środa, 27 lutego 2013

Separation twenty-three

Bardzo dziękuje osobą, które odezwały się w sprawie Warda. Smuci mnie jak widzę, że taki zawodnik jak on po prostu upada tak nisko, że nie jest w stanie się z tego wybronić. Szkoda, że pieniądze robią takie rzeczy z człowiekiem. Osobiście niezmiernie się cieszę, że moi rodzice nie są bogaczami, ale nie ciesze się, że nie jestem osobą, z której tysiące osób są dumni. Sami wiecie, że ciężko jest sobie poradzić z wieloma problemami i wiem to ja, ale Darcy...?! Szkoda mi chłopaka, nie wiem co więcej mówić. Przy jego przeprosinach przeszłam obojętnie. Nie wybaczyłam, nie jestem wściekła. Chce się bawić i niech się bawi, przecież ma do tego prawo. Wiem, że przy poprzedniej notce wjechałam na niego, ale byłam wściekła. Na dzień dzisiejszy go rozumiem bo zawsze, ale to zawsze broniłam sportowców, którzy dobrze się bawili po swojej "pracy", którą spędzają na boisku, torze, korcie, bieżni, lodzie czy na czymkolwiek innym. Znam przykłady z mojego grona osób, które też kochają imprezować! (nie ukrywam, me too.) Jednak to co Darcy wyprawia robi się smutne i przyprawia mnie o ciarki. Zaczynałam lubić tego człowieka, ale teraz?! Zostaję tylko przy tym, że zakochałam się w jego sylwetce na torze, postawie i waleczności! Podziwiam go bo chyba przechodzi obok tego nieco obojętnie. Ale wiecie co?! Ciekawi mnie co na to jego rodzice! Pozdrawiam Darcyego, który właśnie zabrał swój tyłek z gorącej Australii i siedzi w takim samym zimnie jak my! (to nie było złośliwe, ja po prostu mu zazdroszczę! :( ) haha! pozdrawiam kochani i zapraszam na kolejny rozdział!
PS. przeszkadza Wam jak czasem napiszę sobie co myślę przed rozdziałem?! Czytacie to? Ciekawi mnie a  bardzo lubię wypisywać swoje wypociny!:D haha! aaaaaaaa, dziękuje za oglądalność!
____________________________________________________________________

