Witajcie! Właśnie stuknęło nam 4tysiące wyświetleń! Szczerze wam powiem, że nie myślałam, że tak dobrze mi będzie tutaj szło... Ale do rzeczy! W końcu mamy za sobą pierwszy mecz Grand Prix, którego cholernie się doczekac nie mogłam! Wstałam o 3:40 i pięknie przyglądałam się i kibicowałam Chrisowi (no nie ukrywam no... Darcyemu również! mocno trzymałam kciuki!!haha:D) i Jarkowi! Cieszy mnie to, że dwóch polaków staneło na podium, strasznie cieszy mnie postawa Warda, jestem w szoku! Przyznaje, że gdy jechał miałam dreszcze na całym ciele a w biegach, których jechał kciuki trzymałam coraz mocniej... Cóż... moje i nie tylko moje, opowiadanie przekonuje mnie do niego... Chwila! Nie, nie, nie. Świetny zawodnik, tyle z mojej strony! ;-) Smuci mnie i jednocześnie denerwuje, że na pudle na miejscu trzecim znalazł się Pedersen... Nie znoszę typka, no cóż. Każdy zawsze ma jakieś "ale" do kogoś! Posmutniała mi również mina gdy Holderowi nie szło tak jakby wszyscy sobie chcieli! Ale spokojnie... To tylko Auckland... To tylko Nowa Zelandia, słoneczna i przepiękna! Nie wiem czy już wiecie czy nie, ale dowiedziałam się przed chwilką, że Ward ustanowił nowy rekord toru w Aucklad. No gratuluję temu Panu strasznie bo mu się to należy! Mam nadzieję, że na MotoArenie pokażę na co go stać i jednak Polską ligę postawi sobie na najwyższym miejscu i doceni starania działaczy i kibiców co do jego osoby... Ale dość moich wypocin! Czekacie na rozdział a nie na moje gadanie! Zapraszam i przepraszam, że przez tak długi czas nic nie dodawałam... Postaram się wszystko po nadrabiać! Jednak przykro jak widzę tylko te pare(dosłownie, mam na myśli 3-5 komentarzy) komentarzy... Czuje, że dodaje tutaj sama dla siebie... Pokażecie, że czytacie?! Postaram się dodać dwa rozdziały w tym tygodniu, ale nic nie obiecuję! Trzymajcie się ciepło w tę cholerną zimę tej wiosny! HALO, MY CZEKAMY NA SEZON!!!!!!!!!!!! Miłego czytania, pozdrawiam! :-)
______________________________________________________________________
______________________________________________________________________
Po prysznicu udałam sie do swojej sypialni. Ubrałam się i poszłam do kuchni gdzie zastałam siedzącą przy garach Sealy.
-No tak, gość przyjechał to teraz musisz stać przy garach.-zaśmiałam się.
-Moja droga, ale obiad to gotujesz jutro Ty! Wiem już nawet co! Przepyszną tortillę, którą nikt inny wyśmieniciej nie zrobi.
-Ja jestem jak najbardziej za!-obydwie wybychnęłyśmy głośnym śmiechem.-Pójdę zobaczyć co u Maxa.
-Będę Ci bardzo wdzięczna bo powinien się własnie obudzić.-ruszyłam do maluszka, który jak Sealy wspomniała właśnie się obudził.
************
-Tak kochanie?
-Sealy skarbie, nasze spotkanie z Darcym poleciało dalej, właśnie idziemy do baru z Middlo, masz coś przeciwko?
-Nie no nie mam, rozumiem, ale w domu czeka na Ciebie niespodzianka, nie wracaj późno.
-Już się nie mogę doczekać, zdradzisz mi cokolwiek?-jak zwykle, Chris Holder to dociekający wszystkiego gość, który zawsze o wszystkim musi wiedzieć.
-Nie kochanie, nie tym razem.-zaśmiała się jego narzeczona.
-W takim razie postaram się wrócic jak najszybciej tylko się da. Kocham Cie i Maxa, całuje.-zazwyczaj ich rozmowa przez telefon opierała się na krótkich i konkretnych rozmowach. Nigdy nie obeszło się bez "Kocham Cie", "Skarbie", "Kochanie" itp. Kto by pomyślał, że tak twardy mężczyzna jeżdżący na żużlu będzie miał w sobie tyle uczuć i do tego bezwstydu okazywanie tego?! Najwidoczniej tacy ludzie istnieją!
*********
-Rita weź Maxa i chodźcie na kolacje.
-Jesteśmy. Pięknie pachnie.
