piątek, 5 kwietnia 2013

Separation twenty-seven

Tak jak obiecałam! Nie mogłam zostawić was w takiej chwili! Nie mogłam...:D Słuchajcie może macie jakieś propozycje, jakieś wątki, zapytania co do opowiadania czy mojego pisania? Przydałoby się trochę nowości, jakiejś świeżości, nie uważacie?:D Stuknęły nam 4tysiące, więc myślę, że czas na jakieś zmiany :D Obawiam się, że niedługo opowiadanie dobiegnie końca... Przecież nie mogę ciągnąć go w nieskończoność... Przyznam wam się też, że (CHOLERA) często zapominam co i jak pisałam!:( aż wstyd... wiem, przyznaję się bez bicia... Jeżeli kiedykolwiek wynajdziecie jakąś powtórkę czy coś napisałam dwa razy to błagam napiszcie mi to. Staram się żeby wszystko pisać na przód i często zapominam co było trzy rozdziały temu... W każdym bądź razie.. Dziś zostałam zmuszona i dodaje wszystko co mam napisane! Przez weekend będę dla was coś skrobać :D Czy nie macie często tak, że gdy na prawdę jesteście w pełni zmobilizowani do działania czy spełniania swoich marzeń to zawsze stanie coś na przeszkodzie i za cholere nie idzie wam jej "przeskoczyć"? Znam wielu ludzi i mam dowody, dla których przeszkody to nic wielkiego... Ale myślę, że od jednej się zaczyna i czas postawić twardo na swoim i nie ważne co by było zawsze iść do przodu...?! No cóż... Wypocinki, wypocinki... a co z opowiadaniem?! Już leci do was, miłego czytania! A..! Zapomniałabym... Nawet nie wiecie jak miło mi się zrobiło jak następnego dnia wchodząc na bloga ujrzałam sześć komenatrzy... Może to nie jest wielki sukces, ale jak na nie całe 24h od dodania kolejnego rozdziału, pojawiło się sześć komentarzy to aż cieplutko na sercu się robi, hehe! No dobra! Miłego czytania, pozdrawiam!:)
_____________________________________________________________


-Ja pójdę położyć Maxa spać.-powiedziała Sealy i szybko zniknęła mi z pola widzenia.
-Musimy porozmawiać.
-Nie rozumiem, co jest Chris?
-Ok. Ciężko mi się przyznać, ale gdy kazałaś mi iść po koszulkę do Twojej walizki znalazłem kopertę, wiesz, że jestem ciekawski, więc otworzyłem ją i był tam list, który mnie przeraził i musisz wyjaśnić mi kilka spraw.
-Rozumiem, ale najpierw Ty mi powiedz jak go przeczytałeś skoro jest napisany w moim ojczystym języku?!
-Poprosiłem Pawła, mojego mechanika żeby mi przetłumaczył.-nie delikatnie wybuchłam śmiechem choć nie powinnam.-Co David miał na myśli pisząc ten list?-zadał najgorsze pytanie jakie mogło się pojawić.
-Nie wiem co miał na myśli, ale zapewne wiesz, że był częścią mafii, jak się doskonale domyślasz to nie był wypadek, ktoś zabił go celowo. Sama dowiedziałam się o tym niedawno. Jeśli przeczytałeś cały list to wiesz również, że mi przez pewien czas zagrażało niebezpieczeństwo, ale wszystko już się wyjaśniło i w pełni jestem bezpieczna.
-Może i nie powinienem pytać, ale na prawdę się o Ciebie martwię. Rozmawiałem z Sealy, nie byłem pewien czy Ci powiedzieć i porozmawiać, ale doszedłem do wniosku, że po prostu muszę. Nie pozwolę żeby stała Ci się jakaś krzywda!
-Dziękuje Ci za wszystko. Bez was nie dałabym sobie rady.-zrobiło się smutno a przecież tego nie chciałam. To miał być miły i przyjemny wyjazd a nie rozmowa o tym, że byłam z "kryminalistą". Nie myślę tak o Davidzie i nigdy mi nie przeszło to przez myśl, ale wiem, że Chris tak zaczął myśleć, może i ma rację, ale nie obchodzi mnie to.