Grand Prix dobiegło końca. Piękny pokaz sztucznych ogni na MotoArenie na koniec całej imprezy. Nie widziałam by ze stadionu wychodził ktoś niezadowolony. Po całym Grand Prix poszliśmy na impreze. Spotkałam tak Nicka, nie miałam pojęcia co on tam robił, ale przyjechał do Polski. Nie zamieniał z Darcym ani słowa, zdziwiło mnie to bardzo. Wszyscy świetnie się bawili, alkohol robił swoje. Darcy już miał dość, ale nie przestawał pić.
-Może już przystopujesz?-zaproponowałam przyjacielowi.
-Może nie?! Pijemy dalej!-wykrzyczał głośno.
-Serio, Darcy już wystarczy.
-Co Ty możesz wiedzieć?!-powiedział nerwowo.
-Darcy daj spokój, Rita ma rację.-wtrącił się Nick.
-Proszę, proszę. Pojawił się przyjaciel od siedmiu boleści.
-Darcy uspokój się.-powiedziałam.
-Stary, ranisz tym Rite, ale zapomniałem, że nie widzisz nic poza czubkiem swojego nosa.-poraz kolejny wtrącił się Nick.
-Co Ty możesz wiedzieć?!-powiedział nieprzyjemnie Darcy.
-Zapewne więcej od Ciebie. Wbijasz nóż w plecy każdemu po kolei.-odpowiedział Nick.
-Zamknij sie!-podniósł głos Darcy.
-Darcy przestań!-złapałam go za rękę.
-Zostaw mnie.-zbliżył się do Nicka.-Myślisz, że te Twoje gierki działają na Rite?! Mylisz się gówniarzu.
-Odezwał się wielce dorosły mężczyzna, który zabawia się z co drugą laską na imprezie.
-Ciekawe kto mnie tego nauczył.-Nick chciał coś powiedzieć, ale Darcy mu na to nie pozwolił. Uderzył go w twarz. Nick się przewrócił, ale po chwili wstał. Spojrzał na przyjaciela złowrogo.
-Coś Ty narobił?! Miałam Ciebie za zupełnie kogoś innego. Nie chce Cie widzieć.-powiedziałam to Darcyemu prosto w twarz, zabrałam ze sobą Nicka i pojechaliśmy do mnie.
W domu byliśmy za dziesięć minut. Po drodze nie zamieniłam z Nickiem ani słowa.
-Może musimy jechać z tym do lekarza?
-Daj spokój. Darcy nie bije aż tak poważnie. Będzie małe limo i po krzyku.
-Jesteś pewien?
-Z pewnością.-wstałam z kanapy zrobić nam po herbacie. Była chwila ciszy.-Dlaczego się za mną wstawiłaś?
-Darcy ewidentnie przesadził.
-Wiesz za co dostałem?
-Za słowa, które wypowiedziałeś.
-Nie, to kompletnie nie o to chodzi.-poczułam, że chłopak stoi obok mnie.
-Słucham?
-Tutaj chodzi o to, że pomiędzy nami coś było i ani ja ani Ty mu o tym wcześniej nie powiedzieliśmy.-chłopak objął mnie w pasie.
-Przecież to kompletnie nie jest jego sprawa.-odpowiedziałam.
-Przyjechałem dla Ciebie. Wiem, że nie powinienem, ale zrobiłem to.
-Nick, daj spokój. Rozmawialiśmy już o tym.-chłopak przyciągnął mnie do siebie.
-Ale ja na prawdę coś do Ciebie czuję.-zbliżył się i delikatnie pocałował moją szyję.
-Nick, ja nie wiem czy jestem gotowa  by się z kimś związać.-mówiła to bez przekonania.
-Zawsze możesz spróbować.
-A później powiesz, że się Tobą zabawiłam.-chłopak nic na to nie odpowiedział tylko pocałował namiętnie moje usta. Przerwałam tą chwilę.
-Przepraszam, nie powinienem był.-odwrócił się i powędrował na kanape. Bez słowa ruszyłam wziąć gorącą kąpiel. Musiałam nad wszystkim pomyśleć. Po godzinnej kąpieli wyszłam.
-Co oglądasz?-podałam mu kubek z gorącą czekoladą.
-Włączyłem jakiś film.-odpowiedział zimno.
-Nick, ja nie chciałam Cie w jakikolwiek sposób zranić. Nie o to mi chodziło. Tego wszystkiego jest po prostu za dużo.
-Rozumiem.
-Sam nie wierzysz w to co mówisz, mam racje?-niestety nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.
-Po prostu nie rozumiem dlaczego nie chcesz spróbować związać się ze mną.
-Tłumacze Ci za każdym, że nie wiem czy jestem na to gotowa. Poza tym tyle razy już rozmawialiśmy o nas i o tym co wyprawiamy.
-Do niczego więcej nie dochodzi poza pocałunkami. Robisz wielkie halo z niczego.
-Przepraszam, liczysz na coś więcej?
-Podobasz mi się, jesteś typem zupełnie innej dziewczyny niż te, które znam. Jesteś wyjątkowa i z każdym dniem coraz bardziej mnie pociągasz.
-Musimy w takim razie z tym skończyć.
-Mam rozumieć, że chcesz przestać mieć ze mną cokolwiek do czynienia.
-Nie to miałam na myśli.
-Więc co?
-Musimy sobie podarować te wszystkie czułe słówka, całowanie, głupie komentarze w obie strony. Czas z tym skończyć Nick. Jestem pewna, że znajdziesz bardziej odpowiednią dziewczynę niż ja.
-Jesteś pewna?
-Czuje się dobrze w Twoich objęciach, nieraz to ja sprowokowałam Cie do pocałunku, ale my musimy przestać.
-Wiesz dobrze, że nie chcę.
-Znowu rozmawiamy w podobny sposób.-kolega siedzący obok mnie zamilkł. Nie odezwał się już ani słowem. Po wypiciu gorącej czekolady poszłam się położyć. Nie tak miał się skończyć ten dzień. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że mam cztery wiadomości od Chrisa. Przeczytałam je wszystkie i odpisałam "Jesteś moim mistrzem. Jestem w domu, wiedziałam, że ten dzień będzie należał do Ciebie." i od razu zasnęłam.
Rano obudził mnie hałas w domu. Nie wiedziałam co się dzieje, ale słyszałam jak Nick klnie, wstałam zobaczyć co się dzieje.
-Co robisz?-zobaczyłam Nicka trzymającego patelnie w samych bokserkach.
-Śniadanie. Tak mi się wydaje.
-Haha. Proszę, proszę. Chyba na dłużej pozwolę Ci zostać.
-A ja na to zgadzam się.-oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-Idź weź prysznic a ja przygotuje śniadanie.-puściłam do niego oczko.
-Masz rację, to jest najlepsze wyjście.-od razu ruszył w stronę łazienki a ja wzięłam się za przygotowywanie śniadania. Jednak w trakcie przygotowywania śniadania przerwał mi dzwonek do drzwi. Otwrzyłam drzwi i ujrzałam tam Darcyego.
-Masz chwilę?-wmusiłam z niego wzrokiem by pierwszy coś powiedział.
-Jasne.-Darcy nie zdążył wejść, gdy nagle zobaczył Nicka wychodzącego z łazienki w samym ręczniku. Oboje popatrzyli na siebie wrogo.
-Nie będę w takim razie przeszkadzał. Najwidoczniej przyszedłem nie w porę.-parchną ironicznym śmiechem i odszedł. Nie odezwałam się ani słowem. To wciąż problem tkwi w nim razem z jego wielkim ego.
-Chyba wyszedłem z tej cholernej łazienki nie w porę.-powiedział Nick.
-Daj spokój! To nie jego sprawa kto korzysta z mojej łazienki tak jak on mi nic nie mówi i nie informuje mnie o niczym tak samo ja będę robić.
-Co masz na myśl? Myślałem, że mówicie sobie wszystko.-zapytał zaskoczony.