-Zrobiłam spaghetti, które mam nadzieję, że mi wyszło.-podczas kolacji dziewczyny gawędziły bardzo długo. Sealy poinformowała swojego gościa, że jej przyjaciel zmienił plany i zahaczył o bar z Darcym i Middlo. Wciąż chciały zrobić Holderowi niespodziankę. Również Rita chciała pokazać, że wciąż mogą spędzać ze sobą tyle czasu, ile spędzali poprzednio mimo tego, że dzieli ich tyle kilometrów i inne piorytety. Max zasnął szybko, więc dziewczyny bez problemu mogły plotkować do nocy. Holder długo się nie zjawiał w domu, ale dziewczyny były tak zajęte rozmową, że nie zwróciły na to uwagi. Oczywiście głównym tematem ich rozmów był Darcy. Ciągnęły temat bardzo długo, obie były podobnego zdania, ale wciąż kontynuowały i rozważały mnóstwo kwestii. Zaplanowały nawet dzień na jutro, Chris nie miał nic do gadania, musiał się na wszystko zgodzić bez żadnego "ale".
Miłe pogawędki dziewczyn przerwał dzwoniący telefon Sealy.
-Chris dzwoni, poczekaj.-młoda mama odeszła na bok. Czuła, że coś jest nie tak.
-Coś się stało?-zapytała lekko poddenerwowana.
-Tak, Darcy jest w szpitalu ja razem z nim. Pobili go gdy wychodziliśmy z baru. Przywiozłabyś mu dwie moje koszulki i dwie pary spodenek? Musi zostać na obserwacji. Poproś Sharlott by została chwilę z Maxem. Nie mogę się stąd ruszyć bo musi ktoś tutaj być.
-Jasne, coś wymyślę.-rozłączyli się. Sealy nie wiedziała jak ma powiedzieć Ricie, że Darcy leży pobity w szpitalu.
-Coś się stało? Zbladłaś.-zapytała zdziwiona Rita.
-Rita. Dzwonił Chris.
-Co się stało?-dziewczyna wstała z kanapy, miała najgorszy scenariusz, ale sama nie wiedziała co jej chodzi po głowie.
-Darcy został pobity, leży w szpitalu. Mam zawieźć mu kilka rzeczy od Chrisa.-Rita nie odezwała się słowem, po prostu ją zamurowało. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Jej najlepszego przyjaciela pobito, na dodatek złego oni nie rozmawiają ze sobą już bardzo długo jak na nich.
-Ok, idź po te koszulki a ja zrobię im coś do jedzenia. Podaje tam sama, zostanę w szpitalu a Chris wróci tutaj.-każda szybko poszła do wykonania czynności. W pięć minut wszystko było gotowe.
-Jedź ostrożnie. Tu masz kluczyki od mojego auta.
-Ok. Jak tylko dojadę dam Ci znać.-ruszyła w stronę drzwi.-Ale gdzie on leży? W jakim szpitalu?-z tego wszystkiego nerwy jej opadły i zaśmiała się.
-No tak, przecież jasnowidzem nie jesteś.-Sealy również się zaśmiała.-Leży przy Dounat Street. trafisz tam bez problemu. Na drodze jest oznakowanie.
-Dzięki! Do usłyszenia.-Rita wybiegła z domu, szybko wsiadła w samochód i ruszyła. Trochę minęło zanim tam trafiła. W końcu to Anglia, nie zna miejsc i na dodatek jeździ się tutaj inaczej. Jak najszybciej chciała dotrzeć do szpitala i dowiedzieć się czegoś więcej co z jej przyjacielem.
Gdy dotarła do szpitala nim się zorientowała stała przed Chrisem. Był trochę podpity, ale za to jaki zdziwiony.
-Co Ty tutaj robisz?-zapytał zdziwiony Chris.
-Jestem tą niespodzianką, która czeka na Ciebie w Twoim domu od siedemnastej.-był strasznie pozytywnie zaskoczony.
-Zdecydowałaś się, cieszy mnie to niezmiernie.-mocno przytulił swoją przyjaciółkę.
-Lepiej powiedz co z tym bałwanem.
-Teraz jest na obserwacji, jedyne co wiem to to, że musi zostać w szpitalu przez parę dni.
-Ok, ja na niego poczekam a Ty jedź do Sealy. Powiedziałam jej, że Cie zmienię.
-Ok.-wyjął kluczyki z kieszeni.
-Holder.-krzyknęłam gdy zobaczyłam kluczyki do samochodu w jego dłoniach.
-Czemu krzyczysz?
-Jesteś poważny?! Może powiesz mi, że pojedziesz do domu samochodem?!
-A nie?
-Nie idioto. Oddaj kluczyki i zamawiaj taksówkę. Natychmiast.-posłusznie oddał Ricie kluczyki. Chris pojechał do domu, Rita widząc wychodzącego Darcyego z jakiegoś bloku schowała się za wózkiem. Przyjaciel jej nie widział, więc wyszło jej to dobrze. Podeszła do pielęgniarki i zaczęła ją wypytywać, musiała skłamać, że jest jego dziewczyną. Pielęgniarka wskazała jej salę i powiedziała, że nie może za długo tam siedzieć.
Darcy leżał plecami do wejścia, więc nie widział kto wchodzi.
-Chris jedź do Sealy. Będę miał tylko śliwę pod okiem a tak to w porządku.
-Nie tylko śliwę, ale także niezłą aferę wokół swojej osoby.-chłopak odwrócił się od razu na plecy, był zdziwiony, że słyszy ten głos.
