To czego dowiedziałam się parę dni temu doprowadziło mnie do łez! Kapitan drużyny, wspaniały zawodnik, ojciec drużyny, zakończył właśnie karierę. A dlaczego?! Bo w naszym Unibaxie z pieniążkami dzieją się masakryczne rzeczy! sama w to nie wierzę i szczerze? Wstyd mi za to, że działacze tak postępują. Jak widać PIENIĄDZE, PIENIĄDZE, PIENIĄDZE. Dlaczego one maja tak wielką wartość?! Ręce opadają jak się to wszystko słyszy i czyta. Ryan Sullivan, jak dla mnie legenda! Jak dla mnie cudowny zawodnik. Miał gorsze chwilę, ale kto ich nie ma?! Pokazał, że tak na prawdę nie stanie mu na przeszkodzie żaden ból, dosłownie żaden! Z przykrością stwierdzam, że nasz Apator podupada, a wszystko zaczęło się od Golloba w Toruniu. Nawet nie chce mi się już o tym wszystkim myśleć, tym bardziej wypisywać wam to co myślę bo każdy ma swoje zdanie... Szkoda, że śnieg za oknem, to dobija jeszcze bardziej. Kochani, miłego czytania!:)
______________________________________________________________________
.
-Gratuluję!-wykrzyknęłam do całej siódemki Apatora. Wszyscy, oczywiście z wyjątkiem Darcyego, uśmiechnęli się i pięknie podziękowali.
-Cześć młoda.-rzucił Holder. Podszedł i wyściskał mnie mocno.
-Zasłużyłam?
-Przestań.
-Ja przecież tylko kulturalnie zapytałam czy zasłużyłam.-obok mnie przechodził akurat Ward, który nawet na mnie nie spojrzał. Coraz bardziej robiłam się na niego wściekła, ale co zrobić. Dwa trudne charaktery-nie da się tego połączyć w jedną całość, czyż się mylę?!
Chris poszedł się przebrać a ja w tym czasie powędrowałam do Loktaeva.
-Mówiłam.-powiedziałam cicho do Alexandra.
-Skończ. Błagam skończ.-obydwoje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.-Zobaczysz, że u nas w Zielonej to my wygramy.
-Owszem, przewiduje, że mecz sobie wygracie, ale jednak brązowy medalik powędruje do nas.-za to Loktaev zaczął wbijać mi palce w żebra. Po krótkim przedstawieniu w parku maszyn ruszył by się spakować. Jakoś nie miałam okazji minąć się z Chrisem ani Darcym, więc nawet ich nie szukałam. Postanowiłam, że nie będę się żadnemu z nich narzucać. Mają własne tempo życia, którego ja im nie zwolnię ani nie popędzę. Postanowiłam powędrować sobie jeszcze do Alexy, która była przed boksem Darcyego. W moim trybie życia odkąd pracowałam w Domu Dziecka nie miałam czasu na żadne imprezy. Moje życie stało się ciche, spokojne i ułożone. Co drugi dzień byłam na cmentarzu u Davida, następnie jeździłam do mamy na obiady. W końcu znalazłam też czas dla najukochańszej i najważniejszej osoby w moim życiu.
-Cześć.-rzuciłam entuzjastycznie do koleżanki stojącej obok swojego chłopaka.
-Witaj młoda!-odpowiedziała i przywitałyśmy się.
-Tak, starych i ciężko pracujących najlepiej ominąć.-zaśmiał się Bigg.
-Witaj najlepszy mechaniku pod słońcem.-zaśmialiśmy się we trójkę.
-Jak tam u Ciebie leci mała?-zapytał Bigg.
-Powoli, do przodu nie zwalniam tempa, nawet je narzucam! A jak u was? Jak u Vicki?
-Mała siedzi właśnie u dziadków, dzisiaj średnia pogoda na wyjścia dla niej. Złapała przeziębienie a nie chce żeby była jeszcze bardziej chora. U nas jak zwykle, praca-dom i tak w kółko. Greg co chwilę podróżuje, ja postanowiłam zwolnić i tak jakoś.
-Pozdrów i ucałuj małą! Strasznie się za nią stęskniłam!
-Nawet nie wiesz jak ona za Tobą. Zresztą nie tylko ona, wszyscy tęsknimy. Troy o Ciebie pytał, Tai również.
-Odkąd pracuję z dzieciakami nie mam za wiele czasu na swoje życie, od rana do wieczora siedzę z nimi a w nocy papierkowa robota.