-Okazało się, że to tylko ja mówię mu wszystko. Jack mówił mi, że widział go z jakąś laską. Była ona albo podprowadzająca z Torunia albo któraś z Monstera.-odparłam obojętnie.
-Jack na pewno źle Ci to przedstawił, Darcy nie zrobiłby nic podobnego. Nie oszukał by Cie.
-Jack tym bardziej.-nasza rozmowa się skończyła. Nick powędrował się ubrać a ja podałam do końca śniadanie. Stwierdziłam, że nie będe się przejmować zachowaniem ani osobom Darcyego. Czas najwyższy żeby wydoroślał i zrozumiał, że pieniądze i sława nie czynią z niego bohatera i kolesia, który może wszystko.
-Idziemy gdzieś?-zapytał mnie Nick.
-Wiesz co, chciałabym spotkać się z Chrisem i jego rodziną. Właściwie to pożegnać. Może pojedziemy po nich do hotelu i odwieziemy na lotnisko?
-Jasne, jeśli chcesz żebym jechał z Tobą.
-Chce.-odparłam i dodałam, że musimy być gotowi za dwadzieścia minut.
Od razu ruszyliśmy się szykować. Nick był gotowy w dziesięć minut jednak mi zajęło to nieco dłużej.
-Minęło już czterdzieści minut, czekam na Ciebie pół godziny.-siedząc na kanapie narzekał.
-Idziemy.-zapowiedziałam i uderzyłam kolegę w potylice.
-Przegięłaś.-Nick zerwał się na równe nogi i zapowiedział, że rozpoczęłam wojnę. Wsiedliśmy w samochód, napisałam do Chrisa, że chcę ich odwieźć wszystkich na lotnisko. Ucieszył się. Pod hotelem byliśmy za dziesięć minut. Wszyscy zeszli i ruszyliśmy do busa Holdera. Każdy musiał się zmieścić, więc nie było wyjścia by nie wsiadać w busa Holderowskiego. James prowadził mój samochód, w którym jechał z Nickiem i Jackiem. Wylatywali z Warszawy, sama nie mogłam zrozumieć, dlaczego aż stamtąd, ale nie wypytywałam.
Zatrzymaliśmy się przy karczmie na jakiś ciepły posiłek w tę niemiłą pogodę.
-Chodź na moment.-pociągnął mnie za rękę Chris.
-Co jest?-zapytałam przyjaciela.
-Jak z Wardem?
-Nijak.
-Co się z wami dzieje? O czternastej miał lot z Bydgoszczy do Anglii. Zdziwiło mnie to.
-Najwidoczniej tego potrzebował.
-Hej, Rita! Co się dzieje?
-Nie powiedział co zrobił na imprezie? Jak się zachowywał?
-Wiem, nie musiałby mi nikt mówić. Widzę Nicka twarz.
-Właśnie.
-Poniekąd należało się Nickowi.
-Przepraszam, co? Należało mu się? Z jakiej racji? Za to, że stanął w mojej obronie, gdy Darcy się na mnie wydzierał w klubie? Gdy oczerniał Nicka i pieprzył jakieś głupoty?
-Jak to?-zapytał zdziwiony.
-Normalnie. Mówiłam Darcyemu, że ma przystopować, ale on miał mnie gdzieś. Wolał dalej pić, ciekawe co następnego wywinie w najbliższym czasie.
-Nie wiedziałem. Błagam, Rita zadzwoń do niego. On na prawdę czuję się winny, jestem tego pewien.
-Błagam Cie, Chris. Obydwoje go znamy, Ty jeszcze lepiej, więc doskonale wiesz, że on nie czuje się winny. To, że był u mnie rano nie zmienia nic. Wiem doskonale, że on nie chciał mnie przeprosić tylko dojechać bardziej Nicka. Żeby mi zbrzydł, ale niestety mu się nic nie udało. Męczy mnie jego dziecinne zachowanie.
-Też bym się wkurzył na jego miejscu gdybym widział wychodzącego Nicka z Twojej łazienki w samym ręczniku na dodatek śmiejącego się od ucha do ucha. Poza tym...
-Bronisz go? I nie, nie łączy mnie kompletnie nic z Nickiem.-Zdenerwowałam się, więc wstałam z ławki i ruszyłam w stronę wejścia do restauracji, w której byliśmy.
-Hej, poczekaj no!
-Na co?
-Zobaczysz, że Darcy zadzwoni i przeprosi. Uwierz, on potrafi.-nie odpowiedziałam Chrisowi ani słowem na to co powiedział. Posiedzieliśmy tam jeszcze dwadzieścia minut i ruszyliśmy dalej w drogę.
Na lotnisku w Warszawie pożegnałam się ze wszystkimi z łzami w czach i obiecalam, że pojawię się w Anglii jeszcze gdy będą rodzice Chrosa. Dostałam zaproszenie do Australii. Poczekaliśmy aż odlecą, nie chciałam żeby wylatywali, w szczególności Chris, który tak bardzo był mi potrzebny, ale co zrobić. On ma swoją rodzinę, swoją pracę i ja wszystko mam swoje. W drodze powrotnej zachaczyliśmy o fastfoody. Najedliśmy się i dalej wracaliśmy do Torunia, byliśmy w mojej miejscowości o trzeciej trzydzieści trzy.
Następnego dnia był już poniedziałek co oznaczało dla mnie pracę a dla Nicka wyjazd. Rano się pożegnaliśmy i każdy poszedł w swoją stronę. Cały dzień spędziłam w pracy, nie miałam ochoty wracać do pustego domu. Przyzwyczaiłam się, że zawsze ktoś u mnie jest. Postanowiłam, że po pracy pojadę do mamy zobaczyć co się tam dzieje.
Zostałam na noc, z mamą przegadałam całą noc. Nieźle na mnie nakrzyczała, że przez tak długi czas nie miałam dla niej ani chwili czasu. Powiedziałam jej wszystko ze szczegółami, zaczynając od zwycięstwa Chrisa kończąc na kłótni z Darcym. Opowiedziałam mamie o rodzicach Chrisa, o moim zaproszeniu do Anglii i Australii. Moja mama była moją najlepszą przyjaciółką a zarazem najlepszą osobą, która potrafiła mnie kopnąć i zmotywować do działania.

czwartek, 21 lutego 2013

Separation twenty-two

Witajcie. Od razu przejdę do rzeczy, która cholernie mnie wkurzyła wczoraj! Możecie mi powiedzieć co się dzieje z Wardem?! Rozumiem, że jest młody, ja sama jestem, ale on do tego jest troszeczkę starszy ode mnie, ma sławe ma pieniądze, robi to co kocha i rujnuje sobie tak życie?! Nie wiem czy wierzyć w to co piszą media czy wierzyć w to co łaskawie piszę na tweeterze a za chwilę usuwa posty. Ludzie wytłumaczcie mi to bo ja z dnia na dzień coraz bardziej brzydzę się tym człowiekiem. Szczerze?! Podziękuje za takiego zawodnika, jednak pomimo to nadal kocham jego styl jazdy, szkoda tylko, że ma w dupie to jak spada na samo dno. Obudzi się gdy będzie już za późno i co wtedy?! Jestem ciekawa co na to jego rodzice bo ja osobiście nie wytrzymałabym za długo i syna już dawno ustawiłabym do pionu. Cóż... widać, że jednak pieniądze uderzają do głowy... Tyle. Od razu mówię, że nie osądzam go, tylko piszę co myślę. Wydaję mi się, że dużo ludzi jest takiego samego zdania żeby ten młodzieniec, fantastyczny żużlowiec, młody i niesamowicie utalentowany robiący to co kocha człowiek, w końcu zmądrzał i wydoroślał. Może czas najwyższy zaangażować się i poznać kobietę swojego życia nie lecącą na jego kasę ani na zwód wykonywany?! Nie lubię go coraz bardziej, ale za to jak jeździ... Miłego czytania!!!!
______________________________________________________________________