-Co Ty tutaj robisz?! Jak się tutaj znalazłaś?!-zaczął wypytywać niemiłym głosem.
-Najpierw to może księciu spuść z tonu i bądź milszy. Chrisowi kazałam jechać do domu.-ewidentnie zrobiło mu się głupio, ale nie chciał tego pokazać.
-Nie rozumiem po co tutaj jesteś.
-Może być trochę wyjrzał poza czubek swojego nosa i swojej cholernej dumy?! Przyjechałam do Ciebie bo jesteś moim przyjacielem, na dodatek w tym momencie w potrzebie. W dupie mam to, że jesteśmy pokłóceni. Martwię się o Ciebie, ale widzę, że niepotrzebnie bo jesteś w formie. Zresztą na picie Ty zawsze znajdziesz czas i co więcej ochotę. Takim oto sposobem jutro w gazetach ukaże się na pierwszej stronie wiadomość, że Darcy Ward został pobity przez niewiadomo kogo i nie wiadomo w jakich okolicznościach, ale jedyne co będą wiedzieć to to, że byłeś, ba bo Ty dalej jesteś pijany.-nie wytrzymała, musiała w końcu wyrzucić mu te słowa. Czas by się zastanowił nad swoimi czynami, wkrótce mogło się to źle skończyć dla jego kariery. Nie odezwał się słowem. Dziewczyna nie wytrzymała, łzy jej napłynęły do oczu. Szybko dodała -Sealy dała Ci dwie pary spodenek i koszulek Chrisa żebyś mógł się przebrać. Wzięłam Ci też coś do jedzenia.-po zakończeniu wypowiedzianych słów od razu ruszyła w stronę drzwi.
-Zostań jeśli chcesz.-usłyszała bardzo ciche słowa przyjaciela. Mimo wszystko wyszła z sali. Łzy spłynęły jej po policzkach, usiadła na korytarzu. Nie wiedziała co powinna zrobić w tej chwili. Posiedziała tam pięć minut, po czym zeszła do czynnej o północy kawiarenki. Kupiła dwie herbaty i precla dla przyjaciela.
Wchodząc do sali zastała Darcyego jak zwykle wpatrzonego w swojego IPhona.
-Przyniosłam herbatę i precla.-chłopak uśmiechnął się do niej.
-Czuje się już lepiej, dostałem w pysk od jakiegoś gościa, który podjechał samochodem jak wychodziłem z Chrisem. Muszę zostać trzy dni na obserwacji.
-Dlaczego dostałeś od tego gościa?-zignorował pytanie. Nie naciskała, wiedziała, że wkrótce sam o wszystkim jej powie.
-Jest jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz, o której muszę Ci powiedzieć.-chłopak zauważył, że w oczach dziewczyny pojawił się strach.-Będziesz wściekła. Nie mogę jechać w meczu o brąz.-dziewczyna wstała z krzesła, nie wiedziała co ma powiedzieć, ale jej reakcja nie była dla niego zaskoczeniem.
-Słucham? Przesłyszałam się prawda?!
-Niestety nie. Wiem, że zawiodłem.
-Jesteś śmieszny. Powiedz ile Ty masz lat do cholery?! No ile?!-doskonale wiedział, że to jest pytanie retoryczne, więc się nie odezwał. Resztę nocy przemilczeli. Oboje zasnęli bardzo szybko. Około dziesiątej rano w szpitalu pojawiła się Sealy razem z Chrisem. Rozmawiałam wtedy z Darcym co działo się u mnie i co u niego przez czas kiedy ze sobą nie rozmawialiśmy. Strasznie mi brakowało rozmów z nim.
-Cześć niezdaro.-tak powitała Darcyego Sealy podchodząc i całując młodszego kangura w policzek.-Witaj młoda.-szybko dodała i przywitała się ze swoim gościem.
-Raczej pechowcu.-odpowiedział Darcy.
-Albo może bez mózgu?-dodał Chris.
-Przestańcie już. -powiedziała młoda mama.
-Trzeba pomyśleć co teraz zrobimy z meczem, co powiemy dziennikarzom i jak wytłumaczysz się kibicom.-dodałam.
-Przecież mam od tego Alexandrę.
-Masz, ale jak widzisz jej tutaj nie ma, więc to my musimy Ci pomóc. Zresztą to Ty musisz zadzwonić do nich a nie Twój menager. To nie Alexa nawaliła tylko Ty.
-Chwileczkę, ja zostałem pobity, sam sobie tego nie zrobiłem.
-Ale to wszystko jest przez Twoją bezmyślność.-zaczęli się kłocić. Sealy wiedziała, że dopiero co się pogodzili, więc nie mogła pozwolić by dalej ich kłótnia się ciągnęła.
-Darcy wiesz, że Rita ma rację i nie wywiniesz się od dzwonienia do wszystkich.
-Możemy zostawić to na później?
-Później? A masz na to czas?-zapytała młoda dziewczyna.
-Tak mam.-odpowiedział stanowczo.