-Kiedy do nas wpadniesz?-zapytała posmutniała Alex.
-Hej, nie smucimy mordeczek!-zaśmiałyśmy sie obydwie i szybko dodałam.-Na jakieś ploteczki wpadnę na pewno, ale to Ciebie muszę dopaść z tym napiętym grafikiem!
-Już przestań, przestań!-odeszłyśmy kawałek dalej bo Darcy kręcił coś pod nosem.-A jak z tym uparciuchem?
-Nie wiem, nie odzywa się, ja tym bardziej nie mam zamiaru.
-A z Nickiem?
-Ostatni raz rozmawiałam z nim dwa czy trzy dni temu. Nie mam za wiele czasu, tym bardziej od kiedy jestem pokłócona z Darcym a Chris nie ma czasu. Wpadłam w pracoholizm.
-Wyrwę Cie z tego!-znowu zaczęłyśmy się śmiać. Była mi potrzebna rozmowa z Alexą. Pogawędziłyśmy jeszcze chwilę i ruszyłam z powrotem do Loktaeva.
-Co powiesz na jakieś after? Dudek jest z nami i dojedzie jeszcze Łukasz z dziewczyną.
-Zawsze chętna! Ale Łukasz?-zapytałam zdziwiona. Nie wiedziałam o kim Loktaev mówił.
-Sówkins.
-Rozumiem. Musiałabym tylko podjechać do domu. Dojadę do was, nie powinno mi to zająć długo czasu.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia.-pocałował mnie w policzek. Od razu ruszyłam do Chrisa by porozmawiać z nim jeszcze chwilę, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Poszłam do Ryan'a porozmawiać chwilę i nagle w objęcia wpadł mi Chris.
-Szukałam Ciebie wszędzie!-rzuciłam do Holdera.
-Tak pięknej kobiecie nie można pozwolić szukać sie po całym parku maszyn!
-Daj spokój, Ryan!-Ryan to wspaniały człowiek, z którym niedawno zaczęłam rozmawiać. Pomimo tego, że przyjaźniłam się z Turbosami to nie uwzględniałam jakichkolwiek kontaktów z wszystkimi zawodnikami z klubu.
-Co jest młoda?
-W sumie nic, bez zmian sam wiesz jak jest.
-Może wpadniesz do nas do Anglii?
-Już jadę się spakować do domu, rzucam wszystko.
-Proszę Cie, ja mówię poważnie.
-A ja nie. Nie mogę zostawić dzieciaków i całą prace. Na prawdę mam mnóstwo roboty, wiele spotkań z rodzicami zastępczymi dla małych aniołków.
-Aniołków? To nie były aniołki! Ale dzieci są kochane. Rit, ja mówię serio. Wpadnij, odstresujesz się trochę a założe się, że jak zobaczysz mojego małego synusia to od razu wszystkie złe rzeczy wyjdą Ci z głowy.
-Pomyślę nad tym.
-Obiecujesz? Lecimy gdzieś sobie razem dziś?
-Postaram się. Wiesz, jestem już umówiona.-odpowiedziałam nie chętnie. Bardzo chciałam spędzić ten czas z Chrisem, ale nie mogłam odstawić chłopaków. Przecież to on z Darcym nie mają dla mnie czasu.
-Rozumiem.-odpowiedział cicho i posmutniał, ale nie chciał bym to widziała.
-Nie wracasz dziś do Anglii?
-Rano wylecę.
-Muszę już spadać, masz Warda. Odzywaj się Indywidualny Mistrzu Świata!-podeszłam i pocałowałam przyjaciela w policzek.
-Poczekaj.
-Co jest?-zdziwiłam się. Holder podszedł do mnie i mocno mnie przytulił co trochę mnie zdziwiło.
-Proszę, obiecaj, że pomimo wszystko wkrótce pogodzicie się z Darcym. Ja za to obiecam Ci, że znajdę dla Ciebie więcej czasu jakkolwiek miałoby to wyglądać.-nie odpowiedziałam nic na to przyjacielowi. Po prostu przytuliłam się do niego i poszłam.
Do domu weszłam, wzięłam szybki prysznic, po czym poszłam się przebrać i zjeść coś na szybko. Zajęło mi to trzydzieści minut, więc wyrobiłam się w całkiem niezłym czasie.