Wzięłam kurtkę, założyłam buty, czapnęłam torebkę i ruszyłam do auta. Mało co nie zapomniałam zamknąć drzwi a na dodatek złego złamał mi się klucz od klatki schodowej. Dzień nie należał do moich ulubionych, jedyną rzeczą dobrą była po prostu cała ważna impreza dla całego świata. Od samego rana nie miałam kontaktu z żadnym z przyjaciół znowu byłam na nich wściekła. Najbardziej na Darcyego, który uciekł mi z jakąś lolitką nie wiadomo gdzie i po co. Czułam od dawna, że z moim przyjacielem dzieje się coś, coś innego, ale sama nie wiedziałam co. Najwidoczniej to właśnie to-mój przyjaciel się zakochał.
Po dziesięciu minutach byłam na stadionie. Cało dniowy pech! Przecież zapomniałam wziąć swojej wejściówki z domu, która wisi na lampie. Wtem musiałam się wrócić do domu po moją wejściówkę. Wróciłam po kolejnych dziesięciu minutach. Miałam nadzieje, że ten koszmarny dzień zakończy się długa i cudowną imprezą gratulującą Chrisowi Indywidualnego Mistrza Świata.
Od razu po wejściu do parku maszyn ruszyłam pod boks Chrisa, ale tam nie zastałam nikogo prócz jego dwóch mechaników. Nawet nie zapytałam gdzie on jest tylko od razu ruszyłam w poszukiwania, któregoś z moich przyjaciół. Po drodze nie spotkałam nikogo co mnie zdziwiło. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
-Dzień dobry.-usłyszałam głos Rosjanina.
-Hej!-chłopak pocałował mnie w policzek.
-Jak się masz?
-Jakoś leci a jak Twoje nastawienie do dzisiejszego meczu?
-Średnie, ale miejmy nadzieje, że będzie dobrze.
-Będzie na pewno, zobaczysz!
-Ale paskudna pogoda!
-Zgadzam się z Tobą!
-Co taka mało rozmowna dziś?-zaskoczony moim zachowaniem zapytał z zaciekawieniem.
-Małe problemy, ale mam nadzieję, że dzisiaj będę mogła odreagować świętowaniem zwycięstwa, podwójnym zwycięstwem Chrisa.
-Chcesz porozmawiać? Właśnie widać jak trzymasz za mnie kciuki!-To drugie powiedział w żartach, ale ja jakoś nie miałam ochoty na śmiech.
-Jeżeli będę tego potrzebowała to dam znać, obiecuję!-Odpowiedział mi na to uśmiechem i po chwili dodał-A Ty pewnie szukasz któregoś z Twinsów?
-Jakbyś zgadł, ale chyba się poddam. Nie będę biegać za nimi jak poparzona.
-Widać, że wygrana Chrisa jest Ci potrzebna jak nic innego.
-Wygrana i dobry drink albo piwo!
-Chris właśnie wyszedł na tor a Darcy jak to Darcy.
-Dziękuje.-odeszłam, jednak po chwili odwróciłam się i dodałam-Trzymam kciuki również za Ciebie!-on odpowiedział ciepłym uśmiechem.
Miałam wejściówkę, mogłam być w każdym miejscu jakie mi się tylko podobało na stadionie. Nie wiedziałam czy mam być w parku maszyn czy iść na główną trybunę. Zastanawiałam się gdzie ich wszystkich poniosło, gdzie Sealy z Maxem i gdzie jego rodzicie, ale gdzie Darcy?! Miałam już dość i chciałam żeby jak najszybciej przejść do części świętowania. Dzisiaj dla żużla tak na prawdę też jest smutny dzień bo odchodzi (śmiało można powiedzieć) legenda! Jason Crump-zawodnik Apatora Toruń, jednak wtedy nie zawsze śledziłam krok po kroku jak obcuje mój klub. Nie miałam okazji jeszcze poznać tak wspaniałego człowieka. Choć Chris z Darcym tyle o nim mówili nie poznałam go, ale miałam nadzieję, że właśnie dzisiaj nadejdzie ten dzień gdy poznam legendę żużla.
Ruszyłam w stronę trybuny głównej bo dowiedziałam się, że tam powinnam spotkać kogoś z rodziny Holdera. Poszłam bokiem, przy bandach na trybunę główną. Przede mną szły Monster Girls, więc ruszyłam za nimi. Nigdy nie przepadałam za tymi tancereczkami i święcącymi dupą przed kamerą dziewczyn. Zawsze miałam o nich złe zdanie i nie miałam zamiaru tego zmieniać.
Po chwili byłam już na trybunie głównej. Zaczęłam szukać kogoś z rodziny Holderów, ale tata Chrisa wypatrzył mnie pierwszy.
-Wooho!-gdy to usłyszałam od razu wiedziałam, że musi być to tata Chrisa.
-Witam! Jak się macie?
-Pogoda fatalna, ale za to jakie emocje i mały stres!
-Spokojnie, Chris da sobie radę! Jak państwu miejsca odpowiadają?
-Są spoko, nie narzekamy!-rodzice Chrisa posługiwali się typowymi zwrotami australijskimi, więc czasem ciężko po ich akcencie było mi cokolwiek zrozumieć. Pomimo wszystko byli bardzo kochani!
-Widzieli państwo gdzieś Sealy albo może Darycego? Chrisa widziałam jeszcze dwie sekundy temu na torze, ale właśnie znikł mi z pola widzenia.
-Właśnie! Córko dobrze, że mi przypomniałaś! Chris kazał Ci przekazać, że tylko jak się zjawisz na stadionie masz przyjść do jego boksu.-zawsze mówili do mnie córko. Traktowali mnie jak własną córkę bo byłam dla Chrisa jak siostra. Było to wspaniałe.
-Idealnie. Szkoda, że ja już od czterdziestu minut jestem na stadionie i nie mogę nikogo znaleźć.
-Leć do boksu, on już tam jest na pewno!
-Dziękuje i do zobaczenia!-ruszyłam więc w stronę parku maszyn. Obiecałam sobie, że jak tylko go znajdę to nawrzucam im obu. W końcu byłam na miejscu i dorwałam Chrisa.
-Cześć, miło Cie widzieć po takim czasie szukania Ciebie.-widział, że jestem wściekła, ale wszystko rozumiał i wiedział, że mam racje.
-Wybacz mi, proszę.
-Rozumiem, że stres, że wielka impreza, ale to już jest dla mnie męczące. Nie mogę znaleźć ani Ciebie ani Sealy a co dopiero mówić o Darcym?!
-Wiem, mała! Pogadamy jak będzie po wszystkim, ale najpierw choć tu do mnie na przytulasa a później idź do Sealy bo będzie prezentacja.-przeszliśmy do czynności przytulania sie, wtedy przyszedł Jason, którego poznałam chwilę przed prezentacją zawodników. Był jednym z moich żużlowych mentorów, wspaniały człowiek.
Tak jak mój przyjaciel zarządził tak zrobiłam. Starłam się słuchać Chrisa bo był najstarszy i wiedział, prawie zawsze co jest dla mnie i Darcyego najlepsze. Sealy stała niedaleko boksu Chrisa.
-Już się denerwuje.-powiedziałam.
-Mała! Będzie miał taki doping, że nie ma mowy, że on nie zdobędzie tego tytułu.
-Większość stadionu jest tutaj dla niego.
-Denerwuje się trzy razy bardziej niż Ty.-Sealy złapała mnie za bark i czułam jak przechodzą po niej ciarki.-Widziałam, zadziwiające, że tylu ludzi przyszło tutaj dla niego i dla jego jazdy.-dodała po chwili.
-Wbrew pozorom każdy po troszku kocha Twojego mężczyznę życia i podziwia go za wszystko. Doceniają go ludzie za to jaki jest na torze i poza nim. Chris to wspaniały człowiek.
-To wszystko prawda co mówisz, ale czasem zachowuje się jak gówniarz. Nie zawsze okazuje mi to jak mnie kocha, za to ja nie widzę swojego życia bez niego. Takiego z świecą szukać.-drugie zdanie Sealy mną wstrząsło. Dopiero teraz dotarło do mnie, że przecież ja nigdy nie będę u nich na pierwszym miejscu, nawet na drugim i muszę to zrozumieć i uszanować. Przecież nie jestem z nimi od lat. Znamy się zaledwie parę miesięcy a już się tak świetnie dogadujemy i jest wspaniale. Po tych słowach zrozumiałam jaką egoistką byłam.
-Jaki facet taki nie jest?! Ale Chris... Wspaniały człowiek bez dwóch zdań!
-Prezentacja, chodź tutaj.-pociągnęła mnie za rękę Sealy.
Po prezentacji wszystko miało się zacząć. Ten wielki dzień dla wszystkich zakochanych w tym pięknym a zarazem brutalnym sporcie. Wszyscy byli podekscytowani, wszyscy trzymali kciuki za swoich faworytów, ja najbardziej za Chrisa i mojego mentora. Jako Polka trzymałam kciuki za dwóch polaków, którzy walczyli zacięcie. Najbardziej trzymałam kciuki za Jarka Hampela, niestety za  Tomkiem nie przepadałam i nie przepadam.
Pierwszy bieg zakończył się trumfem Martina Vaculika i pierwszą porażką zdobyczy punktowej naszego rodaka Jarka Hampela. Kolejny bieg ze szczęśliwą "trójką" okazał się dla rodaka Tomka Golloba. Wtedy stadion oszalał! Nicki Pedersen przywiózł ze sobą wyłącznie jeden punkt, ale w kolejnych biegach zbliżał się coraz bliżej Chrisa. Greg Hancock odszedł w odstawkę. W głównej kwalifikacji wyprzedził go wcześniej wspomniany Nicki Pedersen. Ludzie na stadionie szaleli bieg za biegiem, nie było końca mijanek i wspaniałego widowiska.
Darcy siedział na trybunach, schodził jak miał taką ochotę, ale nie miałam okazji zamienić z nim słowa, więc postanowiłam, że do niego pójdę.
-Cześć kolego.-poklepałam go po plecach i pocałowałam w policzek.
-Młoda! Ale nasz przyjaciel zapieprza, co?
-Zdecydowanie! Widzę, że Ty już świętujesz czy chcesz żeby emocje opadły?
-Daj spokój. Wy Polacy wiecie jak się bawić na takich imprezach. Niczego nie brakuje!
-Faktycznie. Darcy nie masz mi nic do powiedzenia?-zapytałam a przyjaciel na mnie spojrzał z wielkim zdziwieniem.
-Co masz na myśli?-zapytał zdezorientowany.
-Porozmawiamy jutro.-wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się.
-Idziesz do parku?-zapytał mnie Darcy. Odpowiedziałam mu kiwając głową, że tak. Ruszył za mną. Słyszałam jak dziewczyny, które siedziały za nim, przed nim czy jakkolwiek  było to możliwe obok niego szeptały i piszczały sikając w majtki. Miałam tego po dziurki w nosie. Poszliśmy razem do parku maszyn, wymieniliśmy kilka słów jak szliśmy, ale nic szczególnego. Doszliśmy do Chrisa, ja mocno go przytuliłam i życzyłam powodzenia. Darcy jak zwykle gadał jakieś głupoty, więc wzięłam go od Chrisa, żeby nie zestresował przyszłego Indywidualnego Mistrza Świata.
W biegu siedemnastym bezapelacyjnie wygrał Emil, był to jednocześnie ostatni bieg w karierze Cyklu Grand Prix Jasona Crumpa. Popłakałam się tak jak i wielu ludzi obok mnie. Oklaskom nie było końca, cała MotoArena krzyczała inicjały wspaniałego "pomarańczowego gościa".
W końcu wiemy kto znalazł się w półfinałach... W pierwszym półfinale znalazł się Tomek Gollob, Maciej Janowski, Martin Vaculik oraz Greg Hancock. W tym biegu bez żadnego "ale" triumfował Tomasz Gollob. Znowu Polacy oszaleli, stadion obiegły głośnie oklaski. W końcu drugi półfinał. Gdy zobaczyliśmy na nazwiska wszystkim zrobiło się gorąco. Nic dziwnego jeżeli jechał Chris Holder obok niego Nicki Pedersen, Antonio Lindback oraz Emil Sayfutdinov. Ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania. Postanowiłam, że na ten bieg chcę być w parku maszyn przy Sealy. Trzy..Dwa..Jeden... Poszli. Dwie sekundy po starcie na torze leżeli Nicki Pedersen oraz Antonio Lindback. Na stadionie wybuchły gwizdy. Byliśmy trzymani w niewiedzy jaki będzie skład drugiego biegu półfinałowego. Było widać, że Pedersen ewidentnie ma jakiś problem. Sędzia zarządził powtórkę biegu w pełnej obsadzie. Nicki Pedersen się zdenerwował, podszedł do mojego przyjaciela i wypowiedział kilka nieprzyjemnych słów. Chris nic na to nie odpowiedział, głośno się zaśmiał i starał się olać prowokującego Nickiego Pedersena. W końcu Nicki zaczął jeszcze bardziej prowokować Chrisa, nie wiedząc skąd zobaczyłam jak Jack chce odciągnąć Nickiego za ramię a ten się na niego rzuca. Widziałam jak Chris na to patrzy, ale to była sekunda kiedy Chris "rzucił" się na Pedersena. Mało co nie rozpętała się bójka. Ja z Sealy trzymałam się z dala, Jason wziął Chrisa na słowo. Porozmawiał z nim. Chris musiał już iść, stawić się przy mecie. Bałam się co może wyjść dalej. Do mnie i do Sealy dołączył Jack.
-Nic Ci nie jest? Nic Ci ten frajer nie zrobił?-zapytałam młodszego brata Chrisa.
-Wszystko wporządku. Denerwuje się bardziej Chrisem. Mam nadzieję, że to wytrzyma.
-Wytrzyma. Spokojnie, on da sobie radę.-staliśmy we trójkę. Dołączył do nas Darcy, już mocno podpity, ale wciąż świadomy tego, że ten bieg może zdecydować czy Chris zostaje Indywidualnym Mistrzem Świata... TAAAAAAAAAAAAAK! Krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam, skakałam razem z Sealy i cieszyłyśmy się jak nigdy! Ten bieg zdecydował, że mój przyjaciel zostaje Indywidualnym Mistrzem Świata. Razem z Sealy się popłakałyśmy. Nie wychodziłyśmy na tor, poczekałyśmy na niego w parku. MotoArena oszalała po raz kolejny dzisiaj! Wszyscy się cieszyli, cały stadion wykrzykiwał "Chris Chris Chris Holder"! i tak w kółko i w kółko. To było cudowne. Po pięciu minutach przyjaciel zjechał do boksu. Pierwsze co zrobił ucałował swoją narzeczoną, później syna i w końcu mogłam dojść do niego ja!
-Jesteś najlepszym żużlowcem świata, do tego mężczyzną, ojcem i przyjacielem! Mówiłam! Wierzyłam i wiedziałam! Jesteś niesamowity!.-mówiłam bez końca. Nie umiałam opanować swojej radości, ale musiałam się w końcu uspokoić.