-Życzę Ci powodzenia.
-No dosyć, możecie do cholery przestać?! Dopiero co weszliśmy a wy już się kłócicie. Nie tylko Darcy musi tam zadzwonić, ale ja też. Przecież Indywiduualny Mistrz Świata to świadek całego zdarzenia. Byłem przy wszystkim więc i mnie powinni oczerniać w gazetach a nie Darcyego.
-Dobra, zostawmy to.-uległa.
-Jak się czujesz?-zapytała Sealy.
-Nawet, boli mnie głowa, ciągle mi w niej szumi i na dodatek boli mnie wątroba.
-Przywieźliśmy wam śniadanie i deser.
-Dziękuje Ci bardzo.-Powiedział z uśmiechem Darcy. Rozmowa trwała jeszcze z pół godziny, ale Sealy zabrała Rite do domu by mogła się przygotować na zaplanowane wyjście. Chris został jeszcze chwile u Darcyego. Musieli pogadać, więc kobiety zdecydowały, że pojadą do domu.
-Pozwolisz, że pójdę pod prysznic.
-Jasne leć a ja pójdę po Maxa do sąsiadów.-każda poszła w swoją stronę. Po szybkim prysznicu Rita udała się do sypialni. Ubrała się i zeszła na dół.
-Kochana, delikatne zmiany planów. Koniecznie muszę jechać do miasta załatwić sprawy w urzędzie. Pójdziemy na spacer jak wrócimy, resztę planów też!
-Spokojnie, to Ty sobie jedź a ja z Maxem zostanę w domu.
-Nie chcecie jechać ze mną?
-Jedź sobie na spokojnie sama, my sobie pooglądamy bajki i się pobawimy.
-Dziękuje Ci bardzo, postaram się być jak najszybciej.
-Spokojnie, bez pośpiechu!-Przez pół godziny Rita z Maxem urzędowali sami w domu, po dwóch kwadransach pojawił się młody tata.
-A wy w domu?
-Sealy pojechała do urzędu załatwić kilka spraw, zaraz powinna być.
-No chyba, że tak. To co robimy?
-No my właśnie planowaliśmy zrobić sobie seans bajkowy.
-To świetnie, zjemy coś?
-A co proponujesz?
-Jedyne co umiem zrobić to kanapki, ale za to mistrzowskie, więc wy wybierzcie z Maxem jakąś bajke a ja zrobię kanapki.-strasznie się zdziwiłam, że Holder nie wymuszał na mnie zrobienia kanapek. Uwielbiał moje kanapki, ale teraz chyba wolał się popisać robiąc samemu.
Jak to zawsze bywa, no nie obeszło się bez wygłupów. Kanapki wylądowały na bluzce Rity a picie na spodniach Chrisa.
-Idę się przebrać wredoto.
-Chwileczke! Nie powiem kto zaczął.-oberwał jeszcze z sałaty w twarz.
-Przegięłaś! Uwierz, że przegięłaś, ale policzymy się później.
-Jak idziesz na górę to wyciągnij z mojej walizki jakąś bluzkę, proszę.
-Pomyślę.
-Uwierz, że nie pomyślisz tylko to zrobisz.-Całe szczęście Holder tego nie słyszał, więc posłusznie zniósł mi koszulkę.-Co tak długo?-zaśmiałam się.
-A nie mogłem znaleźć swoich ulubionych spodenek.-widziałam jak Holder jest nieco posmutniały.
-Ale chyba szukanie tych spodenek nie popsuło Ci humoru?-głośno się zaśmiałam, Holder tylko delikatnie rozszerzył usta.
-Wróciłam.-usłyszeliśmy głos Sealy.
-Witaj kochanie.-Holder podszedł i pocałował swoją narzeczoną.
-Jak zachowywał się Max?
-Max? Jak zwykle grzeczny jak aniołeczek, ale wiadomo już po kim to odziedziczył.
-Po tatusiu.-szybko dodał Holder. Razem z Sealy wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
-To co idziemy na spacer a później jakiś obiad na mieście?-zaproponowała Sealy.
-Ja jestem jak najbardziej za! Po obiedzie pojedziemy do Darcyego?
-Jasne. To ja pójdę sie tylko przebrać i jestem gotowa do wyjścia.-Holder powędrował razem z Sealy a ja w tym czasie ubrałam małego do wyjścia.
-Halo, długo mamy z Maxem na was czekać?-zjawili się za pięć minut. Ruszyliśmy pospacerować po mieście i poszliśmy na plażę. Nie było gorąco, wiadomo. W końcu była to końcówka października... Po spacerze poszliśmy na obiad a później na lody. Wymyśliliśmy, że wieczorem pojedziemy na kręgle a na jutro miał wymyślić coś Chris. Po zjedzeniu obiadu i pysznych słodyczy pojechałam z Chrisem do szpitala. Był strasznie dziwny, ale nie wnikałam w to. Posiedział z nami pół godziny i pojechał do domu.
-Coś dzisiaj nie tak z Chrisem, zauważyłaś?
