Witajcie kochani! Chyba jednak wybierzemy jakiś jeden dzień z dodawaniem rozdziałów bo idziemy jak burza! Trzeba zwolnić troszkę tempo!:) A więc myślałam i może niech to będzie środa albo czwartek? Co o tym myślicie? :) Ostatnio mam wrażenie, że Was przynudzam... Piszcie mi wszelkie uwagi i pytania w komentarzach! One nie koniecznie muszą być publikowane jeżeli tego nie chcecie! Myślę, że trochę zwolnimy i co jakiś czas będą pojawiać się rozdziały, piszcie co myślicie też o tym... A tymczasem przestaję zanudzać i łapcie kolejny! Miłego czytania kochani! Pozdrawiam, "Kaja".
PS. Wiem, wiem. jestem okropna! Następny rozdział tyczy się 10komentarzy.
______________________________________________________________________________
PS. Wiem, wiem. jestem okropna! Następny rozdział tyczy się 10komentarzy.
______________________________________________________________________________
-Pogadamy?-zapytałam go siadając na jego nogach.
-Zejdź.
-Słuchaj, wiem, że jesteś na mnie zły, ale ja nie chciałam rozmawiać z Tobą jak byłeś pijany. Zrozum to. Chce teraz porozmawiać, nie chce żyć z Tobą w kłótni. Zależy mi na Tobie, ale wydaje mi się, że tylko jak na koledze. Sama jestem na siebie zła bo wiem, że nie powinnam całować Cię wtedy na tym lotnisku, ale coś mną pokierowało.
-A ja się w Tobie chyba zauroczyłem. Ale to było pierwszy raz. Pierwszy raz zauroczyłem się w zwykłej dziewczynie. Nie była to jakaś szmata z klubu, która jest na jedną noc a ja myśle o niej kolejne i kolejne noce. Nie jesteś żadną laską z gazet dla facetów ani nic podobnego. Po prostu byłaś pierwszą dziewczyną, zwykłą normalną i ułożoną dziewczyną, która tak bardzo zawróciła mi w głowie.
-Miło mi to słyszeć.-pocałowałam go w polik.
-Boje się, że często będę miał jakieś impulsy, że ja po prostu będę chciał Cie pocałować.
-Nie tylko Ty. Często ciągnie mnie do Ciebie, ale trzeba przyznać, że my to zupełnie inne światy.
-I tutaj przyznam Ci rację.
-To rozejm?! Zero zobowiązań?
-Rozejm! Ale zaraz, zaraz. Jakich zobowiązań?
-Jeden głupi pocałunek raz na jakiś czas nic nie będzie dla nas znaczył. Po prostu pocałunek, nic więcej.
-Ale ja bym chciał coś więcej.-zaśmiał się.
-Przestań.-uderzyłam go po przyjacielsku w ramię. Na zgodę się przytuliliśmy i trochę powygłupialiśmy. Warda obudziliśmy we dwójkę, można powiedzieć, że nie było to dla niego miłe bo nie odzywał się do mnie przez resztę dnia do wieczora.
Następnego dnia Darcy nie odzywał się do mnie, znowu. Wiedziałam, że chodzi o coś więcej niż tylko o pobudkę, ale nie wiedziałam o co chodzi.
-Przystojniaku!-krzyknęłam i wskoczyłam przyjacielowi na plecy.
-Co Ty robisz?!-zapytał wkurzony.
-Inaczej zawsze reagowałeś na takie zaczepki.
-Teraz reaguje tak.
-Możesz mi łaskawie powiedzieć co Cie gryzie od dwóch dni?!
-Jesteś taka mądra, jeszcze się nie domyśliłaś?
-No skoro widzisz to nie, więc może mi wyjaśnisz do cholery?!
-Słyszałem całą rozmowę, Twoją z Nickiem. Długo tak zamierzaliście mnie okłamywać?! Bo założe się, że Chris już o wszystkim wie. Masz mnie za przyjaciela?! Najwidoczniej nie bo jakoś mi do cholery nic nie mówisz!-napłynęły mi łzy do oczu. Te słowa mnie zabolały i od razu złapałam przyjaciela za ręce i poprosiłam go o spokojną rozmowę. Wyjaśniłam mu wszystko a on to wszystko zrozumiał, ale powiedział, że będzie musiał porozmawiać z Nickiem. Obiecał mi, że się z nim nie pokłóci.