piątek, 15 lutego 2013

Separation twenty-one

Witajcie :) z mojej strony duża nieobecność, ale za to mam nowości! Myślę, że  coraz rzadziej będę dodawała nowe rozdziały bo po prostu nie wyrabiam z czasem... rozumiecie mam nadzieje. Po prostu mam zapierdziel w szkole, ledwo co wyrabiam a uwierzcie, że u mnie nie jest łatwo! Tym bardziej, że tak strasznie przychodzi mi nauka do głowy... Jak spędziliście Walentynki? Bo ja osobiście nie mam drugiej połówki i zawsze był i już zawsze będzie ten dzień zwykłym dniem! Nigdy nie będę obchodziła tego święta z moją drugą połówką! Co prawda wczoraj spędziłam dzień z przyjaciółmi przy pysznych ciasteczkach i do tego z masą nauki! Ale nie przynudzam, łapcie rozdział! Pozdrawiam, "Kaja"
_________________________________________________________________________

W sobotę miało się odbyć ostatnie Grand Prix, mieliśmy co do tego dnia wielkie plany. Nie tylko do tego bo Chris razem z rodziną mieli przylecieć dużo wcześniej, ale teraz już nie koniecznie na to wszystko były jakiekolwiek szanse.
We wtorek miałam wolne, dzieciaki same mnie o to poprosiły. Nie chciałam ich opuszczać, ale musiałam w końcu sie wyspać. Spałam do dziesiątej dopóki ktoś mnie nie obudził. Spałam sobie smacznie, gdy nagle ktoś wskoczył na moje łóżko, po którym zaczął skakać i bił garnkami wołając z kompanem australijskie -WAKE UP, WAKE UP, WAKE UP RITA!-przeraziłam sie bo nie wiedziałam, że TurboTwinsy mają klucz do mojego mieszkania. Byłam zła, ale zarazem bardzo szczęśliwa, że chłopacy wparowali z taką niespodzianką.
-Co wy tutaj do cholery robicie?!-zapytała niekoniecznie miłym tonem.
-Przyjechaliśmy! Chris musi troszeczkę potrenować żeby dojechać jak psa Nickiego bo wiadomo, że to z nim będzie walczył o Indywidualnego Mistrza Świata a ja przyjechałem z nim do Ciebie i do reszty moich znajomych.-odpowiadał radośnie Darcy.
-Najpierw zjemy śniadanie, Sealy zaraz przyniesie z Maxem pyszne rogaliki a następnie ruszamy na kręgle do Fantasy Park.-powiedział Chris.
-A to, że nas wczoraj okłamałaś z pracą, to Ci darujemy.
-Nie okłamałam! W ostatniej chwili zdecydowałam się na jeden dzień wolnego!
-Przemyśleliśmy sobie wszystko to co nam powiedziałaś i przyznajemy Ci racje! Dlatego też w czwartek poznasz całą moją rodzine! Co prawda będą tutaj dopiero wieczorem, ale bierzemy ich na kolacje do miasta i Ty i Darcy idziecie z nami.
-Przystopujcie.-obydwoje popatrzyli na siebie zdziwionymi minami.
-O co chodzi?-zapytał Chris.
-Ja nie chce żebyście wy rzucili nagle wszystkie swoje obowiązki dla mnie bo powiedziałam kilka słów.
-To nie było kilka słów! Powiedziałaś to co czujesz i jaka jest prawda. Nawet Sealy potwierdziła Twoje słowa. My to wszystko na prawdę zrozumieliśmy i wiemy ile przykrości Ci sprawiliśmy, dlatego teraz chcemy odwrócić to w na prawdę miły czas. Proszę, nie daj się prosić.
-Przecież na nie umiem się na was długo złościć!-we trójkę się przytuliliśmy. Chris poszedł do Sealy, która jak się okazało jest jeszcze w hotelu a Darcy został ze mną.
Dzień spędziliśmy tak jak chłopcy zapowiedzieli! Byliśmy najpierw na kręglach, później trochę zabaw w Fantasy Park a później poszliśmy na obiad. Dużo ludzi poznawało ich osoby, więc chłopcy narozdawali się autografów i porobili sobie mnóstwo zdjęć. W końcu przyszedł czwartek. Rano do pracy zabrałam chłopców żeby zobaczyli jak pracuję a oni troszkę opowiedzieli jak wygląda ich praca, oczywiście ja tłumaczyłam dzieciakom. Chris zmył się wcześniej a Darcy został ze mną do samego końca. Zabawom nie było końca, dzieciaki tak się ucieszyły, że nie chciały wypuścić żadnego żużlowca do domu. Nadeszła siódma, więc był to czas na kolacje z rodzicami Chrisa, denerwowałam się bo w końcu poznam rodzinę mojego najlepszego przyjaciela! Chwilkę się spóźniliśmy a to wszystko przez Darcyego, jak zwykle nie mógł się wyszykować na czas. Zamiast się szykować to wolał grać w Fife. Spóźnieni weszliśmy do restauracji, wszystkie oczy były skierowane na nas. Dziwnie się czułam. W końcu wypatrzyliśmy Chrisa z rodziną. Czułam, że zaraz brzuch mi eksploduje z nerwów, jednak niepotrzebnie! Chrisa rodzice są tak wspaniali, że czułam się jakbym rozmawiała z grupką przyjaciół. Są tak samo zabawni i wspaniali jak Chris, więc wiadomo, że płynie w ich żyłach jedna krew. Strasznie mili okazali się także jego bracia Jack i James. Więcej i o wiele dłużej rozmawiałam z Jackiem, jakoś rozumieliśmy się bez słowa. Kolacja przebiegła szybko, więc ja zaproponowałam by wszyscy wpadli do mnie na jakieś wino, cieszyłam się bo wszyscy się zgodzili.
Siedzieliśmy do późnej nocy. Do normy zaczęła powracać nasza przyjaźń co sprawiło mi wiele radości. Następnego dnia był główny trening. Ten ostatni i to najważniejszy. Darcy spał u mnie, więc z samego rana postanowiliśmy ruszyć do hotelu po całą rodzinkę Holderów! Najpierw poszliśmy na śniadanie a później wyruszyliśmy od razu na MotoArene. Pogoda nie była najlepsza, wszyscy bali się, że jutrzejsza będzie jeszcze gorsza. Spotkałam w parku maszyn Emila, więc ruszyłam w jego stronę by się z nim przywitać.
-Cześć kolego.
-Hej! Coraz piękniejsza!
-Przestań! Jak nastawienie na jutrzejsze Grand Prix?
-No mam nadzieje, że stanę na podium i oczywiście liczę, że na tym najwyższym stanie Chrispy.
-Widzę, że mamy takie samo nastawienie! A jak podoba Ci się Toruń?
-Toruń piękne miasto lubię tutaj spędzać czas, ale jednak Bydgoszcz...
-Haha, błagam Cie! Śmierdzi tam i brudno!-oboje się głośno zaśmialiśmy i trochę posprzeczaliśmy co do miast. Dostałam zaproszenie od Emila by odwiedzić go w jego kraju i poznać jego zwyczaje. Dobrze się dogadywaliśmy co bardzo mi się podobało, Emil to świetny facet. Przerażam się bo co nie poznam żużlowca to co drugi to świetny! Dyskutowałam na ten temat z Darcym i oczywiście każdy żużlowiec taki jest-to oczywiście jego zdanie i niekoniecznie ja się z tym zgadzam. Mam wielu żużlowców na swojej czarnej liście, ale okazało się, że on ma ich więcej.
Po rozmowie z Emilem ruszyłam poszukać chłopaków albo Sealy, ale wszyscy mi gdzieś pouciekali. Po drodze natknęłam się na braci Pulczyńskich. Porozmawiałam chwilę z nimi i dalej ruszyłam w pogoń za TurboTwinsami. W końcu natknęłam się na Jacka.
-Hej.-podeszłam do młodszego brata Chrisa i przywitałam się z nim.
-Hej! Jak leci?
-No właśnie średnio. Wszędzie szukam Chrisa albo Darcyego, ale nigdzie nie mogę ich złapać.
-Chrisa przed chwilą znalazłem, podpisuje teraz autografy i jakiś wywiad za chwilę ma mieć a Darcyego widziałem z jakąś dziewczyną.
-Jak to z dziewczyną?
-Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale to była chyba wasza podprowadzająca albo któraś z Monstera.
-Jesteś pewien? Nie rozpoznajesz cudownych dziewczynek z monstera?!-zapytałam mocno zaskoczona.
-Jasne, że tak! Nie naśmiewaj się ze mnie! W każdej dyscyplinie sportu jest inna. Ja już nie nadążam.
-Ok, dzięki. A Ty gdzie teraz lecisz?
-No właśnie stoję tutaj i nie wiem gdzie mam iść bo wszyscy są jakoś zajęci. Mama z tatą męczą Sealy i Maxa, ja postanowiłem dać mojej kochanej szwagierce trochę odpocząć od ciągłych pytań i tego wszystkiego.