-Niestety tak, jak wrócę to z nim porozmawiam.
-Ja też spróbuję coś zdziałać.-zaczęliśmy bardzo długo rozmawiać i żartować, do tego oczywiście obżerać się słodyczami. Darcy czuł się już lepiej, ale wciąż bolała go głowa. Zresztą na prawdę mocno oberwał, ważne, że się trzyma. Posiedziałam u niego do dziewiątej wieczorem, zasnął przy mnie, więc stwierdziłam, że przyjdę do niego wieczorem. Do domu moich przyjaciół wróciłam na pieszo, spacerując i przemyślając sobie kilka spraw.
-Wróciłam.-powiedziałam nie za głośno. Myślałam, że mały już śpi.
-Dobrze, że już jesteś.-powiedział poważnie Chris.
-No tak, gość przyjechał to teraz musisz stać przy garach.-zaśmiałam się.
-Moja droga, ale obiad to gotujesz jutro Ty! Wiem już nawet co! Przepyszną tortillę, którą nikt inny wyśmieniciej nie zrobi.
-Ja jestem jak najbardziej za!-obydwie wybychnęłyśmy głośnym śmiechem.-Pójdę zobaczyć co u Maxa.
-Będę Ci bardzo wdzięczna bo powinien się własnie obudzić.-ruszyłam do maluszka, który jak Sealy wspomniała właśnie się obudził.
************
-Tak kochanie?
-Sealy skarbie, nasze spotkanie z Darcym poleciało dalej, właśnie idziemy do baru z Middlo, masz coś przeciwko?
-Nie no nie mam, rozumiem, ale w domu czeka na Ciebie niespodzianka, nie wracaj późno.
-Już się nie mogę doczekać, zdradzisz mi cokolwiek?-jak zwykle, Chris Holder to dociekający wszystkiego gość, który zawsze o wszystkim musi wiedzieć.
-Nie kochanie, nie tym razem.-zaśmiała się jego narzeczona.
-W takim razie postaram się wrócic jak najszybciej tylko się da. Kocham Cie i Maxa, całuje.-zazwyczaj ich rozmowa przez telefon opierała się na krótkich i konkretnych rozmowach. Nigdy nie obeszło się bez "Kocham Cie", "Skarbie", "Kochanie" itp. Kto by pomyślał, że tak twardy mężczyzna jeżdżący na żużlu będzie miał w sobie tyle uczuć i do tego bezwstydu okazywanie tego?! Najwidoczniej tacy ludzie istnieją!
*********
-Rita weź Maxa i chodźcie na kolacje.
-Jesteśmy. Pięknie pachnie.
-Zrobiłam spaghetti, które mam nadzieję, że mi wyszło.-podczas kolacji dziewczyny gawędziły bardzo długo. Sealy poinformowała swojego gościa, że jej przyjaciel zmienił plany i zahaczył o bar z Darcym i Middlo. Wciąż chciały zrobić Holderowi niespodziankę. Również Rita chciała pokazać, że wciąż mogą spędzać ze sobą tyle czasu, ile spędzali poprzednio mimo tego, że dzieli ich tyle kilometrów i inne piorytety. Max zasnął szybko, więc dziewczyny bez problemu mogły plotkować do nocy. Holder długo się nie zjawiał w domu, ale dziewczyny były tak zajęte rozmową, że nie zwróciły na to uwagi. Oczywiście głównym tematem ich rozmów był Darcy. Ciągnęły temat bardzo długo, obie były podobnego zdania, ale wciąż kontynuowały i rozważały mnóstwo kwestii. Zaplanowały nawet dzień na jutro, Chris nie miał nic do gadania, musiał się na wszystko zgodzić bez żadnego "ale".
Miłe pogawędki dziewczyn przerwał dzwoniący telefon Sealy.
-Chris dzwoni, poczekaj.-młoda mama odeszła na bok. Czuła, że coś jest nie tak.
-Coś się stało?-zapytała lekko poddenerwowana.
-Tak, Darcy jest w szpitalu ja razem z nim. Pobili go gdy wychodziliśmy z baru. Przywiozłabyś mu dwie moje koszulki i dwie pary spodenek? Musi zostać na obserwacji. Poproś Sharlott by została chwilę z Maxem. Nie mogę się stąd ruszyć bo musi ktoś tutaj być.
-Jasne, coś wymyślę.-rozłączyli się. Sealy nie wiedziała jak ma powiedzieć Ricie, że Darcy leży pobity w szpitalu.
-Coś się stało? Zbladłaś.-zapytała zdziwiona Rita.
-Rita. Dzwonił Chris.
-Co się stało?-dziewczyna wstała z kanapy, miała najgorszy scenariusz, ale sama nie wiedziała co jej chodzi po głowie.
-Darcy został pobity, leży w szpitalu. Mam zawieźć mu kilka rzeczy od Chrisa.-Rita nie odezwała się słowem, po prostu ją zamurowało. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Jej najlepszego przyjaciela pobito, na dodatek złego oni nie rozmawiają ze sobą już bardzo długo jak na nich.