Reszta dnia to była niespodzianka dla mnie od chłopców. Sealy wolała zostać w domu i przygotować nam coś pysznego na obiadokolacje. Chłopacy wieźli mnie gdzieś dosyć daleko, nie wiedziałam gdzie jedziemy bo chcieli zrobić mi niespodziankę.
-Powiecie mi gdzie mnie wieziecie?
-Jasne.-odpowiedział Ward.
-Więc?
-Powiemy Ci na miejscu.-pocałowali mnie obaj w policzek.
-Jesteście okropni! Jak tak możecie?!-odpowiedziała im słowami i do tego zrobiła smutną minę. Za dziesięć minut byli już na miejscu. Darcy zasłaniał przyjaciółce oczy a Chris prowadził ją za ręce. Nie wiedziała czego ma się spodziewać, ale wiedziała, że to na pewno będzie coś specjalnie dla niej i będzie to miła niespodzianka, którą podarowali jej z serca.
-Kiedy w końcu pozwolicie mi otworzyć te oczy?!-dopytywała przyjaciół.
-No jeszcze chwila! Uspokój się.-zachichotał Darcy.
-Otwórz oczy.-powiedział Chris. Dziewczyna jak otworzyła oczy nie wiedziała o co tak na prawdę chodzi. Przed sobą ujrzała trzy crossy i do tego jeden sportowy samochód, gdy popatrzyła w głąb ujrzała tor do specjalnej i szybkiej jazdy samochodem i do tego tor na crossy.
-Żartujecie?!-zapytała ze łzami w oczach.
-No nie, o to chodzi, że nie!-odpowiedział radośnie Chris.
-Wolisz najpierw przeszkolić się na crossie czy może od razu wsiąść w ten piękny samochód?-zapytał zadowolony Darcy.
-Mam się nauczyć jeździć na crossie?!-zapytała podekscytowana.
-Jeżeli masz taką ochotę, to tak.-chłopcy spojrzeli na siebie i pokiwali równo głową przytakując.
-Kocham Was!-wykrzyczała głośno dziewczyna, po czym rzuciła się najpierw na Chrisa a później na Darcyego.
Jazda była niesamowita. Prowadziłam ja! Chłopacy nawet nie chcieli wsiadać za kierownicę. Jechałam tak szybko jak mi się podobało, było niesamowicie! Darcy troszkę się bal tym bardziej, że siedział z przodu, Chris nie był lepszy. Co spojrzałam na chłopaków to albo trzymali się czegokolwiek co popadnie albo po prostu zamykali oczy jak małe dziewczynki. Uśmiałam się z nich nieźle. Po czterdziestu minutach powiedziałam, że starczy bo widziałam ich miny. W końcu chciałam przesiąść się na crossa. Chłopcy załatwili mi instruktora. Mężczyzna wyjaśnił mi co i jak, na początek teoria a później praktyka. Szło mi nieźle, w sumie nie było tak trudno. W końcu chciałam trochę poskakać w powietrzu nic nie mówiąc chłopcom. Rozpędziłam się, cross odbił mnie i siebie w górę. Nie wiedziałam co mam robić. Trzymałam sztywno kierownicę. Słyszałam jak Darcy na mnie krzyczy, że co ja wyprawiam. Na szczęście wylądowałam, ale upadłam. Szybko podjechał do mnie Chris, on nie wiedział co ja wyprawiam. Nie sprawiło mi to takiego bólu jak wtedy, gdy ścigałam się z Darcym.
-Nic mi nie jest, idioci!-nakrzyczałam na nich, tak samo jak oni na mnie.
-Uważaj na słowa! Zdajesz sobie sprawę z tego co mogło się stać?!-zaczął Chris.
-Chyba kompletnie oszalałaś! To był Twój pierwszy i ostatni raz! Nigdy więcej nie zabierzemy Cie na takie zabawy!-zaczął tym razem Darcy.