-To w takim razie może przejdziemy się po okolicy, co Ty na to?
-Jestem jak najbardziej za!-od razu ruszyliśmy w stronę plazy. Poszliśmy coś zjeść a później pochodziliśmy po okolicy. Pokazałam Jackowi, że właśnie w tym miejscu gdzie stoi teraz ta galeria Chris się kiedyś ścigał. Chłopak mnie zaskoczył bo wiedział wszystko o klubie. Ani razu z jego ust nie padła nazwa drużyny "Unibax", cały czas mówił Apator. Znowu wróciliśmy do plazy żeby się troszkę ogrzać. Usiedliśmy sobie i zaczęliśmy robić sobie zdjęcia a później zaczęłam uczyć Jacka kilku polskich słów! Nieźle się uśmialiśmy obydwoje. Nasze nauki postanowiliśmy nagrać i mieć coś na pamiątkę! Po dwóch godzinach naszej nieobecności w parku maszyn wróciliśmy tak. Jednak okazało się, że nikt nas nie szukał a boks Chrisa był już całkiem pusty. Postanowiliśmy ich poszukać, ale nie mogliśmy ich znaleźć. Jack wielokrotnie próbował dodzwonić się do rodziców i chłopców, ale nieskutecznie, więc wsiedliśmy w mój samochód i pojechaliśmy do mnie.
-Ładnie sobie mieszkasz.-powiedział Jack.
-A dziękuje Ci bardzo.
-Napijesz się czegoś?
-A co proponujesz?
-Oczywiście coś dozwolone dla szesnastolatka.-zaśmiałam się a Jack zgromił mnie wzrokiem.
-Zrobię nam herbatę. Trochę się ogrzejemy.
-Dobry pomysł. Ciekawe gdzie ich poniosło.
-Nie zaprzątaj sobie tym głowy. My sobie sami damy radę! Jesteś głodny?
-Może troszeczkę.
-To może zamówimy jakąś pizze? Będę musiała jechać dopiero na jakieś zakupy.
-Jasne, nie ma sprawy, ale pozwolisz, że po zjedzeniu pojedziemy na te zakupy.
-Miałam podobny plan!-oboje się zaśmialiśmy. Od razu przeszliśmy do zamówienia pizzy bo ja sama robiłam się coraz bardziej głodna! Przez ostatni czas kiedy zaczęłam pracować nie miałam zbytnio czasu na jedzenie, więc znowu z łatwością zrzuciłam kilka kilogramów co mi się nie podobało.
Po zjedzeniu ruszyliśmy na zakupy spożywcze. W sklepie Jacka rozpoznały trzy dziewczyny, były nieco nachalne a Jack nie wiedział jak ma się zachować. Staliśmy na środku wielkiego sklepu a one piszczały jak nienormalne. Na dodatek żadna nie umiała powiedzieć ani słowa po angielsku. Mieliśmy z Jackiem niezly ubaw.
Po godzinie zakupów wróciliśmy do mojego mieszkania. Jack chciał się odświeżyć, więc ja w tym czasie postanowiłam zadzwonić do Chrisa.
-Nie zapomniałeś o swoim bracie?-zapytałam lekko wściekła.
-Nie, wiedzieliśmy, że jest z Tobą.
-Aha. I dlatego nikt nie odbierał od niego telefonu? Martwiliśmy się.
-Mała! Spokojnie. A co robicie?
-Jak na razie siedzimy u mnie i nie wiemy co mamy robić dalej. A wy?
-My właśnie wróciliśmy z miasta i zaraz planujemy wpaść do Ciebie.
-Zapraszam.-od razu wpadła mi myśl do głowy, że dobrze, że pojechałam na te zakupy z Jackiem.
-Bylibyśmy tak za około godzinkę.
-Ok.-zakończyłam rozmowę z przyjacielem i akurat wyszedł Jack z łazienki.
-Dodzwoniłam się do Chrisa.
-I jak?
-Będą tutaj za jakąś godzinkę.
-Świetnie.-zaproponowałam Jackowi byśmy zrobili jakąś kolacje a on się od razu zgodził. Podczas przygotowywania kolacji gawędziliśmy sobie głównie o tym jak mu się żyje w Australii i do tego bez Chrisa. Jak idzie mu na żużlu i jak z dziewczynami. Chłopak ma na prawdę poukładane w głowie i jest przemiłym człowiekiem. Po dwóch godzinach byli goście. Nieco spóźnieni, ale ważne, że w ogóle dotarli. Nie było z nimi Darcyego, więc domyślałam się, że może spędza czas z tą dziewczyną. Posiedzieliśmy niedługo, ale przy dobrym winie i kolacji przyrządzoną przeze mnie i przez Jacka.
To już dziś! Wielki dzień dla każdego fana czarnego sportu! Byłam tak szczęśliwa, że finał odbędzie się tutaj, w Polsce, w Toruniu, że nie byłam w stanie tego opisać. Rano pojechałam do Domu Dziecka bo chciałam trochę pogadać z dzieciakami i popracować. Siedziałam tam do czternastej a później wróciłam z powrotem do domu. Zadzwoniłam do mamy, rozmawiałam z nią z godzinę, rozmowę przerwało mi pukanie do drzwi.
-Co Ty tutaj robisz?-zapytałam się, widząc Pawła w drzwiach.
-Mogę wejść?-nie odpowiedziałam mu nic tylko odeszłam od drzwi, które zostawiłam otwarte.-Nic nie zmieniłaś w mieszkaniu, widzę.
-Dobrze widzisz. Co Cie tu sprowadza?
-Chciałem Cie bardzo przeprosić za to, że ignorowałem Cie na każdym kroku i, że się nie odzywałem.
-Mogę o coś Cie zapytać?
-Jasne, pytaj.
-Nie zrozum mnie źle, ale czy rozstałeś się ze swoją miłością?
-To nie ma nic wspólnego z tym, że tutaj jestem.
-Ależ jestem cudowna! Słuchaj od razu Ci mówię, że nie jestem żadną dziewczyną na pocieszenie a to, że przeprosiłeś ok, przyjmuję przeprosiny, ale nie licz na dużo. Przez długi czas po prostu mnie ignorowałeś a ja postanowiłam się nie narzucać, jednak nie myśl sobie, że od teraz wszystko wróci do poprzedniej postaci.
-Rozumiem. Będziesz dzisiaj na Grand Prix?
-Jak mogłabym tam nie być?
-No tak. Przychodzę do Ciebie jeszcze bo mam coś dla Ciebie od Davida.
-Jak to?-przeraziłam się, nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
-Tydzień temu dopiero postanowiłem pójść w odpowiednie miejsca bym mógł dowiedzieć się co jeszcze zapisał mi David w testamencie.
-Przecież wszystko było napisane i wszystko Ci powiedziałam.
-Dostałem telefon od jakiegoś urzędnika Davida, że jest coś zapisane tajnie.
-Jak to "tajnie"? Nie rozumiem.
-David zostawił tam kolejny list, który chce żebyś też go zobaczyła. Zostawił również to pudełko i inne drobiazgi, które przepisał dla mnie. Sprawdziłem wartość tych rzeczy i są to na prawdę kosztowne rzeczy.
-Nic z tego już nie rozumiem.-wzięłam od Pawła list i pudełko, w którym był przepiękny naszyjnik z pierścionkiem.
-Co to wszystko ma znaczyć? To się robi z roku na rok coraz bardziej dramatyczne.
-Wiem. Ten list wszystko Ci wyjaśni. Ja się będę już zbierał bo pewnie musisz się szykować. Pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebowała jakiejś pomocy to po prostu zadzwoń.
-Jasne.
-To narazie.
-Paweł, poczekaj.
-Tak?-odparł.
-Dziękuje i ja też przepraszam.-chłopak się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek. Chciałam usiąść i zastanowić się nad wszystkim a przede wszystkim chciałam przeczytać list, ale nie mogłam! Była już piętnasta! Jestem już spóźniona, ale w najgorszym wypadku muszę być na stadionie o szesnastej. Zaczęłam się szykować, niestety w trakcie wykonywania wszystkich czynności, wszystko wypadało mi z rąk. Udało mi się wylać cały krem do ciała, wylać kubek z kawą i na sam koniec gdy byłam już gotowa zbiłam swój ulubiony perfum. Pogoda była okropna, moje relacje z chłopakami też, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Dziś to miał być wielki dzień dla Chrisa, ale także dla każdego człowieka, który kocha speedway tak samo jak chłopcy wykonujący tę robotę. Aż dziwne, że napisałam robotę, ale taka prawda. Żużel to ich praca, z tego oni właśnie żyją, na tym zarabiają, ale dla nich to przede wszystkim pasja, coś co kochają i czym żyją. Dla nich żużel to styl życia i bycia, tam nie ma miejsca na żadne głupoty! Trzeba być odpowiedzialnym i świadomym swoich decyzji, które podejmują na torze.