-Ok, idź po te koszulki a ja zrobię im coś do jedzenia. Podaje tam sama, zostanę w szpitalu a Chris wróci tutaj.-każda szybko poszła do wykonania czynności. W pięć minut wszystko było gotowe.
-Jedź ostrożnie. Tu masz kluczyki od mojego auta.
-Ok. Jak tylko dojadę dam Ci znać.-ruszyła w stronę drzwi.-Ale gdzie on leży? W jakim szpitalu?-z tego wszystkiego nerwy jej opadły i zaśmiała się.
-No tak, przecież jasnowidzem nie jesteś.-Sealy również się zaśmiała.-Leży przy Dounat Street. trafisz tam bez problemu. Na drodze jest oznakowanie.
-Dzięki! Do usłyszenia.-Rita wybiegła z domu, szybko wsiadła w samochód i ruszyła. Trochę minęło zanim tam trafiła. W końcu to Anglia, nie zna miejsc i na dodatek jeździ się tutaj inaczej. Jak najszybciej chciała dotrzeć do szpitala i dowiedzieć się czegoś więcej co z jej przyjacielem.
Gdy dotarła do szpitala nim się zorientowała stała przed Chrisem. Był trochę podpity, ale za to jaki zdziwiony.
-Co Ty tutaj robisz?-zapytał zdziwiony Chris.
-Jestem tą niespodzianką, która czeka na Ciebie w Twoim domu od siedemnastej.-był strasznie pozytywnie zaskoczony.
-Zdecydowałaś się, cieszy mnie to niezmiernie.-mocno przytulił swoją przyjaciółkę.
-Lepiej powiedz co z tym bałwanem.
-Teraz jest na obserwacji, jedyne co wiem to to, że musi zostać w szpitalu przez parę dni.
-Ok, ja na niego poczekam a Ty jedź do Sealy. Powiedziałam jej, że Cie zmienię.
-Ok.-wyjął kluczyki z kieszeni.
-Holder.-krzyknęłam gdy zobaczyłam kluczyki do samochodu w jego dłoniach.
-Czemu krzyczysz?
-Jesteś poważny?! Może powiesz mi, że pojedziesz do domu samochodem?!
-A nie?
-Nie idioto. Oddaj kluczyki i zamawiaj taksówkę. Natychmiast.-posłusznie oddał Ricie kluczyki. Chris pojechał do domu, Rita widząc wychodzącego Darcyego z jakiegoś bloku schowała się za wózkiem. Przyjaciel jej nie widział, więc wyszło jej to dobrze. Podeszła do pielęgniarki i zaczęła ją wypytywać, musiała skłamać, że jest jego dziewczyną. Pielęgniarka wskazała jej salę i powiedziała, że nie może za długo tam siedzieć.
Darcy leżał plecami do wejścia, więc nie widział kto wchodzi.
-Chris jedź do Sealy. Będę miał tylko śliwę pod okiem a tak to w porządku.
-Nie tylko śliwę, ale także niezłą aferę wokół swojej osoby.-chłopak odwrócił się od razu na plecy, był zdziwiony, że słyszy ten głos.
-Co Ty tutaj robisz?! Jak się tutaj znalazłaś?!-zaczął wypytywać niemiłym głosem.
-Najpierw to może księciu spuść z tonu i bądź milszy. Chrisowi kazałam jechać do domu.-ewidentnie zrobiło mu się głupio, ale nie chciał tego pokazać.
-Nie rozumiem po co tutaj jesteś.
-Może być trochę wyjrzał poza czubek swojego nosa i swojej cholernej dumy?! Przyjechałam do Ciebie bo jesteś moim przyjacielem, na dodatek w tym momencie w potrzebie. W dupie mam to, że jesteśmy pokłóceni. Martwię się o Ciebie, ale widzę, że niepotrzebnie bo jesteś w formie. Zresztą na picie Ty zawsze znajdziesz czas i co więcej ochotę. Takim oto sposobem jutro w gazetach ukaże się na pierwszej stronie wiadomość, że Darcy Ward został pobity przez niewiadomo kogo i nie wiadomo w jakich okolicznościach, ale jedyne co będą wiedzieć to to, że byłeś, ba bo Ty dalej jesteś pijany.-nie wytrzymała, musiała w końcu wyrzucić mu te słowa. Czas by się zastanowił nad swoimi czynami, wkrótce mogło się to źle skończyć dla jego kariery. Nie odezwał się słowem. Dziewczyna nie wytrzymała, łzy jej napłynęły do oczu. Szybko dodała -Sealy dała Ci dwie pary spodenek i koszulek Chrisa żebyś mógł się przebrać. Wzięłam Ci też coś do jedzenia.-po zakończeniu wypowiedzianych słów od razu ruszyła w stronę drzwi.
-Zostań jeśli chcesz.-usłyszała bardzo ciche słowa przyjaciela. Mimo wszystko wyszła z sali. Łzy spłynęły jej po policzkach, usiadła na korytarzu. Nie wiedziała co powinna zrobić w tej chwili. Posiedziała tam pięć minut, po czym zeszła do czynnej o północy kawiarenki. Kupiła dwie herbaty i precla dla przyjaciela.