-Rita.-nie dałam mu skończyć.
-Co chcesz jeszcze wiedzieć?-chciałam żeby twarz mi rozpromieniała, ale Chris sam wiedział, że męczyła mnie rozmowa o nim.
-On handlował kiedykolwiek narkotykami?
-Nie, nie wiem. Przy mnie nigdy niczego nie miał. Wielokrotnie spotykał się z kimś wieczorami i nie tylko, ale doskonale wiem, że on był czysty, nic nie brał.
-Dobrze, nie rozmawiajmy już o tym, dajmy sobie spokój.
-Zjemy coś? Może coś zrobię?
-Idziemy na te kręgle?-razem z Sealy popatrzyłyśmy na siebie i odpowiedziałyśmy, żeby to przełożyć. Reszte wieczoru spędziliśmy przy kartach i winie przekąszając jakieś słodycze.
Następnego dnia wzięłam Maxa od rana na spacer i poszłam z nim na zakupy spożywcze, po których poszliśmy na gofry. Jak każde małe dziecko Max na widok słodkiego dostał oczu jak pięciozłotówki. Podczas spaceru standardowo porobiłam mnóstwo zdjęć Maxowi oraz wspólnych. Wrzuciłam na pare portali społecznościowych po czym  ruszyliśmy z powrotem do domu. Chris na dalszą część dnia wymyślił, że pojedziemy na crossy. Był to najlepszy pomysł jaki wpadl mu do głowy bo potrzebowałam takiej mocnej odskoczni od rzeczywistości. Przed crossami skoczyliśmy szybko do szpitala do Darcyego, byliśmy tam dosłownie na pięć minut, ale i tak miał gości.
-Co jest? Nie odzywasz się do mnie odkąd wyszliśmy ze szpitala.-na poprawę humoru uderzył mnie w udo. Był to "śmiechoból".
-Darcy nie mówił mi, że spotyka się z kimś.
-To jest temat,  o którym musisz z nim porozmawiać.
-Ale dlaczego? Ty mi powiedz wszystko.
-Nie mogę, to on powinien Ci wszystko wytłumaczyć.-jak zwykle wszystko załatwialiśmy poprzez śmiech, cała rozmowa opierała się na śmiechu i biciu się nawzajem.
-No, ale Chris, prooooooosze.-zrobiłam oczy jak kot ze Shreka.
-Rita błagam, wiesz jak to na mnie działa.
-Nie, nie wiem.-przeciągałam. Wiedziałam, że już niedługo Chris mi cokolwiek powie.
-Jesteśmy na miejscu. Schowaj ten cudowny uśmiech i oczy, tego ze mnie nie wyciągniesz.-wściekłam się. No! No po prostu się wściekłam. Miałam nadzieję, że mi powie, ale nie dało rady nic od niego wyciągnąć.
Pojechaliśmy tam gdzie poprzednio, więc znałam już tor i przede wszystkim crossa. Czułam się świetnie na tej maszynie, ale jak zwykle Chris ciągle mi czegoś zabraniał. W przerwie zadzwoniła do mnie mama, opowiedziałam jej jak jest i obiecałam, że odezwę się później. Na crossach byliśmy trzy godziny, strasznie byłam podekscytowana, zarazili mnie milością do crossa. Gdy się przebrałam postanowiłam, że zadzwonię do Nicka.
-Cześć.-powiedziałam wesoło i delikatnie.
-Cześć piękna, długo się nie odzywałaś.-odpowiedział.
-Tak, ale to też Twoja wina. Słuchaj, jestem od dłuższego czasu w Angli i pomyślałam, że może się dziś spotkamy?
-Wiem, szkoda, że dowiaduje się dopiero teraz od Ciebie. Wszystko wiem z tweeter'a pieguska.
-No wiem, wynagrodzę Ci to wieczornym drinkiem, może być?
-Jasne, w takim razie wpadnij do mnie.
-Gdybyś mógł to napisz w esemesie adres.
-Jasne, do zobaczenia piękna.