piątek, 8 lutego 2013

Separation twenty

Drodzy czytelnicy! Musicie mi wybaczyć, że tak długo nie dodawałam nic, ale miałam małe problemy z internetem... Pierwsze co robię to jestem tutaj i dodaję dla was rozdział! Myślę, że rozdziały będą się pojawiać albo we środy albo w piątki! Coś się wymyśli a wy sprawdzajcie! Czekam na wasze komentarze!:)
________________________________________________________________________________

Trening minął szybko, od razu po nim ruszyliśmy do hotelu i tam posiedzieliśmy wieczorem przy barze. Nastał w końcu dzień Grand Prix! Po raz pierwszy miałam okazje być na takim wydarzeniu i to jeszcze w parku maszyn. To było coś wspaniałego, do tego miałam wspaniałych przyjaciół. Bawiliśmy się świetnie, ale Chris zaczął się delikatnie denerwować, ale nie dawał po sobie tego poznać. Od samego rana robili mu zdjęcia, do tego Darcyemu, Sealy i Maxowi! Niestety w końcu obaj dorwali mnie i zawołali fotoreporterów. Oni rzucili się jak koty na mysz. Śmieszyła mnie ta cała sytuacja, tak samo chłopaków. Do tego zdjęcia wzięliśmy również Sealy i Maxa! Szczerze mówiąc to było nasze pierwsze zdjęcie, wspólne zdjęcie. Tak to zawsze robiliśmy sobie jakoś pojedynczo, ale nigdy razem. Jakoś nie było okazji do robienia zdjęć.
W końcu nastał wieczór. Prezentacja zawodników przebiegła szybko. W końcu całe wydarzenie. Bieg za biegiem, nawet się nie obejrzałam a już był koniec. Mój przyjaciel zajął drugie miejsce z siedemnastopunktową zdobyczą, tuż za Tomaszem Gollobem. Radości nie było końca. Za bardzo nie mogliśmy świętować bo jutro miałam lot z powrotem do Polski, tak myślałam, dopóki nie namówiła mnie Sealy z chłopakami żebym została jeszcze na trochę, na mecz Poole a później w środę w nocy po meczu miałam wrócić z Darcym do Polski. Ja do pokoju wróciłam troszkę wcześniej. Dużo rozmawiałam z Emilem przy hotelowym barze, poznaliśmy się bliżej i wymieniliśmy numerami telefonu.
Rano postanowiłam, że wpadnę do Darcego pokoju i go obudzę. Wiedziałam, że się delikatnie wkurzy, ale kompletnie mnie to nie obchodziło. Chris napisał mi, że idzie z rodziną na śniadanie a później do miasta na spacer i jak wrócą to będziemy się zbierać na lotnisko. Ja postanowiłam, że przez ten czas wykonam swój plan i zjem razem z przyjacielem śniadanie w jego pokoju bo jakoś nie chciałam natrafić na żadnego z żużlowców.
Gdy pokojówka chodziła po holu ja zapytałam ją czy mogłaby mi po cichu otworzyć drzwi bo zapomniałam karty a mój chłopak śpi i nie chcę go budzić. Ciężko było, ale jak powiedziałam jej, że jestem przyjaciółką Holdera to od razu mi otworzyła. Dziwne to było, ale połowa mojego planu wypaliła, więc byłam dumna. Przeszłam do części budzenia mojego Rudego przyjaciela. Skoczyłam na łóżko z garnkami w ręku waląc mocno w nie Darcy obudził się rozwścieczony, ale ze skutkiem! Wstał szybko a ja spadłam z łóżka.
-Witaj przyjacielu!-powiedziałam głośniej wstając z podłogi.
-Nienawidzę Cie!-powiedział po cichu. Od razu ruszył w stronę łazienki i od razu wszedł pod prysznic. Darcy był śpiochem a ja uwielbiałam go budzić! Z łazienki wyszedł za siedem minut w samym ręczniku.
-Mmm, przyjacielu bo się zakocham w Twoich mięśniach.-wykrzyczałam słowa poprzez głośny śmiech.
-Sugerujesz coś mięśniaczko?!-wkurzyłam go tym bo wszyscy zawsze męczyli Warda żeby zaczął troszkę pakować bo jest bardzo malutki.
-Przestań! Wygłupiam się z Tobą tylko! Zamówiłam nam śniadanie bo Holderscy poszli do miasta.
-Co Ty powiedziałaś? Holder, co?!
-Jezuu! Odmiana nazwiska po polsku! Właśnie! Czas nauczyć Ciebie czegoś więcej z polskiego!
-Panie Boże, z kim ja tutaj muszę żyć?!
-Spoko, idę. Nie ma sprawy.-Ruszyłam w stronę drzwi a chłopak szybko pobiegł za mną. Standardowo złapał mnie za biodra a później za brzuch i przyciągnął do swojego mokrego ciała.
-Nigdzie nie pójdziesz. Nie pozwolę Ci na to.-objął mnie mocniej, odwrócił w swoją stronę. Spojrzał mi głęboko w oczy i delikatnie przybliżył się w stronę moich ust.
-Jesteś pewien?-zapytałam, ale nie odsunęłam się. Chłopak odpowiedział mi delikatnym muśnięciem moich ust swoimi. Były delikatne i przyjemne. Czułam jak przysuwam się bliżej jego ciała, jak moja koszulka robi się coraz bardziej mokra od jego mokrego ciała. Na jego pocałunki odpowiadałam swoimi, coraz bardziej stawały się namiętne i coraz mniej przyjacielskie. Nie myślałam wtedy o Davidzie i nie myślałam o tym co będzie dalej z nami. Po prostu byłam zatracona w jego ustach i jego objęciach. Darcy całuje świetnie. Przeszliśmy na łóżko, on całował mnie po szyi, policzkach, ustach i tak w kółko. Czułam się dobrze w jego objęciach, ale wiedziałam, że to nie może trwać wiecznie. Nie chciałam tego przerywać, więc tego też nie zrobiłam. Zdjął ze mnie koszulke i zaczął całować brzuch i iść w górę. Zatrzymał się przy mojej klatce piersiowej i wrócił do ust. Całował je coraz bardziej namiętnie i coraz bardziej delikatnie. Dotykał moje ciało rękoma, ale bardzo ostrożnie. Odczułam jakby bał się, że posunie się za daleko. Pocałował mnie ostatni raz w usta, delikatnie wstał z łóżka i rzucił
-Przepraszam, ja nie powinienem był tego robić. Jesteśmy przyjaciółmi a ja nie chcę żeby coś się między nami popsuło. Nie zrozum mnie źle, proszę.
-Gdybym sama tego nie chciała to już dawno byłbyś spoliczkowany albo nie byłoby mnie tutaj.
-Ale to ja zacząłem!
-Ale przestań cały czas obwiniać tylko siebie! Akurat w tej sytuacji jesteśmy winni oboje.
-Nie wydaje mi się.
-Boże! Dlaczego Ty zawsze obwiniasz siebie nie w tej sytuacji kiedy trzeba?! Możesz mi to do cholery wytłumaczyć?!-w czasie wypowiedzi ubrała się i wyszła. Od razu weszła do swojego pokoju, zaczęła się pakować. W tej złej chwili wpadł do niej Chris.
-Hej młoda! Mało czasu ze sobą ostatnio spędzamy! Tęsknie za Tobą i chciałbym Cie za to bardzo przeprosić tym o to małym prezentem.
-Co? Kochany jesteś, ale ja na prawdę nie chce prezentów. Jedynie możesz mi to wynagrodzić w inny sposób. Spędzaj ze mną więcej czasu, proszę!
-Okej. Ale chce to wynagrodzić też na swój sposób.-dał jej do ręki prostokątne pudełko, ładnie zapakowane i do tego dał jej buziaka w policzek.
-Znowu prezent! Rozpieszczacie mnie! Błagam...-odpowiedziała ze łzami w oczach.-I co tam jest?
-Sama zobacz.
-Okej.-przeszła do czynności, która była otwieraniem prezentu.-Błagam, Chris! Przestań skakać po tym łóżku!
-Hej, młoda! Poczekaj.-wziął prezent z jej rąk i położył go na łóżko.
-Co się dzieje?
-Nic, co się ma dziać?
-Przecież widzę, że coś jest nie tak. Już dawno byłabyś na łóżku razem ze mną albo po prostu nadzwyczajnie byś mnie z niego zwaliła!
-Nie chciałam Ci po prostu zrobić krzywdy głupcze! Dawaj prezent.-znowu zabrała się do otwierania prezentu a chłopak patrzył na nią i czekał aż zabłyszczą jej się oczy.
-Jesteś niepoważny! Nie mogę tego przyjąć!
-Nie gadaj! To prezent ode mnie i musisz go przyjąć!
-Nie mogę! Stary! To jest IPhone!
-I to nie byle jaki bo piąteczka!
-Stary! Błagam Cie, weź to, no!
-Nie ma mowy! Kupiłem Ci to i masz to przyjąć!
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale"! Starszy jestem i ja dyktuje zasady i daje prezenty. Pomimo tego, że to własnie dzięki Tobie nie jestem już pokłócony z Sealy i to właśnie dzięki Tobie zrozumiałem ile ona dla mnie znaczy, wszystko na nowo. Z dnia na dzień ona staje się dla mnie kimś ważniejszym niż żużel niż crossy czy dobra zabawa! Za nią idzie również mój malutki Max!-gdy on to mówił po prostu łzy same napływały do oczu. Coś wspaniałego!
-Dziękuje Ci, jesteś najlepszym przyjacielem ever!
-Spakowana już jesteś?
-Tak, za chwilę wyjdę. Spotkamy się zaraz przy recepcji, tak?
-Dokładnie.-wyszedł z jej pokoju. Ona wyszła ze swojego pokoju pięć minut później. Oczywiście pech chciał, że Darcy też wyszedł w tym samym czasie. Zaproponował jej pomoc, ale ona nie chciała. Za chwilę wszyscy byli w komplecie przy recepcji by jechać na lotnisko. Nie było dużej taksówki dla ich piątki, więc Rita z Darcym musieli jechać drugą taksówką razem. Chris od razu wiedział, że chyba muszą być pokłóceni, ale nie chciał w to wierzyć. Wsiedli do taksówki. Ona usiadła do tyłu i miała cichą nadzieję, że nie usiądzie obok niej, jednak się myliła. Droga na lotnisko trwała dwa kwadranse, więc była szansa, że porozmawiają.
-Możemy o tym porozmawiać?-zapytał ją Darcy.
-Śmieszny jesteś.
-Dopiero teraz pokazujesz jakie jest na prawdę Twoje oblicze.
-Słucham?! Kto to mówi. Nie powiem kto zaczął mnie całować a później co do czego przyszło to obudziłeś się, że jesteśmy przyjaciółmi!
-Tak? To trzeba było od razu się ode mnie oderwać a nie kontynuować wszystko. Nie musiałaś później mówić tych wszystkich słów i wybiegać jak gówniara z mojego pokoju bez słowa. A jak zaoferowałem pomoc to co? To księżniczka Rita nie chciała żebym jej pomógł.
-Licz się ze słowami. Po cholerę mnie pocałowałeś?!