Wchodząc do sali zastała Darcyego jak zwykle wpatrzonego w swojego IPhona.
-Przyniosłam herbatę i precla.-chłopak uśmiechnął się do niej.
-Czuje się już lepiej, dostałem w pysk od jakiegoś gościa, który podjechał samochodem jak wychodziłem z Chrisem. Muszę zostać trzy dni na obserwacji.
-Dlaczego dostałeś od tego gościa?-zignorował pytanie. Nie naciskała, wiedziała, że wkrótce sam o wszystkim jej powie.
-Jest jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz, o której muszę Ci powiedzieć.-chłopak zauważył, że w oczach dziewczyny pojawił się strach.-Będziesz wściekła. Nie mogę jechać w meczu o brąz.-dziewczyna wstała z krzesła, nie wiedziała co ma powiedzieć, ale jej reakcja nie była dla niego zaskoczeniem.
-Słucham? Przesłyszałam się prawda?!
-Niestety nie. Wiem, że zawiodłem.
-Jesteś śmieszny. Powiedz ile Ty masz lat do cholery?! No ile?!-doskonale wiedział, że to jest pytanie retoryczne, więc się nie odezwał. Resztę nocy przemilczeli. Oboje zasnęli bardzo szybko. Około dziesiątej rano w szpitalu pojawiła się Sealy razem z Chrisem. Rozmawiałam wtedy z Darcym co działo się u mnie i co u niego przez czas kiedy ze sobą nie rozmawialiśmy. Strasznie mi brakowało rozmów z nim.
-Cześć niezdaro.-tak powitała Darcyego Sealy podchodząc i całując młodszego kangura w policzek.-Witaj młoda.-szybko dodała i przywitała się ze swoim gościem.
-Raczej pechowcu.-odpowiedział Darcy.
-Albo może bez mózgu?-dodał Chris.
-Przestańcie już. -powiedziała młoda mama.
-Trzeba pomyśleć co teraz zrobimy z meczem, co powiemy dziennikarzom i jak wytłumaczysz się kibicom.-dodałam.
-Przecież mam od tego Alexandrę.
-Masz, ale jak widzisz jej tutaj nie ma, więc to my musimy Ci pomóc. Zresztą to Ty musisz zadzwonić do nich a nie Twój menager. To nie Alexa nawaliła tylko Ty.
-Chwileczkę, ja zostałem pobity, sam sobie tego nie zrobiłem.
-Ale to wszystko jest przez Twoją bezmyślność.-zaczęli się kłocić. Sealy wiedziała, że dopiero co się pogodzili, więc nie mogła pozwolić by dalej ich kłótnia się ciągnęła.
-Darcy wiesz, że Rita ma rację i nie wywiniesz się od dzwonienia do wszystkich.
-Możemy zostawić to na później?
-Później? A masz na to czas?-zapytała młoda dziewczyna.
-Tak mam.-odpowiedział stanowczo.
-Życzę Ci powodzenia.
-No dosyć, możecie do cholery przestać?! Dopiero co weszliśmy a wy już się kłócicie. Nie tylko Darcy musi tam zadzwonić, ale ja też. Przecież Indywiduualny Mistrz Świata to świadek całego zdarzenia. Byłem przy wszystkim więc i mnie powinni oczerniać w gazetach a nie Darcyego.
-Dobra, zostawmy to.-uległa.
-Jak się czujesz?-zapytała Sealy.
-Nawet, boli mnie głowa, ciągle mi w niej szumi i na dodatek boli mnie wątroba.
-Przywieźliśmy wam śniadanie i deser.
-Dziękuje Ci bardzo.-Powiedział z uśmiechem Darcy. Rozmowa trwała jeszcze z pół godziny, ale Sealy zabrała Rite do domu by mogła się przygotować na zaplanowane wyjście. Chris został jeszcze chwile u Darcyego. Musieli pogadać, więc kobiety zdecydowały, że pojadą do domu.
-Pozwolisz, że pójdę pod prysznic.
-Jasne leć a ja pójdę po Maxa do sąsiadów.-każda poszła w swoją stronę. Po szybkim prysznicu Rita udała się do sypialni. Ubrała się i zeszła na dół.
-Kochana, delikatne zmiany planów. Koniecznie muszę jechać do miasta załatwić sprawy w urzędzie. Pójdziemy na spacer jak wrócimy, resztę planów też!
-Spokojnie, to Ty sobie jedź a ja z Maxem zostanę w domu.
-Nie chcecie jechać ze mną?
-Jedź sobie na spokojnie sama, my sobie pooglądamy bajki i się pobawimy.
-Dziękuje Ci bardzo, postaram się być jak najszybciej.
-Spokojnie, bez pośpiechu!-Przez pół godziny Rita z Maxem urzędowali sami w domu, po dwóch kwadransach pojawił się młody tata.