-Miło było, ale ja jeszcze się nie najeździłam. Podniosłam crossa usiadłam na niego i ruszyłam dalej. Tym razem wzięłam się za mniejsze odskocznie, które i tak pozwalały mi latać!
Po trzech godzinach spędzonych na torach z chłopakami byłam wycieńczona. Marzyłam o długiej kąpieli. Od razu po wszystkim każdy pojechał w swoją stronę. Ja z Darcym do niego żeby troche się odświeżyć a Chris do swojej rodziny. Umówiliśmy się, że będziemy za godzinę tak jak obiecywaliśmy na obiadokolacji. Gdy weszliśmy do domu od razu ruszyłam w stronę łazienki. Ward się trochę naczekał, ale ja po prostu musiałam jak najszybciej trafić do wanny wypełnioną po brzegi w wodze. Jak zwykle strasznie mnie poganiał a ja robiłam mu na przekór. On musiał się spieszyć a ja spokojnie sobie wszystko zrobiłam. Za godzinę piętnaście byliśmy już u Holderów. Sealy przygotowała przepyszną obiadokolacje! Najedliśmy się maksymalnie. Po zjedzeniu uzgodniliśmy, że zagramy w karty przy winie. Graliśmy w kenta, niestety żaden z obecnych moich przyjaciół nie wiedział co to za gra, więc szybko im wyjaśniłam i mogliśmy już przejść do gry. Chris koniecznie chciał być z Sealy, więc mi przypadło być z rudowłosym przyjacielem w drużynie. Znaki uzgodniliśmy przed grą, więc nie było problemu. Ja z Darcym wymyśliliśmy znak w postaci dotykania swoich nóg, gdy mieliśmy kenta. Był niezły ubaw i właśnie to my wygraliśmy. Zmyliśmy się przed jedenastą bo już o dziewiątej umówiliśmy się, że pójdziemy na zakupy a później na jakiś obiad. Gdy wróciliśmy z Darcym postanowiliśmy, że wypijemy jeszcze po lampce wina przy jakimś dobry filmie. Włączyliśmy pierwszy lepszy film, który leciał w telewizji. Przy tym "oglądaniu filmu" więcej rozmawialiśmy niż oglądaliśmy.
-Idę się położyć. Jestem wykończona po dzisiejszym dniu.-dziewczyna powiedziała, wstając z kanapy.
-Właściwie ja też jestem zmęczony. Odprowadzę Cię.
-Faktycznie! Żeby nikt mnie nie zaatakował, przecież to aż pokój dalej.-zachichotała dziewczyna.
***********
Strasznie bym chciał leżeć dzisiaj wieczorem obok niej. Z dnia na dzień coraz bardziej podoba mi się Rita. Sam w to nie mogę uwierzyć i bije się z myślami. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe i szybko mi minie, ale boje się, że to będzie wszystko narastało. Świetnie dzisiaj spędziliśmy dzień, pomimo tego, że narobiła mi niezłego strachu na crossach.
-Jesteśmy pod Twoim królestwem.-zaśmiałem się.
-Dziękuje, czułam się bezpiecznie idąc obok Ciebie tak długą drogą.
-Dobra, przestańmy. Jesteśmy nienormalni!
-I świetnie się dogadujemy.-odparła na to co powiedział wcześniej chłopak.
-Masz rację.-powiedział głośno.
-Wchodzę do swojego królestwa, Ty lepiej zrób to samo żebym nie musiała robić Ci rano jakiejś pobudki.
-Spokojnie dam radę.-uważnie obserwowałem jak wchodzi do pokoju. Jej ruchy, jej ciało było idealne. Charakter był cudowny. Miała kilka wad, ale to było w niej najpiękniejsze.
-Hej, rycerzu.-spojrzałem na nią a ona dopowiedziała-Jak już dojdziesz do swojego królestwa to napisz mi, będę się martwić.-pokiwałem głową i do tego odpowiedziałem jej miłym uśmiechem.
**************
Wchodząc do pokoju od razu ruszyłam by przebrać się w piżamę. Położyłam się do łóżka i właśnie dostałam esemesa od przyjaciela "Doszedłem, troszkę poturbowany bo na swojej drodze spotkałem kilku chuliganów, którzy za wszelką cenę chcieli wpaść do Twojego pokoju"-zaśmiałam się głośno tak, że sam Darcy to słyszał i zapukał w ścianę.