-Bo od dawna chciałem to zrobić, od dawna miałem ochotę, rozumiesz?! Od dawna, bardzo dawna chciałem poznać smak Twoich ust i chciałem, ale uświadomiłem sobie, że to może wszystko pomiędzy nami i pomiędzy naszą trójką popsuć.-spojrzała na niego obrzydliwym spojrzeniem i od razu odwróciła głowę w okno.
Resztę drogi na lotnisko nie odezwali się do siebie słowem. To ona zapłaciła za taksówkę i to ona sama wyjęła sobie swoje bagaże z bagażnika taksówki. Chłopak był obojętny na jej bagaże, ale nie na zapłatę za taksówkę. Lot przebiegł im równie obojętnie na siebie, że Chris się tym zakłopotał, ale stwierdził razem z Sealy, że najlepiej będzie gdy porozmawia z nimi o tym w Anglii. Ona cały lot poświęciła uwadze na swój nowy telefon a on postanowił się przespać bo ktoś nie pozwolił mu się wyspać.
Gdy wylądowali na lotnisku w Anglii nawet na siebie nie spojrzeli. On wiedział, że będzie musiał ją nocować u siebie w domu, ale ona nie była na to pewna.
-To co kochani, jutro widzimy się u nas wieczorem o szóstej? Jutro mamy dużo spraw do załatwienia, więc pewnie zleci nam to.-rzucił Chris.
-Jasne, jak będę na pewno.-odpowiedziała dziewczyna.
-Ja z pewnością też.-Darcy odpowiedział to ze złością, więc Rita uznała to za rozpoczęcie wojny. Gdy Chris z Sealy odjechali oni wsiedli w zupełnie inne taksówki. Darcy podjechał pod dom jako pierwszy, ona nie miała kluczy, więc go nie zdziwiło to. Minęła godzina odkąd Darcy był już w domu. Siedział na kanapie i trzymał swojego IPhone'a w ręku. Zastanawiał się czy zadzwonić. Bał się, że coś się stało Ricie a on sam ani Chris nie wybaczyli by tego. Z minute na minute denerwował się coraz bardziej. Gdy usłyszał, że koło jego domu jedzie jakiś samochód szybko podbiegał do okna i sprawdzał czy to nie Rita, ale za każdym razem to było pudło. W końcu zdecydował się na wykonanie telefonu do Rity, jednak ona nie odbierała. Na pewno nie była u Chrisa bo on już dawno by dzwonił z pretensjami. Mijały kolejne godziny a ona nie pojawiła się w jego domu. Nie przespał ani godziny w nocy, cały czas siedział na kanapie w salonie i czekał aż drzwi się otworzą. Była już dwunasta w południe. Co piętnaście minut wykonywał do niej telefon, może i wcześniej, ale nic to nie skutkowało. W końcu nastała piąta, wiedział, że musi się zacząć szykować do przyjaciela i na rozmowę o tym, że Rita nie była w nocy w domu i on nie ma z nią żadnego kontaktu. Za piętnaście szósta wyszedł z domu by dojechać do Chrisa. Po piętnastu minutach znalazł się już u przyjaciela.
-Cześć stary! A gdzie masz Ritę?-zdziwił się Holder.
-Cześć. Słuchaj, będzie pewnie za chwilę bo nie zdążyła się wyszykować i powiedziała, że przyjedzie taksówką. Spokojnie.
-Stary, kręcisz coś. Nie no co Ty.
-Hej Darcy!-przerwała mu Sealy.
-Cześć piękna szwagierko!
-Hohoho, same komplementy.-pocałowała go w policzek przyjaciółka.
-Hej, hej, hej! Witajcie moi drodzy.-nagle wparowała Rita.
-Cześć mała!-powitał ją ciepło Chris a zaraz Sealy.
-Cześć kochana!
-Jak się macie po podróży? Pozałatwialiście wszystko?-zachowywała sie jak gdyby nigdy nic.
-Dobrze, tak. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Każda sprawa załatwiona. Za piętnaście minut podam kolacje. Chris pójdziesz do Maxa?
-Jasne kochanie.
-To ja może w czymś pomogę?-zaproponowała dziewczyna.
-Jasne jeśli chcesz.-odpowiedziała Sealy.
-Przepraszam piękna szwagierko, ale mógłbym na słówko zabrać Ritę?
-Jasne.-odpowiedziała z uśmiechem i lekkim zakłopotaniem Sealy.
-Ja myślę, że nie będzie takiej potrzeby.
-Mi się wydaję zupełnie coś innego.-przerwał jej Darcy i mocno pociągnął Rite za rękę.
-Możesz mi powiedzieć do jasnej cholery gdzie Ty sie podziewałaś całą noc?! Martwiłem się i wydzwaniałem! Ciężko było Ci odebrać telefon?! Napisać głupiego esemesa?!-zapytał rozwścieczony.
-Skończyłeś już?-zapytała wrednie.
-Może odpowiesz łaskawie?!
-Chcesz wiedzieć?! Byłam w hotelu, tam teraz spędzę cały mój pobyt w Anglii, nie odbierałam bo mam Ciebie po dziurki w nosie! Masz się Bóg wie za kogo, ale wiesz co?! Prawda jest zupełnie inna. Jesteś babiarzem, obrzydliwym rozpieszczonym pieprzonym dzieciakiem, który ma kasy potąd i do tego śpi na kasie nie ma co robić i z nudów ma chęć zabawić się z bezbronną i pijaną dziewczyną. Wiesz co?! Jesteś dokładnie taki jak piszą o Tobie w brukowcach, dokładnie taki! Miałam cichą nadzieję, że taki nie jesteś, ale tak się stało.-mówiła to poprzez łzy a chłopak nie mógł już tego słuchać. Wiedziała, że strasznie skrzywdziła chłopaka, ale czuła, że mu się to należy. Wybiegła z ogrodu do Sealy. Przed wejściem do kuchni wytarła łzy.
-To w czym mogę pomóc?-zapytała dosyć radośnie.
-W sumie to możesz zanieść talerze i zaraz podaje. A no i zawołaj chłopców.-przeszła do wykonywania czynności, które zleciła jej Sealy. Zawołała Chrisa i Darcyego.
-A gdzie masz Darcyego?-zapytała Sealy.
-Powiedział, że dostał ważny telefon i musiał wyjść. Zdziwiło mnie to, ale nie będę na niego naciskał bo wiem, że tego nie lubi. A Ty Rita nic nie wiesz?
-Nie, nic mi nie mówił. Pewnie faktycznie musiał dostać ważny telefon.-Siedziała u przyjaciół dwie godziny, dłużej nie mogła bo nie pozwalało jej na to sumienie. Powiedziała, że boli ją głowa i postanowiła pojechać do hotelu. Przedtem jednak zjawiła się pod domem Warda.
-Wpuścisz mnie?
-Uważaj, jestem rozpieszczonym dzieciakiem, który śpi na pieniądzach i do tego gwałci niewinne dziewczyny.
-Błagam, przestań! Nic takiego nie powiedziałam i nigdy tak nie pomyślałam o tym gwałceniu. Po prostu coś się ze mną dzieje. Wiem, że potraktowałam Cie okropnie i żałuje tego strasznie. Nie chcę żeby pomiędzy nami tak było. Strasznie się teraz czuję, że mój drugi przyjaciel siedzi w domu i to przeze mnie! Nie chcę żebyś się czuł przeze mnie źle.
-Przepraszam.
-Chociaż teraz wiem, że umiesz przepraszać.-chłopak złapał ją za ręce i pociągnął do domu. Wszystko zostało wyjaśnione i ich przyjaźń trwa dalej w najlepsze.
-Może pojedziemy po Twoje ciuchy? Zapewne wzięłaś wszystkie na Grand Prix?
-Na Grand Prix nie, ale byłam tutaj po resztę ciuchów.-zaśmiała się.
-Kiedy?-zapytał z niedowierzaniem.
-To pozostanie tajemnicą. A co do rzeczy to może pojedziemy jutro?
-A masz w czym spać?
-Zaraz jakąś koszulkę Monstera znajdę w szafie.-obydwoje się zaśmiali. Resztę wieczoru spędzili w miłej atmosferze, bez kłótni i zbędnych awantur.
Pobyt w Anglii minął bardzo ciekawie. W środowy mecz oczywiście Poole Pirates poskromiło Swindon a postawa moich przyjaciół była świetna. Kłótnia z Darcym pomogła nam i wyszła tylko na lepsze. Dzięki temu jeszcze lepiej się dogadujemy i już odnaleźliśmy się po całej tej sytuacji, która miała miejsce w hotelu. Po powrocie do domu było mi smutno i za cicho. Darcy spędził czas ze swoim teamem a ja w tym czasie zaczęłam myśleć nad studiami. Widziałam się z nim tylko w sobotę na treningu, na który mnie zabrał i w niedzielę na meczu. Z Chrisem zamieniłam tylko kilka słów w trakcie meczu bo przyleciał na chwilę przed meczem i chwilę po nim wrócił do domu. Czułam, że się od siebie odsuwamy, ale w końcu oni mają swoje życie w Anglii a ja tutaj i nie mogę mieć o to pretensji. Odnowiłam kontakty ze starymi znajomym. W końcu spotkałam się z Martinem. Wspominaliśmy stare dawne czasy, długo rozmawialiśmy o Davidzie i co u nas się pozmieniało. W końcu znalazłam pracę. Pracowałam w toruńskim Domu Dziecka, pracowałam z cudownymi dzieciakami, które na prawdę potrafiły mi zaufać. Po tygodniu nie odzywania się do siebie chłopcy postanowili porozmawiać ze mną na skype. Cieszyłam, że przypomnieli sobie o mnie, dobre i to.
-Czeeeeeeeść młoda.-obydwoje wykrzyczeli radośnie.
-Witajcie.-odpowiedziałam z dużo mniejszym entuzjazmem.
-Jak tam u Ciebie? Zaczęłaś już tą pracę? Gdzie pracujesz.-zaczął wypytywać Chris.
-Leci jakoś. Tak, zaczęłam pięć dni temu. Pracuję w toruńskim Domu Dziecka.
-I co tam robisz?-dopytywał dalej.
-Pracuję, rozmawiam, uczę i zajmuje się dzieciakami, które zostawili rodzice.
-Rita coś jest chyba nie tak?-zapytał Darcy.
-Wszystko byłoby bardziej w porządku gdybyście nie zapominali o mnie. Wiem, że tam macie swoje życie, rodzinę, znajomych, ale mnie kompletnie olaliście. Nie powinnam wam tego mówić, ale to siedzi we mnie za długo. Wiem, że ciężko to wszystko pogodzić, ale nawet po ostatnim Grand Prix nie zadzwoniłeś Chris, na meczu zamieniliśmy trzy słowa bo nie było więcej czasu.
-Widzisz! Stary mówiłem Ci.-odpowiedział Darcy.
-A Ty stary myślisz, że co?! Sam nie jesteś lepszy. Ja nie mówię, że mamy spędzać ze sobą każdą chwilę, minute w minute, ale przyzwyczailiście mnie do czegoś. Słuchajcie ja muszę kończyć bo o piątej muszę wstać. Pozdrówcie i ucałujcie małego Maxa i Sealy.
-Rita zaczekaj!-powiedział szybko Chris. Darcy był zamyślony.
-Ja na prawdę nie mogę. Idę się położyć. Trzymajcie się i bawcie się dobrze.-rozłączyłam się i od razu poszłam położyć się spać.