-A wy w domu?
-Sealy pojechała do urzędu załatwić kilka spraw, zaraz powinna być.
-No chyba, że tak. To co robimy?
-No my właśnie planowaliśmy zrobić sobie seans bajkowy.
-To świetnie, zjemy coś?
-A co proponujesz?
-Jedyne co umiem zrobić to kanapki, ale za to mistrzowskie, więc wy wybierzcie z Maxem jakąś bajke a ja zrobię kanapki.-strasznie się zdziwiłam, że Holder nie wymuszał na mnie zrobienia kanapek. Uwielbiał moje kanapki, ale teraz chyba wolał się popisać robiąc samemu.
Jak to zawsze bywa, no nie obeszło się bez wygłupów. Kanapki wylądowały na bluzce Rity a picie na spodniach Chrisa.
-Idę się przebrać wredoto.
-Chwileczke! Nie powiem kto zaczął.-oberwał jeszcze z sałaty w twarz.
-Przegięłaś! Uwierz, że przegięłaś, ale policzymy się później.
-Jak idziesz na górę to wyciągnij z mojej walizki jakąś bluzkę, proszę.
-Pomyślę.
-Uwierz, że nie pomyślisz tylko to zrobisz.-Całe szczęście Holder tego nie słyszał, więc posłusznie zniósł mi koszulkę.-Co tak długo?-zaśmiałam się.
-A nie mogłem znaleźć swoich ulubionych spodenek.-widziałam jak Holder jest nieco posmutniały.
-Ale chyba szukanie tych spodenek nie popsuło Ci humoru?-głośno się zaśmiałam, Holder tylko delikatnie rozszerzył usta.
-Wróciłam.-usłyszeliśmy głos Sealy.
-Witaj kochanie.-Holder podszedł i pocałował swoją narzeczoną.
-Jak zachowywał się Max?
-Max? Jak zwykle grzeczny jak aniołeczek, ale wiadomo już po kim to odziedziczył.
-Po tatusiu.-szybko dodał Holder. Razem z Sealy wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
-To co idziemy na spacer a później jakiś obiad na mieście?-zaproponowała Sealy.
-Ja jestem jak najbardziej za! Po obiedzie pojedziemy do Darcyego?
-Jasne. To ja pójdę sie tylko przebrać i jestem gotowa do wyjścia.-Holder powędrował razem z Sealy a ja w tym czasie ubrałam małego do wyjścia.
-Halo, długo mamy z Maxem na was czekać?-zjawili się za pięć minut. Ruszyliśmy pospacerować po mieście i poszliśmy na plażę. Nie było gorąco, wiadomo. W końcu była to końcówka października... Po spacerze poszliśmy na obiad a później na lody. Wymyśliliśmy, że wieczorem pojedziemy na kręgle a na jutro miał wymyślić coś Chris. Po zjedzeniu obiadu i pysznych słodyczy pojechałam z Chrisem do szpitala. Był strasznie dziwny, ale nie wnikałam w to. Posiedział z nami pół godziny i pojechał do domu.
-Coś dzisiaj nie tak z Chrisem, zauważyłaś?
-Niestety tak, jak wrócę to z nim porozmawiam.
-Ja też spróbuję coś zdziałać.-zaczęliśmy bardzo długo rozmawiać i żartować, do tego oczywiście obżerać się słodyczami. Darcy czuł się już lepiej, ale wciąż bolała go głowa. Zresztą na prawdę mocno oberwał, ważne, że się trzyma. Posiedziałam u niego do dziewiątej wieczorem, zasnął przy mnie, więc stwierdziłam, że przyjdę do niego wieczorem. Do domu moich przyjaciół wróciłam na pieszo, spacerując i przemyślając sobie kilka spraw.
-Wróciłam.-powiedziałam nie za głośno. Myślałam, że mały już śpi.
-Dobrze, że już jesteś.-powiedział poważnie Chris.
Boski *.*
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny ;)
Cudowny :D
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :)
kurcze zakończyć w takim momencie,jak możesz ? jeżeli dodasz rozdział w tym tygodniu to może jakoś Ci to wybaczę :P dobrze, że Rita i Darcy zaczęli ze sobą rozmawiać, choć szkoda że w takich okolicznościach. teraz nie będę mogła spać przez ciebie :P co tak popsuło Chrisowi humor ? mam nadzieje, że to nic takiego strasznego. do następnego :)
OdpowiedzUsuńjak czytam te Twoje notki to mam wrażenie że mamy zrośnięte mózgi, myślimy tak samo no dosłownie :D i o Wardzie i o Pedersenie i w ogóle o żużlu. nie ma co fajnie ;D
OdpowiedzUsuńfajny długi rozdział. a odnośnie Warda to widać po nim zmianę, wg mnie to wziął się za siebie i bardziej poważnie chyba teraz traktuje jazde a nie jak zabawę.
OdpowiedzUsuńale zakończyłaś... teraz szybko musisz dodać kolejny bo poważny Chris mnie niepokoi...
OdpowiedzUsuń