-"Może wieczorny przyjacielski przytulas na dobranoc. Stoczyłeś tak trudną drogę, że chyba muszę Ci to jakoś wynagrodzić?"-odpisałam przyjacielowi. Nie musiałam czekać długo. Zjawił się w moim pokoju bardzo szybko. Czuł się chyba nieswojo, bardzo dziwnie. Nie był pewien czy może i czy powinien.
-Chodź tu głupku! To będzie tylko przyjacielski przytulas na dobranoc, przecież jesteśmy przyjaciółmi.-chłopak ruszył w moją stronę i rzucił się na łóżko. Położył się na plecach a ja objęłam go i położyłam się na jego klatce piersiowej. Zasnęłam tak, nawet nie wiem kiedy.
Rano obudziłam się w objęciach Darcyego. Spał tak słodko, że szkoda było mi go budzić.
Kolejne dni spędziliśmy podobnie do wczorajszego. Zawsze było nas wszędzie pełno. Jednego dnia ja z Darcym zajmowaliśmy się Maxem a Chris z Sealy wyszli na cały dzień i całą noc. Wrócili nad ranem, ale jakby na nowo zakochani. Wyglądali razem cudownie.
W końcu przyszedł dzień na wylot w stronę Skandynawii! A oznaczało to oczywiście Malilla czyli Grand Prix! Wszyscy byliśmy nieźle podekscytowani, ale Chris do tego zdenerwowany. Cały czas wylatywało mu coś z rąk i nie mógł sobie znaleźć miejsca.
-Zobaczysz, że dasz sobie radę. Masz obok nas a tuż przed telewizorem cała Twoja rodzina trzyma za Ciebie kciuki! Teraz musisz wytrzymać ten lot a w Malilli wszystko pójdzie jak z płatka! Przestań się denerwować, musisz wychillować! Wszyscy jesteś z Tobą.-biorąc przyjaciela na bok powiedziała mu kilka słów, które miałam nadzieje zniosą z niego trochę emocjii negatywnych. Na koniec mojej wypowiedzi mocno przytuliłam przyjaciela i musieliśmy iść już na odprawę. Lot przebiegł nam spokojnie, ja się już nie denerwowałam lotem, nawet zaczęłam lubić latać, a Chris przyjął do siebie moje słowa i się już nie denerwował! Wszystko szło w najlepsze, więc tylko czekaliśmy na trening a później na samo GP.
Pojechaliśmy do hotelu, każdy miał dla siebie godzinę by się rozpakować i przygotować na trening. Hotel był pięciogwiazdkowy, przecież żużlowcy zawsze w takich hotelach się prowadzili. Wciąż miałam swoje pieniądze, więc nie zamartwiałam się co będzie ze mną, pomimo, że Darcy co chwile chciał mi coś kupować. Miałam tego dosyć i oto najczęściej się kłóciliśmy. Po półgodzinie, gdy się rozpakowałam i wzięłam szybki prysznic usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam w samym ręczniku, ale musiałam otworzyć. Za drzwiami ujrzałam Emila.
-Cześć.
-Cześć.-odpowiedziałam lekko zakłopotana.-Co tutaj robisz?
-Słyszałem, że masz pokój pomiędzy Chrisem i Sealy a Darcym, więc postanowiłem wpaść zapytać jak się masz.
-Wiesz co, wejdź może do środa, ja się tylko ubiorę i wtedy porozmawiamy.-chłopak nic nie odpowiedział tylko wszedł do pokoju a ja szybko pomknęłam do hotelowej łazienki.
-Dziwi mnie, że nie ma jeszcze obok Ciebie Darkyego.
-Pewnie przyjdzie za chwilę bo tak się mniej więcej umawialiśmy.-krzyczałam z łazienki, jednocześnie sie ubierając. Wyszłam po chwili z łazienki i od razu usłyszałam ciepłe słowa od kolegi.
-Piękna jesteś.
-Ne, ale dziękuje.-odpowiedziałam zdecydowanie.
-Dlaczego zawsze mówicie nie?!