-Narazie flirciarzu!-odpowiedziałam z wielkim "bananem" na buzi. Brakowało mi rozmów z Morrisem. Nie był takim samym kumplem co Chris czy Darcy, ale jednak coś mnie z nim łączyło. Musiałam z nim porozmawiać. Zresztą zadzwoniłam do niego żeby w końcu porozmawiał z Darcym.
*******
Po crossach pojechaliśmy do Mc się najeść! Byliśmy strasznie głodni. Po Mc pojechaliśmy do domu, dzisiaj nie odwiedzę znów Darcyego, zrobi to za mnie Chris z Sealy. Od razu po powrocie ruszyłam wziąć jeszcze raz prysznic, tym razem porządny prysznic. Ubrałam się i zrobiłam kilka podstawowych kobiecych elementów by pięknie wyglądać. Mimo wszystko, to jak chłopacy mi sprawiali komplementy ja i tak nie lubiłam swojego wyglądu. Zawsze chciałam być dziewczyną, która ma trochę ciałka, niestety wyglądało to tak, że była, chuda jak patyk. Jednak wszystko się zmieniło odkąd zaczęłam przyjaźnić się z Turbosami! Waga przybywała mi niezmiernie szybko co zaczęło mnie lekko przerażać, ale w końcu... Mam czego chciałam!
Po ogarnięciu siebie zeszłam na dół i oświadczyłam, że wychodzę i pewnie wrócę późno. Wszystko wyszło by pięknie, gdyby nie wścibski i wielce kochający tatuś naszej przyjaźni-Chris.
-Młoda gdzie Ty wychodzisz?!
-Idę się przejść po mieście.
-No chyba nie sama i nie w tych ciuchach, powiedz prawdę.
-Chris, na prawdę daj sobie spokój.
-Nie, słucham.-drążył i drążył...
-Idę z Morrisem, psuje?!
-No właśnie nie do końca.
-Chris daj jej spokój.-wtrąciła się Sealy.
-Sealy, ale ona idzie się spotkać z tym gówniarzem.
-Przestań, on jest w moim wieku.
-Właśnie!-Chris ciągle coś mówił pod nosem, zlekceważyłam to podchodząc do niego dając mu soczystego buziaka w policzek na pocieszenie i wyszłam! Sealy wybuchła głośnym śmiechem. Taksówka była już pod domem, więc ruszyłam do Nicka.
Od razu usiedliśmy do lampki wina, taak oczywiście zaczęliśmy.
-I co u Ciebie jeszcze? Jak dzieciaki? Dalej tam pracujesz?-wypytywał bez końca.
-Jasne, że tak. Dzieciaki mają się świetnie, ciągle szukamy im rodzin. Nick, musimy pogadać.
-Przecież rozmawiamy.-zaśmiał się.
-Przestań. Chodzi o Darcyego.-widziałam, że nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać o Rudym, ale w końcu musiałam z nim o tym porozmawiać.
-Leży w szpitalu, wiem o wszystkim.
-Nie o to chodzi. Wiem, że wiesz bo huczy o tym w mediach i internecie.
-Tak, no masz rację. Wiem również to, że się z nim pogodziłaś, co wiąże się z Twoim przyjazdem. Przyjechałaś do niego, więc na pewno musiał coś nawywijać.
-Dlaczego taki jesteś?
-Może dlatego, że robisz wszystko żeby nie czuł się już winien. Jesteś tutaj tylko dlatego żeby mnie z nim pogodzić i to jak zwykle ja mam przeprosić jego, ale jesteś w błędzie ja tego nie zrobie, to nie ja Ciebie obrażałem i to nie ja uderzyłem jego.
-Wiem, ale to wyszło przeze mnie. Obydwoje wiemy jaki on ma ciężki charakter, którego w ogóle nie idzie zrozumieć, więc proszę.-Nick się nie odezwał. -Powiedz coś, proszę.-Milczał jeszcze przez około pięć minut.