Alexander mieszkał pod Bydgoszczą, tam był jego rodzinny dom w Polsce. Działo się tam wszystko! Ale przyznaję, że mieszka na zadupiu! Poznałam Łukasza Sówke i jego dziewczynę. Spoko gość, jego dziewczyna nie za bardzo przypadła mi to gustu by rozmawiać, więc też jej unikałam. Wieczór przebiegł w bardzo miłej atmosferze. Wypiliśmy po drinku. Zostałam na noc a uwierzcie, że było warto! Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, dowiedziałam się jak to jest przeżyć konkretną, fatalną kontuzję. Z chłopakami nie kończyły mi się tematy, podobnie jak z TurboTwinsami, których strasznie mi tam brakowało! Nie mogłam przestać myśleć o tej całej awanturze z Nickiem i Darcym. Nick długo się nie odzywał, więc postanowiłam do niego wysłać esemesa "Cześć, jak leci? Rozmawiałeś z Darcym?" odpisał mi po chwili co mnie ucieszyło "Cześć piękna! Jest dobrze, nie nie miałem jeszcze okazji z nim porozmawiać, ale będę musiał się do tego przymierzyć jako młodszy i głupszy. A Ty jak się trzymasz?". Wydawało mi się, że Morris wydoroślał, przynajmniej odrobinkę! Tak też było. "Nie trzymam, kompletnie. Na pewno nie głupszy, to wydarzyło się między innymi przeze mnie co strasznie mnie boli, ale to nie rozmowa na esemesy." szybko skończyliśmy pisać, nie miałam ochoty już więcej rozpamiętywać tego co się działo. Rano wstałam i od razu od Loktaeva ruszyłam do pracy. Miałam lekkie spóźnienie co źle wpłynęło na humor mojej szefowej, ale jakoś z tego wybrnęłam. Po pracy pojechałam do mamy na obiad i tam zostałam na noc. Jej narzeczony wyjechał w delegację, więc miałyśmy trochę czasu dla siebie. Następnego dnia źle się czułam, więc postanowiłam wziąć sobie tydzień urlopu i wyjechać do Anglii. Bilety zabukowałam rano, mama odwiozła mnie na lotnisko, więc było dobrze. Nikt nie wiedział o tym, że zamierzam wpaść do Anglii. Z mojej strony miała być to niespodzianka dla Chrisa, Sealy i Maxa. Pożegnałam się z mamą i musiałam już ruszać na odprawę. Lot minął mi spokojnie, całą drogę czytałam książkę Cobena pt."Mistyfikacja" słuchając przy tym dobrej muzyki. Nie zwracałam uwagi na obrzydliwego faceta, który siedział obok mnie i rzucał się na fotelu co pięć minut. W Anglii wylądowałam o siedemnastej. Od razu popędziłam na taksówkę. Z lotniska do Holderów jechałam około czterdziestu minut co nie było przyjemną drogą. Wysiadając z taksówki zastanawiałam się jaką minę zrobią. Stanęłam przed drzwiami i zastanawiałam się czy zadzwonić telefonem i wyczuć jakie mają humory czy po prostu zapukać do drzwi?! Wybrałam jednak tą drugą opcje.
-Już chwileczkę.-usłyszałam Sealy.-otworzyła drzwi.
-Niespodzianka.-wszyscy mogliby żałować, że nie widzieli miny Sealy. Zamurowało młodą mamę, ale nic dziwnego. Zobaczyć dziewczynę, która broniła się rękoma i nogami od urlopu i od wyjazdu właśnie stoi przed domem.
-Boże! Witaj Rita! Kochana! Dlaczego nie zadzwoniłaś, że przylatujesz?-wyściskała młodszą dziewczynę ze szczęścia.
-Chciałam wam zrobić niespodziankę.
-I Ci się udała, ale niestety Chrisa nie ma w domu. Pojechał do Darcyego bo popsuło mu się coś i coś muszą naprawić.
-Nie szkodzi! Ważne, że chociaż was tutaj złapałam.-obydwie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.-Sealy zaproponowała mi coś do picia, wstawiła wodę na herbatę i pokazała mi mój pokój.
-Czuj się jak u siebie w domu, niczego się nie krępuj moja droga.
-Dziękuje Ci bardzo. Miałabym jeszcze jedną ogromną prośbę!
-Śmiało! Wal.
-Mogę skorzystać z prysznica? Lot i wycieczka z lotniska do was nie była zbyt miła.
-Jeszcze się pytasz?! Ty leć pod prysznic a ja zrobię jakąś pyszną kolację.
-Pomogę Ci!