-Nie wiem jak inne, ale ja mówię to szczerze a nie dlatego żeby głupio się posprzeczać i poudawać, że myślę inaczej a tak na prawdę nie widzę nic poza czubkiem swojego nosa.
-Przepraszam, źle to powiedziałem.
-Nie no spoko, nie ma sprawy! Jestem każdą inną taką samą, która zna odpowiedź na każde pytanie, dlaczego takie jesteśmy.-chłopak wstał i zbliżył się do mnie.
-No, ale dlaczego tak reagujesz?! Co mam zrobić żeby przeprosić?
-Wystarczy miły przytulas, koleżeński.-pogroziłam mu palcem a on przeszedł do czynności. W tym czasie wszedł Rudy.
-Oł! Przepraszam, nie wiedziałem.
-To był koleżeński przytulas, kumplu-uderzył go po koleżeńsku w ramię Emil.
-Dobra, dobra. Uważaj sobie. Mała za pięć minut mamy być przy recepcji.-rzucił się na łóżko i złapał za mój telefon i nawet tego nie zauważyłam.
-To ja będę spadał, zobaczymy się na samym GP?-zapytał Emil.
-Z pewnością.-odpowiedział mu Darcy a ja się tylko zaśmiałam. Chłopak wyszedł a ja zostałam sama z Wardem.
-Złośliwiec.
-Łączy was coś? I nie jestem żadnym złośliwcem tylko po prostu mówię jak jest.
-Skarbie, jak może nas coś łączyć jeśli znam go zaledwie kilka dni?!
-Skarbie?-Darcy przyciągnął mnie do siebie, dał buziaka w policzek i zrobił nam zdjęcie.
-To mój telefon?!-zobaczyłam, że na telefonie nie ma cudownego jabłuszka i od razu zorientowałam się, że Darcy od jakiegoś czasu grzebie w moim telefonie.
-Oddawaj go szujo!-skoczyłam na niego i zaczęłam go gilgotać. On szybko przejął władzę bo odwrócił naszą pozycję. Tym razem to on zaczął mnie gilgotać, ale na szczęście nie na długo bo przerwała to Sealy wchodząc do pokoju.
-Młoda! Czekamy na Ciebie i Warda.-zobaczyła i sama nie wiedziała co myśleć, więc szybko dodała-Przepraszam, mogłam zapukać.-do tego wybuchła głośnym śmiechem.
-Hej!-oboje zawołaliśmy. Zobaczyliśmy tylko jej głowę, która wychylała się zza ściany cała uśmiana.
-Znowu była wojna na gilgotki!
-I on przegrał.
-Chodźcie już do mnie.-zawołała Sealy.
-I ja nie mam na imię Ward tylko Darcy.-przytulił ją od jej pleców i pocałował w policzek. Wszystko widział Chris, więc zaczęła się ich bijatyka. Miałyśmy z nich straszny ubaw! Nieziemsko się czułam w ich towarzystwie.
Od razu kierowaliśmy się na trening. Szliśmy sobie spacerkiem, nie śpieszyliśmy się. Mechanicy Chrisa już byli na miejscu, więc on nie musiał się o nic martwić. Wzięłam wózek od Sealy by ona porozmawiała z Chrisem. Widziałam, że chyba się pokłócili. Pociągnęłam za sobą Warda i krzyknęłam, że spotkamy się na miejscu.
-Czemu to zrobiłaś?
-Bo widzę, że musieli się pokłócić. Nie zamieniają ze sobą słowa.
-Wszechwiedząca Rita!-pocałował mnie w policzek i objął jedną ręką. Ktoś zrobił nam zdjęcie, bałam się, że później pojawią się jakieś plotki w mediach, nie chciałam tego.
Za piętnaście minut byliśmy już na stadionie. Sealy z Chrisem już tam byli a wszystko przez to, że Darcy wcale nie jest dobrym przewodnikiem. Szliśmy na około bo jemu się wydawało, że to jest skrót. Ja głupia go posłuchałam, więc w sumie co się dziwić, że dotarliśmy tam ostatni.
-O wreszcie!-krzyknęła Sealy. W tym momencie przytulali się z Chrisem, więc wiedziałam, że wszystko już w porządku.