-Co mam Ci powiedzieć?! Że doskonale wiesz, że jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko bo jesteś moją przyjaciółką i na dodatek jestem w Tobie zakochany. Pójdę do niego, ale to on musi pierwszy przeprosić.-Od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Miło, że Nick wyciągnie pierwszy rękę na zgodę.
-Nie chcę Cie ranić. Myślisz, że lepiej by było gdybyśmy siebie unikali?-chłopak zaczął bawić się moimi włosami.
-Nie wiem co byłoby najlepsze. Może to byłby najlepszy plan działania bym o Tobie zapomniał. Jednak wiem, że to minie, powoli mija, zaczynam się ze wszystkim godzić. Staram się hamować, nie chcę Cie przestraszyć czy Bóg wie co... Chce Cie mieć blisko siebie, ale nie tak blisko.-pierwszy raz usłyszałam jak wypowiada słowa prosto z serca. Strasznie mnie to wszystko cieszyło.
Dowiedziałam się, że Nick wyjeżdża do Australii za dwa tygodnie co strasznie mnie smuciło. Siedziałam u niego do dwudziestej trzeciej, postanowiłam, że pora już wracać do domu. Umówiliśmy się, że pojedziemy jutro z samego rana do Darcyego do szpitala.
************
-Jadę z Nickiem do Darcyego, czas zakończyć wojnę.-powiedziałam do Sealy.
-Nareszcie, powiem Ci, że miałam tego dosyć.
-Ja zdecydowanie też. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie szło dobrze. Szkoda, że już jutro wylatuję do domu.
-Może zostaniesz na dłużej?-zaproponowała Sealy.
-Strasznie bym chciała, ale wiesz, że nie mogę. W Polsce czeka na mnie praca, tak na prawdę szara rzeczywistość.
-Może byś pomyślała nad przeprowadzką tutaj? Na stałe.-powiedziała całkiem poważnie.
-Jezu, Ty nie żartujesz.-uśmiechnęłam się i szybko dodałam -Nie wiem czy potrafiłabym zostawić całkiem samą mamę w Polsce, mieć ją tak daleko. Nie wiem czy potrafiłabym się rozstać z dzieciakami i z moją pracą. Kiedyś myślałam intensywnie nad tym, miałam już prawie zabukowany bilet, ale śmierć Davida wszystko zmieniła, co mnie po części cieszy.
-Zastanów się, mieszkać mogłabyś z nami, nawet na jakiś czas, dopóki byś sobie czegoś nie znalazła.-rozmowa trwała długo, dopóki nie zjawił się Nick pod domem Holderów. Chris jak zwykle był zalatany. Najpierw pojechał pozałatwiać jakieś sprawy a później na trening.
Strasznie denerwowałam się tym co będzie w szpitalu, jak Darcy zareaguje. Przekroczyliśmy próg szpitala. Denerwowałam się z każdym krokiem zbliżającym się do sali Darkyego.
-Wchodzimy razem?-zapytał mnie Morris. Skinęłam głową i otworzyłam drzwi. Weszłam pierwsza, Nick był nieco dalej ode mnie, w pierwszej chwili Darcy go nie zauważył.
-Cześć młoda! Czemu wczoraj Cie nie było?-zdążył wypowiedzieć te słowa i właśnie zauważył stojącego Nicka.
-Czas zakończyć tą całą szopkę.-powiedziałam ostro. Obydwoje milczeli. Rita nie wytrzymała tej ciężkiej ciszy.-Dobrze skoro obydwoje jesteście pieprzonymi tchórzami i zachowujecie się jak gówniarze to ja zacznę. Obydwoje pokazaliście na co Was tak na prawdę stać. Jesteście z siebie zadowoleni?! To brawa, brawa! Ale dość tego, ile macie do cholery lat? Piętnaście? A może dwanaście?! Nie, przypominam, że NIE. Zachowujecie się jakby to wszystko było dla was zabawą. Żużel to zabawa, życie to zabawa, ludzie to zabawa a Rita to zabawka, która jest wtedy kiedy jej potrzebujecie. Nie moi mili, cholernie się mylicie! Tacy z was przyjaciele?! Rudzielcu zrozumiałeś, że alkohol to żadna ucieczka od problemów i żadna zabawa? Nick zrozumiałeś, że nie masz lat pięciu i nie będziesz miał wszystkiego czego sobie zażyczysz?! Więc skończyłam ten beznadziejny wykład. Jeśli obydwoje się namyślicie i dojdziecie do jakiegoś wniosku to dajcie znać.-Nie pozwoliła żadnemu powiedzieć ani słowa. Po prostu wstała z krzesła i wyszła z sali, gdzie w tej chwili znajdowali się skłóceni chłopacy. Skierowała się do bufetu gdzie poprosiła o sok pomarańczowy. Był to jej ulubiony sok, który w dzieciństwie mama zawsze jej dawała gdy pokłóciła się z koleżankami, ale raczej z chłopakami. Nagle zaczął brzęczeć jej IPhon. Ujrzała, że dzwoni Chris.
