i Darkyego, więc we czwórkę zjawili się pod restauracją o umówionej porze.

środa, 8 maja 2013

Separation twenty-nine!

Znowu po pewnej nieobecności, która troche trwała wracam! Z nowym rozdziałem oczywiście! Nie wiele będę pisać, jednak jestem zrezygnowana sytuacja Darcy'ego Warda, który ma tak długą przerwe w startach! I nawet nie wiecie jak przez ten czas będzie cholernie brakowało tej sylwetki układającej się idealne na motorze na żużlu! Cholernie! To co stalo się w sobotę na GP wywołało u mnie łzy. Emilu jesteśmy wszyscy z Tobą! Wygraleś pięknie, w cudownym stylu i co najważniejsze... Dla taty co było piękne! Wzruszyłam się i dziękuje za to! Piękne zawody, jednak pojawiło się tam wiele upadków moim zdaniem niepotrzebnych! Darky'emu życze szybkiego powrotu na tor a Emilowi...zresztą sami wiecie! Trzymajcie się ciepło!
PS. W rozdziale jak dobrze pamiętam pojawiło się małe przekleństwo, którego nie umiałam ocenzurować. Wybaczcie mi! Wiem, że to psuje wizerunek pisania... Ale trzeba niektóre rzeczy podreślić! Miłego czytania! Zapraszam do komentowania!:)
_________________________________________________________________
 Po bardzo ważnej rozmowie dla naszej trójki pojechaliśmy moim samochodem do Sealy, która była na MotoArenie w imieniu Chrisa załatwić parę spraw. Za niecały miesiąc Holderowie mieli wyjechać do Australii, ale Darcy już za dwa tygodnie. Morris wyjeżdżał za cztery dni, więc postanowiłam wziąć urlop w pracy na kolejny tydzień i pojechać do Anglii. Moi przyjaciele zostali jeszcze dwa dni w Polsce, przez ten czas przelotnie poznali Radka, Darcy cały czas go nie lubił, zresztą zarówno Radek jego. Nie byłam z tego powodu zadowolona, ale wiedziałam, że wkrótce dojdą do porozumienia. W końcu nadszedł dzień, w którym mieliśmy w czwórkę wyjechać do Anglii i tam zacząć pożegnanie Morrisa. Przed wyjazdem na lotnisko pojechałam szybko do mamy i do Radka.
Lot minął spokojnie, ale już w samolocie postanowiliśmy zacząć pić. Sealy z Chrisem zostawili Maxa na dwa i pół dnia pod opieką niani, więc młoda mama była zdenerwowana. Postanowiłam z nią porozmawiać i przy okazji wypić drinka. Rozluźniła się co ucieszyło wszystkich. Nick nie wiedział nic o moim przyjeździe do Anglii, więc postanowiliśmy się podzielić. Ja z Darkym mieliśmy jechać do niego-postanowiliśmy, że ten pobyt spędzę u niego. Musieliśmy nadrobić czas. Natomiast Sealy z Chrisem oczywiście pojechali po Maxa. Umówiliśmy się, że zrobimy wszyscy niespodziankę Morrisowi i o szóstej spotkamy się u niego przed domem. Przez trzy wolne godziny razem z Darcym zaczęliśmy grać w Fife przy czym rozmawialiśmy.
-Zależy Ci na nim, widzę to.-powiedział Darky.
-Tak jak Tobie na niej.-odparłam.
-Dobrze, że mniej więcej w tym samym czasie znaleźliśmy sobie kogoś.
-Jak będzie z wami po Twoim wylocie do Australii?
-Nie wiem, nie rozmawiałem z nią o tym. Nie jesteśmy parą a to, że się spotykamy od jakiegoś czasu też nie ma na to wielkiego wpływu.
-Kiedy ją poznam?-przewrócił oczami. Widać było, że nie chciał usłyszeć tego pytania.
-Jeszcze nie teraz.-odłożył dżojstik po czym złapał mnie za ręce.-Sam nie jestem na sto procent pewien czy to ta dziewczyna. Dobrze wiesz jakim dupkiem jestem. Jeszcze rok temu spotykałem się co tydzień z inną dziewczyną, sprowadzałem je do domu i wychodziło co wychodziło. Nie chce żeby było tym razem tak samo.
-Dorosłeś do życia, prawie. Zmieniasz się co mnie zaskakuje.
-Mam powody żeby dorosnąć.-popatrzyłam na niego pytająco.-Na lotnisku dostałem telefon z informacją, że jestem stałym uczestnikiem Cyklu Grand Prix. Dostałem Dziką Kartę.-powiedział jednym tchem.
-Jestem z Ciebie dumna!-łzy napłynęły mi do oczu.-No to szykuje się niemały rozpierdol w speedway'u!-przybiliśmy sobie piątkę. Pogadaliśmy jeszcze troche i musieliśmy iść się przygotować do niespodzianki dla Morrisa. Darcy ogarnął się w piętnaście minut, ja potrzebowałam jeszcze dwudziestu. Ubrałam czarną spódniczkę do niej dobrałam łososiową koszulę i czarne rajstopy. Nie miałam ochoty na szpilki-po prostu wybrałam balerinki. Darcy mnie zaskoczył i ubrał niebieską koszulę w krate! Wyglądał świetnie.
-Jak moja przyjaciółka pięknie wygląda.
-Jaki mój przyjaciel jest przystojny, trafny wybór z koszulą.-puściłam mu oczko.
Ruszyliśmy taksówką pod dom Morrisa. Plan był prosty, najpierw wchodzi Darcy i Chris, zabierają Morrisa do baru na trzydzieści minut a ja z Sealy, Alex i Grzegorzem wkradamy się do mieszkania Nicka i przygotowujemy wszystko co możliwe przez ten czas.
Udało się! Chłopaki pojechali do baru a my zaczęliśmy działać. Serpentyny, napisy, jedzenie, alkohol, dobra muzyka i przede wszystkim-my! Grono przyjaciół. Nie zawsze było pięknie i kolorowo, ale kto powiedział, że tak ma być?! Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Napisałam esemesa do Darcy'ego, że mogą już wracać. W mieszkaniu zgasły wszystkie światła. Otworzyć drzwi miał Nick. I tak też się stało. Po wejściu do mieszkania zapalił światło a my zaczęliśmy krzyczeć -NIESPOOOODZIANKA.-gdy wszedł ujrzał nas trzymających napis "Odlatujesz na parę miesięcy-nie na stałe, więc skromnie, ale za to przyjemnie". Nie mieliśmy wiele czasu na wymyślanie tekstów, więc padło co padło. Nick zaczął za wszystko dziękować i od razu powędrował do mnie.
-Ciesze się, że tutaj jesteś. Wiem, że to wszystko to Twoja sprawka. Niezmiernie mi miło.-takie ciepłe słowa usłyszałam od chłopaka, który był oskarżony o gwałt. Kto by pomyślał? Przysięgam, że jeszcze osiem miesięcy temu ja na pewno nie!
Zaczęliśmy imprezę, usiedliśmy przy stole, zaczęliśmy pić, wznosić przeróżne toasty. Pogadaliśmy, coniektórzy powspominali. Dowiedziałam się czegoś więcej o każdym, zarówno oni o mnie. Od Nicka dostałam zaproszenie do Australii, było to już trzecie! Wiedziałam, że prędzej czy później się tam wybiorę, ale nigdy nikogo nie uprzedzę!
Impreze zakończyliśmy grubo po północy. Razem z Darcym stwierdziliśmy, że zostaniemy na noc i pomożemy posprzątać Nickiemu. Mieszkanie musiało błyszczeć na jego odlot to Australii.
Rano chłopcy jak zwykle wstali dosyć późno i na ogromnym kacu. Postanowiłam być przemiłą przyjaciółką i przyrządzić im pyszniutkie śniadanie z dużą ilością herbaty i wody na stole. Dom zdąrzyłam ogarnąć jak chłopcy wstali, zostało tylko odkurzyć i pomyć podłogi.
-Ej, popatrz.-popukał Morris Warda.-Śniadanie na stole, zapas picia na stole, czysto w domu, brak Rity. Coś tutaj nie gra.-Chłopcy popatrzyli na siebie pytająco.
-Witajcie.-powiedziałam wesoło.
-Jak to?-zapytał Morris. Popatrzyłam na niego pytająco.-Jak to się stało, że moja ulubiona koszulka znalazła się na Tobie?
-Nie wzięłam żadnych rzeczy na przebranie a w łazience to była jedyna czysta koszulka, którą mogłam ubrać.
-Do twarzy Ci. Darcy czy nie uważasz, że codziennie mógłbyś oglądać swoje ulubione koszulki na takim ciele?
-Zdecydowanie myślę, że lepiej by było pooglądać bluzeczki Maxa  na takim ciele.-obydwaj oberwali w potylicę. Zajadając śniadanie podśmiewali się z czegoś. Doskonale wiedziałam, że coś kombinują, zatem postanowiłam wykombinować coś pierwsza. Wiedziałam, że Nick w szafce w łazience ma dwa pistolety na wodę. Źle się czuli, kac morderca, więc musiałam ich bardziej wkurzyć! Naładowałam dwa pistolety wodą, schowałam się idealnie za ścianę i powoli zaczęłam obydwóch oblewać wodą. Na początku nic nie czuli, ale później obydwaj w równym czasie się odwrócili i...oberwali w twarz z wody lejącej się z pistoletów. Byli wściekli i jak najszybciej chcieli się zemścić. Zaczęli mnie gonić po całym domu, nie udało im się dopóki...dopóki się nie rozdzielili. Byłam w tamtym momencie zrezygnowana i wiedziałam, że czeka mnie coś okropnego. Gdy Ward łączył się z Morrisem działy się same złe rzeczy, doskonale wiedziałam, że jedna z ich złych i durnowatych rzeczy na mnie padnie.
-Myślę, że ten jeden raz jej odpuścimy. Co o tym sądzisz Morris?-W tym momencie doznałam szoku! Dosłownie. Ward nie chciał się zemścić.
-No dobra, niech jej będzie. Ten jeden raz!-to zszokowało mnie dwa razy bardziej! Popatrzyłam na nich pytająco. Do końca dnia nie powiedzieli mi dlaczego nie zemścili się na mnie. Jednak wiedziałam, że zapamiętają to i w końcu nadejdzie czas kiedy odplacą mi się za to.
Resztę dnia spędziłam tylko z Nickiem i Darcym. Jutro z samego rana Nick miał bezpośredni lot do Australii. Postanowiliśmy spędzić ten dzień na różnych zabawach i oczywiście towarzyszył na spontan.
-Może kręgle?-rzucił Ward i od razu ruszyliśmy w tamtą stronę.
-Może jakieś jedzenie? Zgłodniałam.-I już pędziliśmy gdzie indziej. Później pojechaliśmy na paintball, gokarty, bilard i umówiliśmy się na małego drinka. Tak właśnie spędziliśmy dzień. Bawiłam się świetnie, czułam, że mam przy sobie ludzi, których na prawdę kocham, ale zaraz tych, z którymi coś mnie łączyło. Nigdy nie przypuszczałabym, że moje życie po śmierci Davida tak się potoczy.
O ósmej rano Nick musiałbyś już na lotnisku, ponieważ o dziewiątej trzydzieści miał lot do swojego ukochanego kontynentu. Kolejny dzień z rzędu spałam u Nicka. Wstałam o piątek, chłopcy mieli budziki na piątą trzydzieści, więc jeszcze smacznie spali. Postanowiłam przyrządzić im kolejny raz pyszne a zarazem ostatnie na pewien czas śniadanie. Tak jak myślałam-żadnego z młodych żużlowców budzik nie obudził, więc to ja musiałabyć ich budzikiem. Tym razem zdecydowałam się na spokojne budzenie. Pierwszym ogniwem był Nick.
-Wstawaj, musisz dopakować jeszcze kilka rzeczy. Poza tym pyszne i ciepłe śniadanie na stole czeka.-spojrzał na mnie nie pewnie. Nie bardzo wiedział co się dzieje.
-To już dziś?-spytał bardzo zaspany. Ja tylko pokiwałam głową.-Ten dzień miał mnie cholernie cieszyć, ale teraz... Trudno jest żegnać was wszystkich.-Nic nie odpowiedziałam. Na zachęte by wstać dostał ode mnie całusa w czoło. Przyszla kolej na Darcy'ego.
-Wstawaj śpiochu! Śniadanie czeka, Nickowi trzeba pomóc się spakować do końca i solidnie go pożegnać.
-Jeszcze chwila.
-Żadna chwila, wstawaj.-pociągnęłam za kołdre, jednak Darcy zrobił do mocniej przy okazji ciągnąc mnie. Znalazłam się tuż obok niego.