-Daj spokój.-odparła szybko i w mgnieniu oka zniknęła z mojego pola widzenia. Sealy to wspaniała dziewczyna, mimo tego, że Chris tak rzadko bywa w domu ona dalej jest silna i się nie poddaje. Ciesze się, że mój przyjaciel trafił właśnie na taką kobiete!
-Gratuluję!-wykrzyknęłam do całej siódemki Apatora. Wszyscy, oczywiście z wyjątkiem Darcyego, uśmiechnęli się i pięknie podziękowali.
-Cześć młoda.-rzucił Holder. Podszedł i wyściskał mnie mocno.
-Zasłużyłam?
-Przestań.
-Ja przecież tylko kulturalnie zapytałam czy zasłużyłam.-obok mnie przechodził akurat Ward, który nawet na mnie nie spojrzał. Coraz bardziej robiłam się na niego wściekła, ale co zrobić. Dwa trudne charaktery-nie da się tego połączyć w jedną całość, czyż się mylę?!
Chris poszedł się przebrać a ja w tym czasie powędrowałam do Loktaeva.
-Mówiłam.-powiedziałam cicho do Alexandra.
-Skończ. Błagam skończ.-obydwoje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.-Zobaczysz, że u nas w Zielonej to my wygramy.
-Owszem, przewiduje, że mecz sobie wygracie, ale jednak brązowy medalik powędruje do nas.-za to Loktaev zaczął wbijać mi palce w żebra. Po krótkim przedstawieniu w parku maszyn ruszył by się spakować. Jakoś nie miałam okazji minąć się z Chrisem ani Darcym, więc nawet ich nie szukałam. Postanowiłam, że nie będę się żadnemu z nich narzucać. Mają własne tempo życia, którego ja im nie zwolnię ani nie popędzę. Postanowiłam powędrować sobie jeszcze do Alexy, która była przed boksem Darcyego. W moim trybie życia odkąd pracowałam w Domu Dziecka nie miałam czasu na żadne imprezy. Moje życie stało się ciche, spokojne i ułożone. Co drugi dzień byłam na cmentarzu u Davida, następnie jeździłam do mamy na obiady. W końcu znalazłam też czas dla najukochańszej i najważniejszej osoby w moim życiu.
-Cześć.-rzuciłam entuzjastycznie do koleżanki stojącej obok swojego chłopaka.
-Witaj młoda!-odpowiedziała i przywitałyśmy się.
-Tak, starych i ciężko pracujących najlepiej ominąć.-zaśmiał się Bigg.
-Witaj najlepszy mechaniku pod słońcem.-zaśmialiśmy się we trójkę.
-Jak tam u Ciebie leci mała?-zapytał Bigg.
-Powoli, do przodu nie zwalniam tempa, nawet je narzucam! A jak u was? Jak u Vicki?
-Mała siedzi właśnie u dziadków, dzisiaj średnia pogoda na wyjścia dla niej. Złapała przeziębienie a nie chce żeby była jeszcze bardziej chora. U nas jak zwykle, praca-dom i tak w kółko. Greg co chwilę podróżuje, ja postanowiłam zwolnić i tak jakoś.
-Pozdrów i ucałuj małą! Strasznie się za nią stęskniłam!
-Nawet nie wiesz jak ona za Tobą. Zresztą nie tylko ona, wszyscy tęsknimy. Troy o Ciebie pytał, Tai również.
-Odkąd pracuję z dzieciakami nie mam za wiele czasu na swoje życie, od rana do wieczora siedzę z nimi a w nocy papierkowa robota.
-Kiedy do nas wpadniesz?-zapytała posmutniała Alex.
-Hej, nie smucimy mordeczek!-zaśmiałyśmy sie obydwie i szybko dodałam.-Na jakieś ploteczki wpadnę na pewno, ale to Ciebie muszę dopaść z tym napiętym grafikiem!
-Już przestań, przestań!-odeszłyśmy kawałek dalej bo Darcy kręcił coś pod nosem.-A jak z tym uparciuchem?
-Nie wiem, nie odzywa się, ja tym bardziej nie mam zamiaru.
-A z Nickiem?
-Ostatni raz rozmawiałam z nim dwa czy trzy dni temu. Nie mam za wiele czasu, tym bardziej od kiedy jestem pokłócona z Darcym a Chris nie ma czasu. Wpadłam w pracoholizm.
-Wyrwę Cie z tego!-znowu zaczęłyśmy się śmiać. Była mi potrzebna rozmowa z Alexą. Pogawędziłyśmy jeszcze chwilę i ruszyłam z powrotem do Loktaeva.
-Co powiesz na jakieś after? Dudek jest z nami i dojedzie jeszcze Łukasz z dziewczyną.
-Zawsze chętna! Ale Łukasz?-zapytałam zdziwiona. Nie wiedziałam o kim Loktaev mówił.
-Sówkins.
-Rozumiem. Musiałabym tylko podjechać do domu. Dojadę do was, nie powinno mi to zająć długo czasu.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia.-pocałował mnie w policzek. Od razu ruszyłam do Chrisa by porozmawiać z nim jeszcze chwilę, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Poszłam do Ryan'a porozmawiać chwilę i nagle w objęcia wpadł mi Chris.
-Szukałam Ciebie wszędzie!-rzuciłam do Holdera.
-Tak pięknej kobiecie nie można pozwolić szukać sie po całym parku maszyn!
-Daj spokój, Ryan!-Ryan to wspaniały człowiek, z którym niedawno zaczęłam rozmawiać. Pomimo tego, że przyjaźniłam się z Turbosami to nie uwzględniałam jakichkolwiek kontaktów z wszystkimi zawodnikami z klubu.
-Co jest młoda?
-W sumie nic, bez zmian sam wiesz jak jest.
-Może wpadniesz do nas do Anglii?
-Już jadę się spakować do domu, rzucam wszystko.
-Proszę Cie, ja mówię poważnie.
-A ja nie. Nie mogę zostawić dzieciaków i całą prace. Na prawdę mam mnóstwo roboty, wiele spotkań z rodzicami zastępczymi dla małych aniołków.
-Aniołków? To nie były aniołki! Ale dzieci są kochane. Rit, ja mówię serio. Wpadnij, odstresujesz się trochę a założe się, że jak zobaczysz mojego małego synusia to od razu wszystkie złe rzeczy wyjdą Ci z głowy.
-Pomyślę nad tym.
-Obiecujesz? Lecimy gdzieś sobie razem dziś?
-Postaram się. Wiesz, jestem już umówiona.-odpowiedziałam nie chętnie. Bardzo chciałam spędzić ten czas z Chrisem, ale nie mogłam odstawić chłopaków. Przecież to on z Darcym nie mają dla mnie czasu.
-Rozumiem.-odpowiedział cicho i posmutniał, ale nie chciał bym to widziała.
-Nie wracasz dziś do Anglii?
-Rano wylecę.
-Muszę już spadać, masz Warda. Odzywaj się Indywidualny Mistrzu Świata!-podeszłam i pocałowałam przyjaciela w policzek.
-Poczekaj.
-Co jest?-zdziwiłam się. Holder podszedł do mnie i mocno mnie przytulił co trochę mnie zdziwiło.
-Proszę, obiecaj, że pomimo wszystko wkrótce pogodzicie się z Darcym. Ja za to obiecam Ci, że znajdę dla Ciebie więcej czasu jakkolwiek miałoby to wyglądać.-nie odpowiedziałam nic na to przyjacielowi. Po prostu przytuliłam się do niego i poszłam.
Do domu weszłam, wzięłam szybki prysznic, po czym poszłam się przebrać i zjeść coś na szybko. Zajęło mi to trzydzieści minut, więc wyrobiłam się w całkiem niezłym czasie.
Alexander mieszkał pod Bydgoszczą, tam był jego rodzinny dom w Polsce. Działo się tam wszystko! Ale przyznaję, że mieszka na zadupiu! Poznałam Łukasza Sówke i jego dziewczynę. Spoko gość, jego dziewczyna nie za bardzo przypadła mi to gustu by rozmawiać, więc też jej unikałam. Wieczór przebiegł w bardzo miłej atmosferze. Wypiliśmy po drinku. Zostałam na noc a uwierzcie, że było warto! Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, dowiedziałam się jak to jest przeżyć konkretną, fatalną kontuzję. Z chłopakami nie kończyły mi się tematy, podobnie jak z TurboTwinsami, których strasznie mi tam brakowało! Nie mogłam przestać myśleć o tej całej awanturze z Nickiem i Darcym. Nick długo się nie odzywał, więc postanowiłam do niego wysłać esemesa "Cześć, jak leci? Rozmawiałeś z Darcym?" odpisał mi po chwili co mnie ucieszyło "Cześć piękna! Jest dobrze, nie nie miałem jeszcze okazji z nim porozmawiać, ale będę musiał się do tego przymierzyć jako młodszy i głupszy. A Ty jak się trzymasz?". Wydawało mi się, że Morris wydoroślał, przynajmniej odrobinkę! Tak też było. "Nie trzymam, kompletnie. Na pewno nie głupszy, to wydarzyło się między innymi przeze mnie co strasznie mnie boli, ale to nie rozmowa na esemesy." szybko skończyliśmy pisać, nie miałam ochoty już więcej rozpamiętywać tego co się działo. Rano wstałam i od razu od Loktaeva ruszyłam do pracy. Miałam lekkie spóźnienie co źle wpłynęło na humor mojej szefowej, ale jakoś z tego wybrnęłam. Po pracy pojechałam do mamy na obiad i tam zostałam na noc. Jej narzeczony wyjechał w delegację, więc miałyśmy trochę czasu dla siebie. Następnego dnia źle się czułam, więc postanowiłam wziąć sobie tydzień urlopu i wyjechać do Anglii. Bilety zabukowałam rano, mama odwiozła mnie na lotnisko, więc było dobrze. Nikt nie wiedział o tym, że zamierzam wpaść do Anglii. Z mojej strony miała być to niespodzianka dla Chrisa, Sealy i Maxa. Pożegnałam się z mamą i musiałam już ruszać na odprawę. Lot minął mi spokojnie, całą drogę czytałam książkę Cobena pt."Mistyfikacja" słuchając przy tym dobrej muzyki. Nie zwracałam uwagi na obrzydliwego faceta, który siedział obok mnie i rzucał się na fotelu co pięć minut. W Anglii wylądowałam o siedemnastej. Od razu popędziłam na taksówkę. Z lotniska do Holderów jechałam około czterdziestu minut co nie było przyjemną drogą. Wysiadając z taksówki zastanawiałam się jaką minę zrobią. Stanęłam przed drzwiami i zastanawiałam się czy zadzwonić telefonem i wyczuć jakie mają humory czy po prostu zapukać do drzwi?! Wybrałam jednak tą drugą opcje.
-Już chwileczkę.-usłyszałam Sealy.-otworzyła drzwi.
-Niespodzianka.-wszyscy mogliby żałować, że nie widzieli miny Sealy. Zamurowało młodą mamę, ale nic dziwnego. Zobaczyć dziewczynę, która broniła się rękoma i nogami od urlopu i od wyjazdu właśnie stoi przed domem.
-Boże! Witaj Rita! Kochana! Dlaczego nie zadzwoniłaś, że przylatujesz?-wyściskała młodszą dziewczynę ze szczęścia.
-Chciałam wam zrobić niespodziankę.
-I Ci się udała, ale niestety Chrisa nie ma w domu. Pojechał do Darcyego bo popsuło mu się coś i coś muszą naprawić.
-Nie szkodzi! Ważne, że chociaż was tutaj złapałam.-obydwie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.-Sealy zaproponowała mi coś do picia, wstawiła wodę na herbatę i pokazała mi mój pokój.
-Czuj się jak u siebie w domu, niczego się nie krępuj moja droga.
-Dziękuje Ci bardzo. Miałabym jeszcze jedną ogromną prośbę!
-Śmiało! Wal.
-Mogę skorzystać z prysznica? Lot i wycieczka z lotniska do was nie była zbyt miła.
-Jeszcze się pytasz?! Ty leć pod prysznic a ja zrobię jakąś pyszną kolację.
-Pomogę Ci!
-Daj spokój.-odparła szybko i w mgnieniu oka zniknęła z mojego pola widzenia. Sealy to wspaniała dziewczyna, mimo tego, że Chris tak rzadko bywa w domu ona dalej jest silna i się nie poddaje. Ciesze się, że mój przyjaciel trafił właśnie na taką kobiete!
świeetny *.* <33
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ;) :D
sytuacji w naszym klubie już nie komentuje... ale czemu tutaj tak króciutko ? już czekałam na rozwój dalszej akcji, a tu koniec rozdziału :( i jeszcze konflikt nie został zażegnany ? jestem ociupinkę rozczarowana :P liczyłam na zgodę, ale może teraz w Anglii ? :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNiech ten Darcy trochę ustąpi i do niej zagada, obrażalski :p.
Zapraszam również do siebie :)
Blog żużlowy ale nie jest to opowiadanie. Może Cię zainteresuje.
http://zuzlowe-oblicza.blogspot.com/
zapraszam do siebie i czekam na nowość tutaj :)
OdpowiedzUsuńhttp://speedway-marzenia.blogspot.com/2013/04/rozdzia-12_2.html
OdpowiedzUsuń