-Jak tam?-zapytał Holder.
-Nie wiem.
-Jak to?-zapytał delikatnie przerażony.
-Jak na razie ze stołówki widzę, że szpital jest cały i jest dosyć cicho.
-Zostawiłaś ich samych w sali?
-Pieprzone tchórze. Całe szczęście, że Holder nie ucieka od problemów.
-Młoda, wracaj tam lepiej.
-Spokojnie, na pewno nie dojdzie do rękoczynów.
-Trzymam Cie za słowo.-odpowiedział. Chwilę jeszcze rozmawiali dopóki nie przerwało im rozmowy dwójka sportowców.
-Wiesz muszę kończyć. Odezwe się za chwilę.-rozłączyła się. Obaj stali ma baczność. Widziała, że się pogodzili, ale była ciekawa co mają zamiar jej powiedzieć. Gdy widziała jak stoją miała ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem, ale powstrzymała się.
-Więc doszliśmy do porozumienia.-zaczął Nick.
-Miałaś racje, ja zrozumiałem swoje błędy, Nick również.
-Wiemy, że to wszystko to nasza wina no i obydwoje obiecujemy, że się zmienimy i, że to był ostatni raz kiedy musiałaś być świadkiem tak ciężkiej kłótni. Przepraszamy.-ostatnie słowo powiedzieli równo. Nie wiem o czym wtedy rozmawiali i jaki był przebieg ich rozmowy, ale wiem, że musiało długo to trwać. Znów widziałam dwójkę kumpli.
-Zrozumcie, że to co odstawiliście we dwoje po Grand Prix było okropne.-obydwoje spuścili głowę w dół, widać było zażenowanie i wstyd na ich twarzach.-Ale spokojnie, wybaczam wam choć nie jest łatwo.-obydwoje wstali i przytuliliśmy się całą trójką. Powędrowaliśmy do sali Darcyego, gdzie dowiedzieliśmy się, że jutro wyjdzie ze szpitala, ale w niedzielę o szesnastej musi przyjść po wyniki i zobaczyć czy wszystko już do końca jest dobrze. Po wiadomości uznaliśmy, że Nick, Darcy, Sealy oraz Max odwiozą mnie i Chrisa na samolot.
Po szpitalu Nick odwiózł mnie na stadion, na którym znajdował się Chris. Ostatnie chwile w Angli chciałam spędzić właśnie z nim-przyjacielem.
-Zgaduj zgadula.-powiedziałam zasłaniając Chrisowi oczy.
-Co Ty tutaj robisz? Myślałem, że cały dzień spędzisz z Nickiem i Darcym.
-Nie mogłabym Ci tego zrobić. Mam nadzieję, że reszta dnia należy tylko do nas?-spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Myślę, że szło wyczytać z mojego wyrazu twarzy, że nie przyjmę innej odpowiedzi.
-Janse, że tak! Wooho! To co robimy?
-Liczyłam na Twoją kreatywność, Holdi.
-No dobra, obiecuję, że coś wymyśle. Tym czasem muszę wyjeżdżać na tor.-Gdy się odwróciłam klepnęłam go w tyłek na co zareagował ze zdziwieniem.
Pokręciłam się po parku maszyn, poznałam w końcu Middla co sprawiło, że wiem nieco więcej o chłopakach! Było mnóstwo śmiechu i przemiłej atmosfery.
Po godzinnym treningu Chrisa był czas dla nas. Szkoda, że jego Tytuł Mistrza Świata popsuł nam dzień. Mianowicie... Chris gdy się przebierał dostał telefon, że ludzie z Monstera będą u niego o czternastej trzydzieści nakręcić film. Wiadome było, że zejdzie im to przynajmniej około pięciu godzin. Zrozumiałam, że nie mógł odmówić, ale mimo wszystko powinien znaleźć dla mnie odrobinę czasu. Przecież obiecał, że jak przyjadę do Anglii to zagospodaruje dla mnie mnóstwo czasu. Szkoda, że ostatniego dnia tutaj nie spędzę z moim najlepszym przyjacielem.
-Jasne, wszystko rozumiem.-odpowiedziałam na całe wyjaśnienia mojego starszego przyjaciela.
-Rita ja na prawdę nie chciałem żeby tak wyszło.
-Jasne wszystko rozumiem. Miłego kręcenia czegoś z życia.-odwróciłam się i kierowałam się w stronę wyjścia ze stadionu. Szkoda, że tak miły początek dnia musiał się spieprzyć tuż cztery godziny później...
Pospacerowałam po mieście, poszłam na zimną plażę, zahaczyłam o sklepy z pamiątkami. Kupiłam dwa precle, dwa pączki oblane w czekoladzie, dwa kilogramy cukierków, karty i ruszyłam do Darcyego do szpitala by pograć z nim trochę na fanty.
Wchodząc do niego do sali miałam uśmiech na twarzy, nie chciałam żeby wiedział, że coś jest nie tak. Jednak uśmiech po raz kolejny szybko zszedł z mojej twarzy, gdy zobaczyłam, że w sali nie siedzi sam, ale z tą tajemniczą dziewczyną, która siedziała tam wczoraj.
-To ja wpadnę może później.-powiedziałam szybko i zdecydowanie.
-Rita.-zawołał Darcy. Byłam już za drzwiami od jego sali, widziałam jak na chwilę przeprosił dziewczynę i wyszedł do mnie.-Myślałem, że resztę dnia spędzasz z Chrisem.
-Bo tak miało być. Rozumiem, że z tego powodu postanowiłeś zaprosić koleżankę. Nie chcesz żebym jej poznała?!
-To nie tak.-złapał mnie za ręce.
-Na to wygląda. Trzymaj, podziel się z koleżanką.-podałam mu do rąk dwa pączki w czekoladzie i dwa precle. Od razu skierowałam się w stronę wyjścia. Nie pozostało mi nic innego jak zadzwonić do Nicka. Mój telefon poprzedziła dzwoniąca Sealy.
-Tak?
-Młoda gdzie jesteś?
-Właśnie siedzę u Darcyego, nie martwcie się. Wrócę wieczorem.
-Chris nie może w tej chwili rozmawiać, ale prosił żebyś przyjechała do domu.
-Wiesz dziękuje, ale nie chce żeby Darcy siedział sam. Spędźcie ten czas w gronie rodziny. Całuje.-od razu się rozłączyłam. Musiałam jej skłamać, na tę chwilę nic innego nie potrafiłam zrobić. Może zachowuje się jak rozpieszczona dwunastolatka, która chciałaby mieć wszystko na wyciągnięcie ręki?!
Nie myślałam dłużej, od razu zadzwoniłam do Nicka. Niekulturalnie wprosiłam się do niego. Musiałam z kimś porozmawiać, ale nie mógł być to żaden z TurboTwinsów ani nie mogła to być Sealy.

4 komentarze:

  1. Fajny ;)
    czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba Rita trochę przesadza...
    Mam nadzieję, że się ułoży, a ona sama przemyśli swoje zachowanie :p
    Zapraszam do siebie
    http://zuzlowe-oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj rozpieściłaś nas tymi długimi rozdziałami :) Teraz żądamy kolejnej równie długiej częsci ;)
    Zapraszam również do siebie
    http://zuzlowe-oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń