środa, 30 stycznia 2013

Separation nineteen

Witajcie kochani! Chyba jednak wybierzemy jakiś jeden dzień z dodawaniem rozdziałów bo idziemy jak burza! Trzeba zwolnić troszkę tempo!:) A więc myślałam i może niech to będzie środa albo czwartek? Co o tym myślicie? :) Ostatnio mam wrażenie, że Was przynudzam... Piszcie mi wszelkie uwagi i pytania w komentarzach! One nie koniecznie muszą być publikowane jeżeli tego nie chcecie! Myślę, że trochę zwolnimy i co jakiś czas będą pojawiać się rozdziały, piszcie co myślicie też o tym... A tymczasem przestaję zanudzać i łapcie kolejny! Miłego czytania kochani! Pozdrawiam, "Kaja".
PS. Wiem, wiem. jestem okropna! Następny rozdział tyczy się 10komentarzy.
______________________________________________________________________________

-Pogadamy?-zapytałam go siadając na jego nogach.
-Zejdź.
-Słuchaj, wiem, że jesteś na mnie zły, ale ja nie chciałam rozmawiać z Tobą jak byłeś pijany. Zrozum to. Chce teraz porozmawiać, nie chce żyć z Tobą w kłótni. Zależy mi na Tobie, ale wydaje mi się, że tylko jak na koledze. Sama jestem na siebie zła bo wiem, że nie powinnam całować Cię wtedy na tym lotnisku, ale coś mną pokierowało.
-A ja się w Tobie chyba zauroczyłem. Ale to było pierwszy raz. Pierwszy raz zauroczyłem się w zwykłej dziewczynie. Nie była to jakaś szmata z klubu, która jest na jedną noc a ja myśle o niej kolejne i kolejne noce. Nie jesteś żadną laską z gazet dla facetów ani nic podobnego. Po prostu byłaś pierwszą dziewczyną, zwykłą normalną i ułożoną dziewczyną, która tak bardzo zawróciła mi w głowie.
-Miło mi to słyszeć.-pocałowałam go w polik.
-Boje się, że często będę miał jakieś impulsy,  że ja po prostu będę chciał Cie pocałować.
-Nie tylko Ty. Często ciągnie mnie do Ciebie, ale trzeba przyznać, że my to zupełnie inne światy.
-I tutaj przyznam Ci rację.
-To rozejm?! Zero zobowiązań?
-Rozejm! Ale zaraz, zaraz. Jakich zobowiązań?
-Jeden głupi pocałunek raz na jakiś czas nic nie będzie dla nas znaczył. Po prostu pocałunek, nic więcej.
-Ale ja bym chciał coś więcej.-zaśmiał się.
-Przestań.-uderzyłam go po przyjacielsku w ramię. Na zgodę się przytuliliśmy i trochę powygłupialiśmy. Warda obudziliśmy we dwójkę, można powiedzieć, że nie było to dla niego miłe bo nie odzywał się do mnie przez resztę dnia do wieczora.
Następnego dnia Darcy nie odzywał się do mnie, znowu. Wiedziałam, że chodzi o coś więcej niż tylko o pobudkę, ale nie wiedziałam o co chodzi.
-Przystojniaku!-krzyknęłam i wskoczyłam przyjacielowi na plecy.
-Co Ty robisz?!-zapytał wkurzony.
-Inaczej zawsze reagowałeś na takie zaczepki.
-Teraz reaguje tak.
-Możesz mi łaskawie powiedzieć co Cie gryzie od dwóch dni?!
-Jesteś taka mądra, jeszcze się nie domyśliłaś?
-No skoro widzisz to nie, więc może mi wyjaśnisz do cholery?!
-Słyszałem całą rozmowę, Twoją z Nickiem. Długo tak zamierzaliście mnie okłamywać?! Bo założe się, że Chris już o wszystkim wie. Masz mnie za przyjaciela?! Najwidoczniej nie bo jakoś mi do cholery nic nie mówisz!-napłynęły mi łzy do oczu. Te słowa mnie zabolały i od razu złapałam przyjaciela za ręce i poprosiłam go o spokojną rozmowę. Wyjaśniłam mu wszystko a on to wszystko zrozumiał, ale powiedział, że będzie musiał porozmawiać z Nickiem. Obiecał mi, że się z nim nie pokłóci.
Reszta dnia to była niespodzianka dla mnie od chłopców. Sealy wolała zostać w domu i przygotować nam coś pysznego na obiadokolacje. Chłopacy wieźli mnie gdzieś dosyć daleko, nie wiedziałam gdzie jedziemy bo chcieli zrobić mi niespodziankę.
-Powiecie mi gdzie mnie wieziecie?
-Jasne.-odpowiedział Ward.
-Więc?
-Powiemy Ci na miejscu.-pocałowali mnie obaj w policzek.
-Jesteście okropni! Jak tak możecie?!-odpowiedziała im słowami i do tego zrobiła smutną minę. Za dziesięć minut byli już na miejscu. Darcy zasłaniał przyjaciółce oczy a Chris prowadził ją za ręce. Nie wiedziała czego ma się spodziewać, ale wiedziała, że to na pewno będzie coś specjalnie dla niej i będzie to miła niespodzianka, którą podarowali jej z serca.
-Kiedy w końcu pozwolicie mi otworzyć te oczy?!-dopytywała przyjaciół.
-No jeszcze chwila! Uspokój się.-zachichotał Darcy.
-Otwórz oczy.-powiedział Chris. Dziewczyna jak otworzyła oczy nie wiedziała o co tak na prawdę chodzi. Przed sobą ujrzała trzy crossy i do tego jeden sportowy samochód, gdy popatrzyła w głąb ujrzała tor do specjalnej i szybkiej jazdy samochodem i do tego tor na crossy.
-Żartujecie?!-zapytała ze łzami w oczach.
-No nie, o to chodzi, że nie!-odpowiedział radośnie Chris.
-Wolisz najpierw przeszkolić się na crossie czy może od razu wsiąść w ten piękny samochód?-zapytał zadowolony Darcy.
-Mam się nauczyć jeździć na crossie?!-zapytała podekscytowana.
-Jeżeli masz taką ochotę, to tak.-chłopcy spojrzeli na siebie i pokiwali równo głową przytakując.
-Kocham Was!-wykrzyczała głośno dziewczyna, po czym rzuciła się najpierw na Chrisa a później na Darcyego.
Jazda była niesamowita. Prowadziłam ja! Chłopacy nawet nie chcieli wsiadać za kierownicę. Jechałam tak szybko jak mi się podobało, było niesamowicie! Darcy troszkę się bal tym bardziej, że siedział z przodu, Chris nie był lepszy. Co spojrzałam na chłopaków to albo trzymali się czegokolwiek co popadnie albo po prostu zamykali oczy jak małe dziewczynki. Uśmiałam się z nich nieźle. Po czterdziestu minutach powiedziałam, że starczy bo widziałam ich miny. W końcu chciałam przesiąść się na crossa. Chłopcy załatwili mi instruktora. Mężczyzna wyjaśnił mi co i jak, na początek teoria a później praktyka. Szło mi nieźle, w sumie nie było tak trudno. W końcu chciałam trochę poskakać w powietrzu nic nie mówiąc chłopcom. Rozpędziłam się, cross odbił mnie i siebie w górę. Nie wiedziałam co mam robić. Trzymałam sztywno kierownicę. Słyszałam jak Darcy na mnie krzyczy, że co ja wyprawiam. Na szczęście wylądowałam, ale upadłam. Szybko podjechał do mnie Chris, on nie wiedział co ja wyprawiam. Nie sprawiło mi to takiego bólu jak wtedy, gdy ścigałam się z Darcym.
-Nic mi nie jest, idioci!-nakrzyczałam na nich, tak samo jak oni na mnie.
-Uważaj na słowa! Zdajesz sobie sprawę z tego co mogło się stać?!-zaczął Chris.
-Chyba kompletnie oszalałaś! To był Twój pierwszy i ostatni raz! Nigdy więcej nie zabierzemy Cie na takie zabawy!-zaczął tym razem Darcy.
-Miło było, ale ja jeszcze się nie najeździłam. Podniosłam crossa usiadłam na niego i ruszyłam dalej. Tym razem wzięłam się za mniejsze odskocznie, które i tak pozwalały mi latać!
Po trzech godzinach spędzonych na torach z chłopakami byłam wycieńczona. Marzyłam o długiej kąpieli. Od razu po wszystkim każdy pojechał w swoją stronę. Ja z Darcym do niego żeby troche się odświeżyć a Chris do swojej rodziny. Umówiliśmy się, że będziemy za godzinę tak jak obiecywaliśmy na obiadokolacji. Gdy weszliśmy do domu od razu ruszyłam w stronę łazienki. Ward się trochę naczekał, ale ja po prostu musiałam jak najszybciej trafić do wanny wypełnioną po brzegi w wodze. Jak zwykle strasznie mnie poganiał a ja robiłam mu na przekór. On musiał się spieszyć a ja spokojnie sobie wszystko zrobiłam. Za godzinę piętnaście byliśmy już u Holderów. Sealy przygotowała przepyszną obiadokolacje! Najedliśmy się maksymalnie. Po zjedzeniu uzgodniliśmy, że zagramy w karty przy winie. Graliśmy w kenta, niestety żaden z obecnych moich przyjaciół nie wiedział co to za gra, więc szybko im wyjaśniłam i mogliśmy już przejść do gry. Chris koniecznie chciał być z Sealy, więc mi przypadło być z rudowłosym przyjacielem w drużynie. Znaki uzgodniliśmy przed grą, więc nie było problemu. Ja z Darcym wymyśliliśmy znak w postaci dotykania swoich nóg, gdy mieliśmy kenta. Był niezły ubaw i właśnie to my wygraliśmy. Zmyliśmy się przed jedenastą bo już o dziewiątej umówiliśmy się, że pójdziemy na zakupy a później na jakiś obiad. Gdy wróciliśmy z Darcym postanowiliśmy, że wypijemy jeszcze po lampce wina przy jakimś dobry filmie. Włączyliśmy pierwszy lepszy film, który leciał w telewizji. Przy tym "oglądaniu filmu" więcej rozmawialiśmy niż oglądaliśmy.
-Idę się położyć. Jestem wykończona po dzisiejszym dniu.-dziewczyna powiedziała, wstając z kanapy.
-Właściwie ja też jestem zmęczony. Odprowadzę Cię.
-Faktycznie! Żeby nikt mnie nie zaatakował, przecież to aż pokój dalej.-zachichotała dziewczyna.
***********
Strasznie bym chciał leżeć dzisiaj wieczorem obok niej. Z dnia na dzień coraz bardziej podoba mi się Rita. Sam w to nie mogę uwierzyć i bije się z myślami. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe i szybko mi minie, ale boje się, że to będzie wszystko narastało. Świetnie dzisiaj spędziliśmy dzień, pomimo tego, że narobiła mi niezłego strachu na crossach.
-Jesteśmy pod Twoim królestwem.-zaśmiałem się.
-Dziękuje, czułam się bezpiecznie idąc obok Ciebie tak długą drogą.
-Dobra, przestańmy. Jesteśmy nienormalni!
-I świetnie się dogadujemy.-odparła na to co powiedział wcześniej chłopak.
-Masz rację.-powiedział głośno.
-Wchodzę do swojego królestwa, Ty lepiej zrób to samo żebym nie musiała robić Ci rano jakiejś pobudki.
-Spokojnie dam radę.-uważnie obserwowałem jak wchodzi do pokoju. Jej ruchy, jej ciało było idealne. Charakter był cudowny. Miała kilka wad, ale to było w niej najpiękniejsze.
-Hej, rycerzu.-spojrzałem na nią a ona dopowiedziała-Jak już dojdziesz do swojego królestwa to napisz mi, będę się martwić.-pokiwałem głową i do tego odpowiedziałem jej miłym uśmiechem.
**************
Wchodząc do pokoju od razu ruszyłam by przebrać się w piżamę. Położyłam się do łóżka i właśnie dostałam esemesa od przyjaciela "Doszedłem, troszkę poturbowany bo na swojej drodze spotkałem kilku chuliganów, którzy za wszelką cenę chcieli wpaść do Twojego pokoju"-zaśmiałam się głośno tak, że sam Darcy to słyszał i zapukał w ścianę.
-"Może wieczorny przyjacielski przytulas na dobranoc. Stoczyłeś tak trudną drogę, że chyba muszę Ci to jakoś wynagrodzić?"-odpisałam przyjacielowi. Nie musiałam czekać długo. Zjawił się w moim pokoju bardzo szybko. Czuł się chyba nieswojo, bardzo dziwnie. Nie był pewien czy może i czy powinien.
-Chodź tu głupku! To będzie tylko przyjacielski przytulas na dobranoc, przecież jesteśmy przyjaciółmi.-chłopak ruszył w moją stronę i rzucił się na łóżko. Położył się na plecach a ja objęłam go i położyłam się na jego klatce piersiowej. Zasnęłam tak, nawet nie wiem kiedy.
Rano obudziłam się w objęciach Darcyego. Spał tak słodko, że szkoda było mi go budzić.
Kolejne dni spędziliśmy podobnie do wczorajszego. Zawsze było nas wszędzie pełno. Jednego dnia ja z Darcym zajmowaliśmy się Maxem a Chris z Sealy wyszli na cały dzień i całą noc. Wrócili nad ranem, ale jakby na nowo zakochani. Wyglądali razem cudownie.
W końcu przyszedł dzień na wylot w stronę Skandynawii! A oznaczało to oczywiście Malilla czyli Grand Prix! Wszyscy byliśmy nieźle podekscytowani, ale Chris do tego zdenerwowany. Cały czas wylatywało mu coś z rąk i nie mógł sobie znaleźć miejsca.
-Zobaczysz, że dasz sobie radę. Masz obok nas a tuż przed telewizorem cała Twoja rodzina trzyma za Ciebie kciuki! Teraz musisz wytrzymać ten lot a w Malilli wszystko pójdzie jak z płatka! Przestań się denerwować, musisz wychillować! Wszyscy jesteś z Tobą.-biorąc przyjaciela na bok powiedziała mu kilka słów, które miałam nadzieje zniosą z niego trochę emocjii negatywnych. Na koniec mojej wypowiedzi mocno przytuliłam przyjaciela i musieliśmy iść już na odprawę. Lot przebiegł nam spokojnie, ja się już nie denerwowałam lotem, nawet zaczęłam lubić latać, a Chris przyjął do siebie moje słowa i się już nie denerwował! Wszystko szło w najlepsze, więc tylko czekaliśmy na trening a później na samo GP.
Pojechaliśmy do hotelu, każdy miał dla siebie godzinę by się rozpakować i przygotować na trening. Hotel był pięciogwiazdkowy, przecież żużlowcy zawsze w takich hotelach się prowadzili. Wciąż miałam swoje pieniądze, więc nie zamartwiałam się co będzie ze mną, pomimo, że Darcy co chwile chciał mi coś kupować. Miałam tego dosyć i oto najczęściej się kłóciliśmy. Po półgodzinie, gdy się rozpakowałam i wzięłam szybki prysznic usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam w samym ręczniku, ale musiałam otworzyć. Za drzwiami ujrzałam Emila.
-Cześć.
-Cześć.-odpowiedziałam lekko zakłopotana.-Co tutaj robisz?
-Słyszałem, że masz pokój pomiędzy Chrisem i Sealy a Darcym, więc postanowiłem wpaść zapytać jak się masz.
-Wiesz co, wejdź może do  środa, ja się tylko ubiorę i wtedy porozmawiamy.-chłopak nic nie odpowiedział tylko wszedł do pokoju a ja szybko pomknęłam do hotelowej łazienki.
-Dziwi mnie, że nie ma jeszcze obok Ciebie Darkyego.
-Pewnie przyjdzie za chwilę bo tak się mniej więcej umawialiśmy.-krzyczałam z łazienki, jednocześnie sie ubierając. Wyszłam po chwili  z łazienki i od razu usłyszałam ciepłe słowa od kolegi.
-Piękna jesteś.
-Ne, ale dziękuje.-odpowiedziałam zdecydowanie.
-Dlaczego zawsze mówicie nie?!
-Nie wiem jak inne, ale ja mówię to szczerze a nie dlatego żeby głupio się posprzeczać i poudawać, że myślę inaczej a tak na prawdę nie widzę nic poza czubkiem swojego nosa.
-Przepraszam, źle to powiedziałem.
-Nie no spoko, nie ma sprawy! Jestem każdą inną taką samą, która zna odpowiedź na każde pytanie, dlaczego takie jesteśmy.-chłopak wstał i zbliżył się do mnie.
-No, ale dlaczego tak reagujesz?! Co mam zrobić żeby przeprosić?
-Wystarczy miły przytulas, koleżeński.-pogroziłam mu palcem a on przeszedł do czynności. W tym czasie wszedł Rudy.
-Oł! Przepraszam, nie wiedziałem.
-To był koleżeński przytulas, kumplu-uderzył go po koleżeńsku w ramię Emil.
-Dobra, dobra. Uważaj sobie. Mała za pięć minut mamy być przy recepcji.-rzucił się na łóżko i złapał za mój telefon i nawet tego nie zauważyłam.
-To ja będę spadał, zobaczymy się na samym GP?-zapytał Emil.
-Z pewnością.-odpowiedział mu Darcy a ja się tylko zaśmiałam. Chłopak wyszedł a ja zostałam sama z Wardem.
-Złośliwiec.
-Łączy was coś? I nie jestem żadnym złośliwcem tylko po prostu mówię jak jest.
-Skarbie, jak może nas coś łączyć jeśli znam go zaledwie kilka dni?!
-Skarbie?-Darcy przyciągnął mnie do siebie, dał buziaka w policzek i zrobił nam zdjęcie.
-To mój telefon?!-zobaczyłam, że na telefonie nie ma cudownego jabłuszka i od razu zorientowałam się, że Darcy od jakiegoś czasu grzebie w moim telefonie.
-Oddawaj go szujo!-skoczyłam na niego i zaczęłam go gilgotać. On szybko przejął władzę bo odwrócił naszą pozycję. Tym razem to on zaczął mnie gilgotać, ale na szczęście nie na długo bo przerwała to Sealy wchodząc do pokoju.
-Młoda! Czekamy na Ciebie i Warda.-zobaczyła i sama nie wiedziała co myśleć, więc szybko dodała-Przepraszam, mogłam zapukać.-do tego wybuchła głośnym śmiechem.
-Hej!-oboje zawołaliśmy. Zobaczyliśmy tylko jej głowę, która wychylała się zza ściany cała uśmiana.
-Znowu była wojna na gilgotki!
-I on przegrał.
-Chodźcie już do mnie.-zawołała Sealy.
-I ja nie mam na imię Ward tylko Darcy.-przytulił ją od jej pleców i pocałował w policzek. Wszystko widział Chris, więc zaczęła się ich bijatyka. Miałyśmy z nich straszny ubaw! Nieziemsko się czułam w ich towarzystwie.
Od razu kierowaliśmy się na trening. Szliśmy sobie spacerkiem, nie śpieszyliśmy się. Mechanicy Chrisa już byli na miejscu, więc on nie musiał się o nic martwić. Wzięłam wózek od Sealy by ona porozmawiała z Chrisem. Widziałam, że chyba się pokłócili. Pociągnęłam za sobą Warda i krzyknęłam, że spotkamy się na miejscu.
-Czemu to zrobiłaś?
-Bo widzę, że musieli się pokłócić. Nie zamieniają ze sobą słowa.
-Wszechwiedząca Rita!-pocałował mnie w policzek i objął jedną ręką. Ktoś zrobił nam zdjęcie, bałam się, że później pojawią się jakieś plotki w mediach, nie chciałam tego.
Za piętnaście minut byliśmy już na stadionie. Sealy z Chrisem już tam byli a wszystko przez to, że Darcy wcale nie jest dobrym przewodnikiem. Szliśmy na około bo jemu się wydawało, że to jest skrót. Ja głupia go posłuchałam, więc w sumie co się dziwić, że dotarliśmy tam ostatni.
-O wreszcie!-krzyknęła Sealy. W tym momencie przytulali się z Chrisem, więc wiedziałam, że wszystko już w porządku.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Separation eighteen

Witajcie kochani! Już leci do was nowy rozdział! Chcialam żebyście napisali co z tymi dniami dodawania?! Nie wiem czy dobrze skleiłam to zdanie... A cholera! Łapcie nowy.
___________________________________________________________________________________

*******
-Darcy przyjechał z jakąś brunetką.-powiedziałem do swojej narzeczonej.
-Może z brunetem?-odpowiedziała wyśmiewając Holdera.
-Haha, śmiej się dalej! Sama zobacz.
-Faktycznie. Hej! Przecież to Rita.
-Faaaaktycznie.-wyleciałem szybko z domu by przywitać się z moją przyjaciółką.
-MŁOOOOOOOOOOODA!-mężczyzna podbiegł do dziewczyny i podniósł ją na ręce.
-Cześć Holderowski, stęskniłam się!
-Holder, co?!-zapytał zdziwiony.
-Kiedyś Ci wytłumaczę!
-No to niespodzianka stary!-powiedział Darcy klepiąc przyjaciela w ramie.
-Ty mendo!-odpowiedział Chris. Chłopcy zaczęli się gonić a ja w tym czasie podbiegłam do Sealy mocno ją wyściskać.
-Cześć kochana!-wykrzyczałam i pobiegłam się przytulić.
-Cześć młoda! Co za miła niespodzianka!-odwzajemniła mi tym samym. Szybko zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać, chłopcy dalej gonili się po ogrodzie, Maxiu spał, więc ja z Sealy miałyśmy chwilę tylko dla nas dwóch. Gawędziłyśmy tak długo aż nie przeszkodzili nam w tym chłopacy. Po godzinie gonienia się, wyzywania i bicia postanowili przyłączyć się do nas.
-To co kochani, dzisiaj szalejemy?-wykrzyczał Holdi.
-Wy tak, ale beze mnie.-odezwała się Sealy. Razem z chłopakami zrobiliśmy smutne miny i wykrzyczeliśmy chórkiem zdziwienie w postaci "dlaczego?".
-Bawicie mnie kochani! Skarbie przecież nie mamy z kim zostawić dzisiaj na noc Maxa.
-Kotku a co z panią Sesiran?
-Nie wydaje mi się żeby chciała.
-Kochana! Kto by się nie chciał opiekować Twoim przeuroczym synkiem?-zapytałam z miną kotka.
-Nie daj się prosić, szwagierka!-odpowiedział Darcy. Zawsze tak mówił do niej bo zawsze traktował Chrisa jak brata wtem ona musiała być jego szwagierką.
-Dobra, niech wam będzie!
-Szalejemy dzisiaj.-zaczął wykrzykiwać te słowa Holder tańcząc przy tym jak głupek i do niego dołączył się oczywiście Darcy.
-Kochani, ale jest jeden warunek.-odpowiedziała stanowczo.
-Jaki?-odpowiedzieli znowu chórkiem.
-Ja i Rita lecimy na mały shopping a wy zajmujecie się Maxem.
-Kochanie nie ma żadnego problemu!-odparł Holder. Po uzgodnieniu kilku spraw dogadałam się z Sealy, że za godzine będzie po mnie pod domem Darcego. Oczywiście ja prowadziłam samochód Warda. Czułam się wspaniale prowadząc taki samochód. Nie ukrywam, że Darcy nie był za szczęśliwy jadąc obok mnie. Ciągle zastanawiałam się czy mam zadzwonić do Nicka, Darcy mówił, że zrobimy wszystkim niespodziankę, więc nic nie chciałam psuć. Bałam się reakcji Nicka a wiedziałam, że on będzie z nami na tej imprezie.
Sealy była po mnie za godzine tak jak mówiła. Pojechałyśmy do fryzjera i na małe zakupy. Sealy zmieniła kolor, od dziś stała się brunetką, ja tylko odświeżyłam włosy. Kupiłyśmy oby dwie po dwóch sukienkach, z których na prawdę byłyśmy zadowolone. Po dwóch godzinach pojechałyśmy do Holderów domu. Chciałam zobaczyć mine Holderowskiego, który zobaczy swoją narzeczoną jako brunetkę.
-Chris, Chris.-zaczęłam wołać po całym domu.
-Co jest? Już idę.-zawołał z drugiego końca domu.
-Mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką?-ucieszył się jak małe dziecko.
-Twoja kobieta życia przeszła małą metamorfozę.
-Mam się bać?-lekko się przeraził.
-Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie.-Holdiemu ukazała się jego piękna narzeczona a on aż otworzył buzię z wrażenia i powiedział -Myślałem, że piękniejsza nie możesz być! Cudownie wyglądasz, kochanie!-odpowiedział i od razu ją pocałował. Chwile jeszcze pogawędziliśmy i Chris musiał mnie już odwieźć żebym mogła przygotować się na impreze.
-Rozmawiałaś z Nickiem?
-Nie i nie wiem kiedy mam to zrobić.
-Wiesz, że idzie dzisiaj z nami?
-Tak wiem i szczerze mówiąc strasznie się tego obawiam.
-Mała, dasz rade! W razie co masz pod ręką mnie i rudego, na dodatek Sealy!
-Dziękuje wam bardzo... Aha! Powiedziałam Darcyemu o Davidzie. Słowo w słowo.
-Wiem, powiedział mi o wszystkim. Mówił, że zachował się jak dupek jeszcze niedawno bo kiedyś rozmawialiśmy o imprezowaniu a on wypalił coś głupiego.
-Właśnie, że bardzo mi pomógł. Wtedy zrobilibyśmy wszystko żeby sobie dopiec!-wybuchłam głośnym śmiechem a Holder razem ze mną.
-Uciekaj młoda! Widzimy się przed klubem!-pocałował mnie w czoło a ja powędrowałam z siatkami do domu. Gdy weszłam musiałam oczywiście pokazać sukienki, które sobie kupiłam bo Darcy nie dałby mi spokoju. Po pokazaniu moich nowych "zdobyczy" ruszyłam do góry zacząć ogarniać się na imprezę. Była już siedemnasta a o dziewiętnastej mieliśmy być już pod klubem. Przygotowania szly mi dość sprawnie a w domu Darcyego czułam się jak bym była na swoim! Słyszałam, że Darcy rozmawia z kimś na dole, ale nie przypuszczałam, że ktoś przyszedł. Przyszedł do mnie i krzyczał na mnie, że mam się pospieszyć, ale ja nie mogłam się wygrzebać. Ubrałam tylko szpilki i zeszłam na dół. W korytarzy ujrzałam Morrisa. Oby dwoje byliśmy zaskoczeni. Byłam przygotowana, że spotkam go dopiero pod klubem a nie u Darka w domu.
-Co Ty tutaj robisz?-zapytał mnie niemiłym tonem.
-Jak widzisz stoję.-odpowiedziałam równie niemiło.
-Stary! Nie cieszysz się?! Wyciągnąłem Rite do Angli! Dała się namówić i oto jest.-przyjaciel poklepał Nicka po barku żeby się rozweselił. Nicka uśmiech nawet nie drgnął. Jego mina wciąż była taka sama.
Na imprezę szliśmy na pieszo, namówiłam chłopaków byśmy się przeszli. Darcy odbiegł od nas kawałek a ja wykorzystałam moment na rozmowę z Morrisem.
-Teraz będziemy się unikać na każdym kroku?-tym razem mój wyraz twarzy był niewinny i smutny. Dziwne, ale to było prawdziwe.
-A na co liczysz?! Potraktowałaś mnie jak nic nie wartego gnojka. Nie pomyślałaś jak się poczułem?!
-A Ty nie pomyślałeś jak ja się poczułam?! Całujesz mnie mówisz słowa, o których nigdy bym Ciebie nie przypuszczała i później wylatujesz i się nie odzywasz?! Osądzasz tylko mnie, ale nie tylko ja jestem winna! Zastanów się.
-Tak, bo Ty jesteś bez winy.-nie zdążyłam nic powiedzieć bo dołączył do nas Darcy a ja nie chciałam żeby cokolwiek wiedział. Wiem, że to mój przyjaciel, ale chciałam ominąć go z tą informacją.
Darcy całą drogę rozmawiał raz ze mną raz z Nickiem. Niestety nie udało mu się po wielu próbach nawiązać do jednej wspólnej rozmowy. Oboje tego nie chcieliśmy, ze mną i z Nickiem było źle, nawet bardzo. Bałam się co będzie się działo na tej imprezie, ale starałam się o tym zupełnie nie myśleć. Gdy doszliśmy już pod klub zauważyłam, że obok Chrisa stoją jeszcze dwie postacie. Myślałam, że będziemy tylko w piątkę, ale jednak się pomyliłam.
-W końcu! Ile można na was czekać?!-zapytał Chris.
-Ale już jesteśmy, więc może chodźmy już do środka?-zaproponowałam. I ruszyliśmy do klubu. Na początek ja z Sealy zajęłyśmy miejsca a chłopcy poszli po jakieś drinki.
-Proszę bardzo.-powiedział do mnie Nick dając mi drinka. Odpowiedziałam mu uśmiechem na co on od razu się odwrócił.
-My się chyba nie przedstawiliśmy.-rzucił dość znany mi mężczyzna.
-Troy Batchelor.-podał mi rękę. Ja wstałam i zrobiłam to samo a on pocałował mnie w rękę.
-Faktycznie, Tai Woffinden.
-Rita Wester.-odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
Impreza przebiegała bardzo pozytywnie. W tych klubach bawi się zupełnie inaczej niż w tych Polskich. Tutaj czułam się nieswojo, ale myślę, że do tego dało radę się przyzwyczaić. Chris co chwile kontrolował mnie ile piję. Co spojrzałam na Nicka tańczył z inną dziewczyną. Czułam się źle widząc to, ale nagle Batchelor zaproponował mi bym z nim zatańczyła. Zgodziłam się. Widziałam, że Nickowi się to nie podoba, ale nie przejmowałam się tym. Z Troyem dużo rozmawiałam w trakcie tańca. Wydawał się być spoko kolesiem, ale wolałam nie zapeszać. Po trzech piosenkach postanowiliśmy, że idziemy się czegoś napić. Sealy z Chrisem bawili się na parkiecie a Darcy i Tai dyskutowali o czymś przy drinkach siedząc przy stoliku.
-Proszę! Wrócili w końcu.-rzucił nagle Darcy.
-Wyjde na chwilę z klubu.-szepnęłam Darcyemu. On pokazał mi kciukiem w górę i dodał
-Tylko wróć zaraz bo będę się denerwował.
-Spokojnie.-wzięłam torebkę i ruszyłam w stronę wyjścia. Odpaliłam papierosa i oparłam się o barierkę przed klubem. Nagle poczułam ciepło przy moim uchu. Strasznie się przestraszyłam, więc szybko się odwróciłam.
-Spokojnie, to tylko ja.-zobaczyłam postać Nicka.
-Co robisz?-zapytałam lekko wkurzona.
-Przegiąłem, miałaś rację ze wszystkim.
-I czego teraz oczekujesz?-zaciągnęłam się dymem papierosa.
-Że rzucisz to cholerstwo i, że będziemy żyli w zgodzie.-na przypieczętowanie swojej wypowiedzi pocałował mnie. Znów go odepchnęłam.
-Jak sobie to wszystko wyobrażasz?!-zapytałam po raz kolejny zła. A on oczywiście poraz kolejny pocałował mnie. Czułam, że jego każdy pocałunek był namiętny i w każdym stopniu szczery, ale ja nie mogłam dłużej tego znosić. Wyrwałam się z jego objęć i szybko weszłam do klubu. On był pijany a ja nie miałam zamiaru rozmawiać o takich rzeczach po pijaku. Musiał to zrozumieć. Po powrocie do lokalu, przy stoliku nie było nikogo. Zaczęłam się rozglądać. Ujrzałam tylko Chrisa z Sealy, którzy od razu do mnie przywędrowali.
-Gdzie byłaś?-zapytał zdenerwowany Chris.
-Spuść z tonu, kochanie.-uspokoiła go narzeczona.
-Byłam przed klubem, zresztą nie sama.
-To z kim?!-wciąż pytał nerwowo.
-Z Nickiem, spokojnie.
-Na prawdę się zdenerwowałem. W ogóle po poinformowałaś mame, że doleciałaś cała i zdrowa?
-Uciekło mi to z głowy, zresztą wie, że przy was jestem bezpieczna.-Chris pokiwał przecząco głową a ja natychmiast zapytałam gdzie jest Darcy.
-Darcy tańczy z jakąś blondynką.-pokazał mi gdzie, gdy tylko na nich spojrzałam poczułam się dziwnie. Bałam się, że to tylko laska na jedną imprezę, co gorsza, że na jedną noc. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Reszta imprezy przebiegła w miarę spokojnie. Nick spał u Darcyego co nie pozwalało mi chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkim. Do domu wróciliśmy przed piątą. Zdecydowanie za długo balowaliśmy, ale było warto.
Rano wszyscy wstali z wielkim kacem. Nick już nie spał od dziesiątej, ja wstałam delikatnie po jedenastej. Zeszłam na dół. Darcy spał, więc pomyślałam, że może będzie chwila na rozmowę z Nickiem.

czwartek, 24 stycznia 2013

Separation seventeen

Kochani! Coś ubywa was tutaj chyba co?:( wiem, że Was zaniedbuje, ale próbuję pisać na przód żeby tylko Wam dodawać w tygodniu! Może umówimy się na jeden dzień w tygodniu, w którym będę dodawała nowe "rozdziały"? Piszcie mi w komentarzach co o tym sądzicie i jeżeli to dobry pomysł to napiszcie mi w jakie dni byście chcieli by były dodawane nowe rozdziały!:p wiadomo, że jeżeli umówimy się na taki pomysł to będą bywały niespodzianki w postaci nowych rozdziałów niespodziewanie!:p co o tym myślicie? Jednak! Żebym dodała następny musi się pojawić 12komentarzy! Wiem, że to dużo, ale wierzę w Was i wiem, że pokażecie mi, że tutaj jesteścieee!!! Pozdrawiam, "Kaja".
_____________________________________________________________________________

*********************
Wciąż po głowie chodziło mi gdzie Darcy pojechał. Może po prostu musiał zastanowić się nad tym wszystkim? Jesteśmy przyjaciółmi a ja nie powiedziałam mu co się wydarzyło w moim życiu. Nie zdziwiłoby nikogo gdyby był wściekły. Przecież Chrisowi powiedziałam, więc dlaczego nie miałam mówić i jemu?! Bałam się, że to w jakikolwiek sposób może wpłynąć na ich i naszą przyjaźń.
W trakcie mojego pakowania się do Anglii zadzwonił dzwonek, przypuszczałam, że to Darcy tak się też okazało.
-Hej.-powiedział a za nim stała jakaś druga postać.
-Cześć, zapraszam.
-Słuchaj przywiozłem ze sobą gościa, bardzo miłego kumpla. Emil Sajfudinow to jest Rita Wester, Rita to jest Emil.
-Miło mi poznać.-chłopak pocałował moją dłoń po czym szeroko się uśmiechnął.
-Wow, wchodzę z buciorami centralnie w świat żużlowy. Bardzo mi miło Cię poznać Emilu.-odwzajemniłam czynność z uśmiechem. Zaproponowałam gością coś do picia, oczywiście wybrali coś mocniejszego, więc Darcy musiał udać się na dół do sklepu.
-Bardzo przytulne mieszkanko.-powiedział do mnie kolega.
-Dziękuje!-odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Może Ci pomóc?
-Nie, nie trzeba. Wszystko w sumie mam gotowe jeszcze tylko muszę pokroić cebulę, tą kiełbase i wrzucić do tego fasolke. Mam nadzieję, że lubisz te wszystkie składniki?
-Jasne, że tak. To pozwól, że ja pokroję to co trzeba a Ty kontynuuj siedząc obok mnie.
-No ok, skoro chcesz to dlaczego nie.-usiadłam obok Emila i przyglądałam mu się jak wykonuje czynność. Wyglądał na fajnego gościa i taki też był. Zadziwia mnie to, że od najmłodszych lat marzyłam by ich wszystkim poznać i tutaj nagle taka niespodzianka. Zawsze z Davidem ocenialiśmy jazdę i ja oczywiście wygląd i postawę zawodników. Miałam swoją top dziesiątkę, w której zawsze było miejsce dla Chrisa i właśnie Emila. Darcy pod względem jazdy był też gdzieś w tej topowej dziesiątce, ale wydaje mi się, że zawsze na szarym końcu.
Darcy wrócił po dwudziestu minutach, nie mam pojęcia co tak długo tam robił, ale ważne, że jednak postanowił się zjawić. Usiedliśmy w salonie jedząc zapiekankę i pijąc przy tym whisky z colą. Wieczór minął nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Dużo się dowiedziałam o Emilu, jego karierze i jego życiu prywatnym. Po długich rozmowach i piciu zaproponowałam chłopakom by zostali u mnie. Nie chciałam żeby tułali się po nocy po jakiś hotelach.
-Zapomniałabym... O której jedziemy na lotnisko?-zapytałam przyjaciela.
-O czternastej mamy lot, więc myślę, że wyjedziemy coś koło jedenastej.
-Kupujemy bilety na lotnisku?
-Już je mam.
-Jak to?-zapytałam zła.
-Normalnie. Byłem dzisiaj po nie.
-Mówiłam Ci, że nie chce od Ciebie żadnego prezentu w postaci kupowania mi biletu do Angli. Po co to zrobiłeś?!-podniosłam coraz wyżej ton.
-Będziesz teraz stroiła fochy bo kupiłem Ci bilet?!
-Przestańcie, proszę.-wtrącił się Emil.
-Nie, nie przestane. Mieliśmy warunek, ale jak zawsze Ty musiałeś postawić na swoje. Nic dziwnego, że ludzie Cie tak traktują.
-Słucham?! Zastanów się, to tylko kilka groszy.
-No tak jasne! Bo dla Darcego Warda pięćset sześćdziesiąt złotych to żaden wydatek. Nic dziwnego, że każda laska patrzy na Twój portfel skoro taki jesteś rozrzutny.-odwróciłam się na pięcie i od razu powędrowałam do swojego pokoju. Dokańczałam się pakować, gdy nagle usłyszałam pukanie do moich drzwi -Wyjdź Ward, nie chce Cie widzieć.
-To nie Darcy.-usłyszałam głos Emila.
-Przepraszam, że byłeś świadkiem tego chorego zamieszania, ale ja nie znosze takich prezentów i tego, że on lekceważy to co sobie obiecywaliśmy.
-Spokojnie, rozumiem. Ale musisz też jego zrozumieć. Dla nas-sportowców to nie jest wielki wydatek, tym bardziej jeżeli wy się przyjaźnicie a on chciał sprawić Ci przyjemność finansową. Nie złość się na niego.
-Może masz trochę racji, ale przysięgał, że nie kupi mi tego pieprzonego biletu bo prosiłam go o to.
-Uparty, nie zmienisz nic.
-Ty będziesz spał w pokoju gościnnym tuż za moją ścianą a on niech się prześpi na kanapie. Łóżko masz pościelone. Jeżeli chcesz wziąć prysznic to nie ma sprawy, czyste ręczniki są na trzeciej półce. Znajdziesz na pewno.
-Okej, dziękuje Ci bardzo.-chłopak wstał i ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się przed nimi, złapał za klamkę i nieśmiało powiedział -Jesteś bardzo piękną kobietą.-zanim się odwróciłam zobaczyłam, że drzwi są już zamknięte.
No i mamy dzień, w którym mam pierwszy raz w życiu lecieć samolotem. Wstałam już o siódmej, nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Darcy obudził się chwilę po mnie. Próbował ze mną rozmawiać, ale ja nie odpowiadałam mu. Emil zmył się o dziewiątej, pojechał do Bydgoszczy na trening czy coś.
-Musimy pojechać wcześniej. Coś z biletami nie tak.-powiedział do mnie Darcy. Wciąż się nie odzywałam, on tylko odparł -Musisz być gotowa na dziesiątą.-nie odezwałam się tylko ruszyłam po walizki i sprawdzić czy wszystko mam. Do wyjazdu miałam tylko trzydzieści minut. Całe szczęście, że z samego rana zdążyłam się przygotować w postaci kąpieli, ubrania się i pomalowania.
Przez całą drogę nie odzywałam się do Warda. W połowie drogi do Bydgoszczy dostałam telefon od dyrektora, w którym dowiedziałam się, że zdałam wszystkie egzaminy i czekają na mnie w maju do przystąpienia na maturę.
-Kto dzwonił?-dopytywał Ward.-Nie odpowiesz? No tak, księżniczka Rita obraziła się o to, że kupiłem jakiś pieprzony bilet.-nie odezwałam się ani słowem. Na lotnisko dojechaliśmy bez żadnych problemów. Bilety musieliśmy prze bukować na wcześniejszą godzinę bo wystąpił problem z lotem. W samolocie mało co nie zemdlałam ze strachu. To był mój pierwszy lot a na dodatek nie rozmawiałam z Darcym. Gdy podchodziliśmy do startowania chwyciłam za rękę bardzo mocno przyjaciela. Czuł mój strach, ale wciąż się do niego nie odzywałam. Cały lot trzymałam go za rękę. Nie chciałam puścić.
Po dwóch godzinach lotu byliśmy już w Anglii. Pierwszy raz w życiu widziałam takie wielki lotnisko. Pech chciał, że się zgubiłam. Okazało się, że Darcy zrobił to specjalnie by mnie wystraszyć, ale też przeprosić.
-Przepraszam, to było pierwszy i ostatni raz. To na przeprosiny i jeszcze daj się zaprosić na zakupy, musisz kupić sobie jakąś kieckę na dzisiejszą imprezę.-wyciągnął do mnie ręce z wielkim bukietem kwiatów.
-Nienawidzę Cie. Kwiaty są piękne. Jedźmy juz, proszę.-powiedziałam i szybko pociągnęłam go w stronę wyjścia.
Do jego domu dojechaliśmy taksówką, chciałam zapłacić, ale oczywiście mój przyjaciel mi na to nie pozwolił i taksówkarz wziął od niego pieniądze mówiąc "Poole! Poole! Poole!", Darcy odpowiedział na to miłym uśmiechem a ja wielkim zdziwieniem. Gdy weszłam do domu Darcego szczerze powiem, że strasznie mnie zaskoczył. Oczywiście to zaskoczenie było pozytywne. Miał posprzątany cały dom i na dodatek pięknie urządzony. Niedelikatnie zerkałam w każdy kąt, chciałam poznać co do metra kwadratowego jego mieszkanie. Pokazał mi pokój, w którym będę spać a następnie oprowadził mnie po domu bo go o to poprosiłam. Po dwóch godzinach Darcy zadzwonił do Chrisa mówiąc, że natychmiast musi do niego przyjechać i powiedzieć mu o czymś co miało miejsce w Polsce. Oczywiście Darcy wymyślił jakąś bajeczkę tylko dlatego, żeby zrobić przyjaciołom niespodziankę w postaci mnie. Zadziwiające jest to, że taka dziewczyna jak Rita mogła myśleć o Darcym jako złym, bezuczuciowym i zakłamanym idiotom, dla którego liczą się tylko pieniądze. Sama powoli w to nie dowierzała bo przecież Darcy był oskarżony o napaść seksualną do tego z Morrisem. Właśnie! Nick. Będę musiała się z nim jak najszybciej skontaktować i porozmawiać.
-Hej, obudź się z tych rozmyśleń.-uderzył mnie po przyjacielsku żużlowiec.
-Ała! Zatraciłam się w myślach i co z tego?!-oddałam tę samą czynność jemu.
-Nie uciekaj! I tak Cie złapie!-zaczęliśmy się gonić po całym domu. Wygłupom nie było końca, ale w końcu dopadłam Warda na kanapie i zaczęłam go łaskotać. Miał straszne gilgotki co pozwalało mi na smaczną zemstę. Jednak nie na długo, chłopak powiedział mi, że się poddaje i, że ma być już rozejm. Długo mu nie wierzyłam i słusznie, ale w końcu uległam. Wstałam z niego i odwróciłam się do niego tyłem, chłopak leżąc na kanapie pociągnął mnie za biodra i wpadłam w jego objęcia. Tym razem to on gilgotał mnie tak, że aż oby dwoje popłakaliśmy się ze śmiechu. Postanowiliśmy jednak to przerwać i w końcu dotrzeć do domu Sealy, Chrisa i Maxa! Poszliśmy do garażu, w którym stal samochód Warda, byłam strasznie ciekawa jakie cudeńko tam stoi, domyślałam się, że na pewno nie będzie to pierwszy lepszy samochód.
-Zamknij tą buzie! Mucha Ci wleci, haha.-zaczął się śmiać Ward.
-Dlaczego kobiety nie mogą jeździć na żużlu?! Stary! To jest audi!-odpowiedziała.
-Nie byle jakie. Z powrotem Ty prowadzisz, jednak teraz wolę ja.-od razu rzuciłam się na przyjaciela, nie miałam okazji jechać takim samochodem. Zawiesiłam się na nim, "wiążąc" nogi na jego biodrach i obejmując go w szyi, pocałowałam go w policzek. Od razu wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Darcy jechał spokojnie, bez żadnych wygłupów z czego byłam bardzo zdziwiona. Po piętnastu minutach byliśmy już pod domem Holderów.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Separation sixteen

Witajcie kochani! Miałam nadrobić przez te ferie a tylko was zaniedbałam! ale musicie mi wybaczyć bo co chwilę wypada mi coś spontanicznego i aż żal odmawiać! Ja już odliczam do nowego sezonu, nie mogę się doczekać żeby znowu poczuć tą adrenalinę! a Wy jak? Czujecie, że nowy sezon nadchodzi wielkimi krokami?:D Pojawiacie się na żużlu na lodzie? Piszcie mi w komentarzach jak spędzacie ferie, czy czekacie na sezon i co u was! Jak ferie?:) Pozdrawiam! I dziękuje, że wciąż jesteście ze mną pomimo tego, że tak strasznie was zaniedbuje!! Miłego czytania! Całuje, "Kaja".
_______________________________________________________________________________
-Hej, śniadanie zaraz będzie gotowe. Idź weź prysznic, zjemy i ruszamy.
-Okej, niech Ci będzie.-odpowiedział zaspanym głosem chłopak, który od razu wstał z łóżka. Jego mama nie miała takiego daru by chłopak szybko wstawał z łóżka do szkoły. Darcy Ward należał do tych chłopców, którzy uważali, że nauka jest niepotrzebna, że żużel uczy go całego życia i tak na prawdę dzięki temu co kocha może poczuć, że żyje a przy tym uczyć się wielu innych rzeczy. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że chłopak jest mądry. Jednak za szybko wyleciał spod skrzydeł swojej matki. Dzisiaj wszyscy słysząc inicjały "Darcy Ward" kojarzy im się to z jedną wielką imprezą, piciem, balowaniem do samego rana, przy tym młody człowiek z pięknym nieskromnym uśmiechem i co więcej pięknymi niebieskimi oczami. Myślę, że te wymienione rzeczy najczęściej rzucają się na pierwszą myśl. Rita była osobą równie szaloną jak Ward, jednak wypadek Davida odmienił ją o sto osiemdziesiąt stopni. Rita stała się cichą i spokojną osobą, ale dalej lubiącą się dobrze zabawić. Przy towarzystwie Warda czuła się jak przy bratniej duszy, która czuje to samo. Młodość, szaleństwo, imprezy, dobra zabawa, ludzie, znajomi, alkohol-to były rzeczy, które Rita razem z Wardem widziała, tyle, że dziewczyna żyła tymi rzeczami dwa lub trzy lata temu dodając do tego miłość, pasję i dobro innych. Ward natomiast mógł dodać do tego żużel, który był jego całym życiem oraz dobro rodziny. Chłopak często skrywał w sobie uczucia, przyjmował bardzo twardą postawę. Chciał być prawdziwym mężczyznom. Nie płakał przy ludziach, nie rozmawiał z nimi o swoich problemach, oczywiście pomijając Chrisa.
Po szybkim prysznicu Ward wyszedł w samym ręczniku.
-Hej, przyjacielu!-krzyknęła śmiejąc się dziewczyna.
-Przyjaciółko, hello mam ręcznik!-odpowiedział tym samym.
-Ubieraj sie szybciej bo śniadanie już na stole.
-Daj mi chwilę.
-Herbata czy kawa?
-Herbata.
-Ile cukru?
-Cztery łyżeczki.
-I to jest zdrowa dieta żużlowca?
-Nie pytaj tylko posłódź mi tą herbate.-Długo dziewczyna nie musiała czekać by Ward zjawił się na śniadaniu. Po zjedzeniu śniadania Rita postanowiła się przebrać, więc chłopak nieźle się najęczał i na narzekał na przyjaciółkę. Kiedy Rita zamykała drzwi jej przyjaciel zapytał ją o coś -Powiesz mi gdzie jedziemy?
-Dowiesz się na miejscu. Nie drążmy tego.-od tego czasu jechali w ciszy, jedyne co to były wskazówki Rity gdzie ma jechać chłopak.
-Jesteśmy. Skręć tutaj na cmentarz.-chłopaka zamurowało. Nie odzywał się.
-Dzień dobry! To co zwykle, po proszę.
-Rita, kochana! Jak się trzymasz? Widzę, że znalazłaś sobie kogoś?-zapytała starsza kobieta, która sprzedawała znicze i kwiaty przed cmentarzem.
-To tylko przyjaciel. Jest już znacznie lepiej, dziękuję.-spojrzałam na chłopaka i zobaczyłam jego niewiedzę o czym rozmawiamy. Było to dość zabawne. Zapłaciłam kochanej starszej pani. Zbliżałam się już do bramy cmentarza. Zakuło mnie w sercu. Pomyślałam sobie czy David chciałby widzieć Warda nad jego grobem? Czy nie będzie na mnie wściekły? Zapewne Darcy zapyta kto to dla mnie był, nie wiem czy David chciałby żebym opowiadała niektórym co się z nim stało, w jakich okolicznościach zginął. Łzy napłynęły mi do oczu, wtem ruszyłam szybciej i szybciej. Ward się nie odzywał. Czuł, że musi być to dla mnie trudne. Podeszliśmy pod grób Davida. Standardowo powiedziałam -Cześć kochanie.-sądzę, że Ward nie usłyszał tego co powiedziałam, późniejsze jego pytania udowodniły mi, że tego nie słyszał. Uklęknęłam, zdjęłam wszystkie wypalone wkłady a z nimi znicze i kwiaty. Dziwiło mnie bo ja tych kwiatów tutaj nie kładłam, pojawiły się nowe znicze, ale nie wiedziałam skąd mogły się wziąć. Przecież z Pawłem nie miałam już żadnego kontaktu, jedyny kontakt to spotkanie na meczu i powiedzenie sobie "Cześć". On jest pochłonięty pasją i do tego oczywiście swoją drugą miłością-jego dziewczyną.
Na grób położyłam sześć zniczy w kształcie serca, dosyć dużych, do tego piękne kwiaty, na grób i do wazonu. Uśmiechałam się w strone widniejącego imienia mojego mężczyzny.
-Tutaj leży Twój brat?-zapytał w pewnym momencie chłopak.
-Chłopak, David był moim chłopakiem.-spojrzałam na Darcyego i zobaczyłam jego zdziwienie, które było wypisane na jego twarzy.
-Przepraszam, nie powinienem był pytać.
-Wiem, że ciekawość Cię zżera.-nie odpowiedział mi a ja zaczęłam w głebi duszy i serca wymawiać modlitwy i mówić do Davida. Robiłam to zawsze. Miałam podzielność uwagi, więc słyszałam pytania i opinie Warda.
-Powiedz mi co się stało. Dlaczego milczysz? Jesteśmy przyjaciółmi a ja nic nie wiem. To już dwa lata. Rita, Rita.-te słowa sprawiały mi ból. Napłynęły łzy. Przeżegnałam się i usiadłam na ławkę obok grobu. Darcy od razu ruszył w moją stronę, usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił a ja mocno się w niego wtuliłam i zaczęłam coraz mocniej płakać.
-To już dwa lata, drugi rok bez niego. Był wspaniałym człowiekiem, kochałam go jak nikogo innego, zginął w wypadku samochodowym. Jechał wtedy do mnie, byliśmy umówieni na kolacje, przed tym się pokłóciliśmy i nie rozmawialiśmy przez trzy dni. Cały czas mam przed oczami jego ciało, widok, który sprawiał mi największy ból-kiedy wkładali go w trumnie do ziemi, kiedy czułam, że to jest ostatni dzień, ostatnia sekunda kiedy widzę jakąkolwiek część zostawioną po nim dla mnie. To jest też brat Pawła.-zaczęłam mówić więcej i więcej, poprzez łzy, ale też uśmiech. Opowiedziałam Darcyemu jakim był wspaniałym mężczyznom, jaki był czuły i delikatny, jakim był mechanikiem. On tylko mnie uspokajał i całował w czoło. Nie chciałam żeby David patrzył z góry na mnie w objęciach innego mężczyzny, tym bardziej nie nad jego grobem. Co ja robie?! Jestem potworem! Tylko takie pytania i określenia przychodziły mi do głowy. Po godzinie rozmowy i siedzeniu przy grobie Davida, Darcy wstał pociągnął mnie za sobą i powiedział -Chodź mała. Zimno się robi.-czułam jak on sie o mnie troszczy i martwi. Jak się mną opiekuje, ale widziałam w nim złość na samego siebie, że jego pytaniami doprowadził mnie do takiego stanu. Nie chciałam by się tak czuł, więc od razu zaczęłam z nim rozmawiać.
-Przepraszam, myślałam, że już się wypłakałam, że już wylałam wszystkie łzy. Nie umiałam nad tym zapanować.
-Nie masz za co przepraszać.  To ja nie powinienem był pytać o to wszystko. Mogłem się domyślić, że to jest coś bardzo ważnego dla Ciebie. Jestem palantem.
-Hej! Nawet tak nie mów. Dzięki Tobie i Chrisowi nigdy nie zapomne o Davidzie, zawsze będzie w moim sercu, ale już na inny sposób.
-Chris wiedział o wszystkim?
-Od dawna.-nagle chłopak umilkł. Ruszył. Kiedy już podjeżdżaliśmy pod moje piękne osiedle powiedział -Jutro o dziesiątej lot? Pasuje Ci?
-Wciąż chcesz żeby z Tobą leciała?
-Zawsze będę tego chciał. Poznasz moich nie znanych znajomych, zobaczysz się ze wszystkimi i co więcej polecimy z Chrisem na GP bo mamy przerwę w ligowych meczach.
-Dziękuje Ci bardzo.-powiedziałam i szybko dodałam-Wejdziesz na herbatę?
-Przyjadę za dwie godziny, ok?
-Jasne. Będę czekała.-zdziwiło mnie, że będzie dopiero za dwie godziny. Co on mógł załatwiać w Polsce?! Tym bardziej w Toruniu, jedynie trening, ale wiem, że zabrałby mnie na niego.
**********
-Bigg?-zapytałem dzwoniąc do niego.
-Co jest szefie?
-Jesteś wolny?
-Właśnie zamierzałem napić się piwa.
-A może tripa ze mną walniesz?
-Stary, ale muszę być za dwie godziny na miejscu w domu, musze się małą zająć bo Alexa gdzieś wychodzi.
-Nie ma sprawy.
-A gdzie trip?
-Bydgoszcz.-odparłem i we dwójkę przez telefon wykrzyczeliśmy-FUJ FUJ FUJ, TYFUS!-po tym głośno zaczęliśmy się śmiać.
-Będę po Ciebie za piętnaście minut.
-Będę gotowy.-zakończyliśmy rozmowę. Zadzwoniłem do Nicka żeby ustawić się z nim na imprezę jutro wieczorem razem z Chrisem i Sealy. Wszyscy nie mieli pojęcia, że przylecę do UK. razem z moją piękną przyjaciółką.
-Cześć stary!
-Cześć.
-Po cholere do tyfusowa?-zapytał mnie mechanik.
-Jutro wylatuję do domu. Muszę kupić bilety.
-Liczba mnoga? O czymś nie wiem?
-Leci ze mną Rita, ale nikt o niczym nie wie. Robimy im niespodziankę.
-Stary! Pomiędzy wami coś jest?
-Przyjaźń.
-Przestań! Przecież widzę jak na nią patrzysz! Widzę, że strasznie Ci się podoba.
-Jeszcze niedawno nienawidziłem jej, ale coś mnie w niej pociagało jednak to jest tylko przyjaźń i przestań wymyślać Greg.
-Jesteś pewien? Nic pomiędzy wami nie było?
-Kompletnie nic!
-Ja wiem swoje.-odpowiedziałem na to przyjacielowi po fachu pięścią, która znalazła się na jego ramieniu.
Droga powrotna minęła nam bardzo szybko i bardzo męskim towarzystwie bo zabraliśmy ze sobą do Torunia Emila Sayfudinova. W męskim gronie wróciliśmy do Torunia, najpierw odwieźliśmy Bigg'a a później pojechaliśmy do Rity.

środa, 16 stycznia 2013

Separation fifteen

Kochani! Dodaje na szybko bo nie mam czasu :( nie porozsyłam bo nie mam dzisiaj możliwości! mam nadzieje, że sami dojdziecie!! napiszcie mi w komentarzach czy lepiej jak wam podsyłam albo czy mam gdzieś udostępniać?? Buziaki!!! Więcej coś napisze jak troche zwolnie swój tryb życia ! DZIĘKUJE ZA STATYSTYKI, ale licze na WIĘCEJ KOMENTARZY <3
_________________________________________________________________________


Mecz przebiegał obrzydliwie. Jak można stwierdzić, że mecz był "obrzydliwy"? Otóż jednak można jeżeli dwójka Twoich przyjaciół, tak na prawdę liderzy zespołu zawodzą. Chris nigdy tak słabo tutaj nie jechał, Ward podobnie. Było już po pięciu biegach. Długą przerwe zarządził sędzia na wyrównanie toru. Postanowiłam, że tak być nie może. Napisałam do obu esemesa, że mają być w tym samym miejscu za trzy minuty. Obaj nie wiedzieli, że spotkamy się tam w trójkę.
-I po co to? Idę stąd.-powiedział zimno Ward.
-Jak zwykle zachowujesz się jak pieprzony gówniarz.-odpowiedział mu Holder.
-Czy wy do cholery możecie przestać?! Mam już tego po dziurki w nosie. Przyjeżdżam tutaj tyle kilometrów sama a wszystko dla was. Nawet nie poszłam do Pawła przez was! Nie wiem o co wam do cholery poszło, ale jesteście pieprzonymi egoistami. Nie dość, że ranicie siebie nawzajem i do tego mnie to jeszcze zawodzicie klub, trenera i co najważniejsze kibiców. Widać, że macie za dużo pieniędzy, nie chce wam się, macie to za przeproszeniem w dupie. Nienawidzę was. Jesteście okropni. Radzę wam spiąć tyłki dla kibiców bo nie po to oni jechali tyle kilometrów żeby widzieć jak czołowi zawodnicy walą focha bo tak im się chce. Pieprzcie się. Zasrani egoiści.-Rita powiedziała to ze złością. Nie pozwoliła żadnemu dojść do słowa. Po skończeniu swojej wypowiedzi odeszła, wnet biegła jednak był to po prostu szybki krok. Sama nie była w stanie stwierdzić co chłopcy później zrobili, ważne, że chociaż do bójki nie doszło. Przecież wszystko byłoby słuchać na całym stadionie! Afera byłaby jakich mało!
Reszta meczu przebiegała już lepiej, ja poszłam do Pawła. Rozmawiałam z nim i w ogóle nie myślałam o ToruboTwinsach. Świetnie się czułam przy boku Pawła i jego wspaniałych mechanikach. Nagle usłyszałam głos Pana Janka -W biegach nominowanych jedzie para Miedziński-Sullivan i Holder-Ward. W dzisiejszym spotkaniu mogło to być niebezpieczne dla ostatniej pary bo nieźle się pokłócili a na torze mogą sobie pokazać co nieco i dopiec sobie jeszcze bardziej. Dwa ostatnie biegi miały zadecydować kto wygrywa dzisiejsze spotkanie. Para Miedziński-Sullivan była najlepszą parą w naszej drużynie dzisiejszego spotkania, ale druga para powinna zrobić furorę, przecież oni zawsze to robili. Jednak ja kompletnie w to nie wierzyłam i byłam przekonana, że to może się źle skończyć. Strasznie się bałam, ale Paweł był blisko i mnie pocieszał.
Niestety, ale pierwszy bieg nominowany, bieg czternasty zakończył się wynikiem trzy do trzech. Wszystko, więc widniało w rękach TurboTwinsów. Wiedziałam, że pozostaje mi tylko trzymać za nich mocno kciuki. Wybił ten moment. Sędzia włączył czas dwóch minut na podjechanie pod start. Darcy wsiadł jako pierwszy na motor, za nim od razu Chris. Obydwaj poprosili mechaników by na torze dokonać ostatnich poprawek. Namówiłam Pawła byśmy podeszli bliżej bandy. Musiałam obserwować to z bliska. Byłam strasznie zdenerwowana. Trzymałam z całych sił kciuki za chłopców. Ustawieni pod startem, trzy, dwa, jeden... Wystartowali! Najlepiej ze startu wyszedł Alexander Loktaev za nim Holder, Ward i Patryk Dudek. Pomimo tego, że Patryk był juniorem był strasznie mocnym zawodnikiem. Alexandra zawsze lubiłam, nie miałam nic do niego jak i zarówno do Patryka. Druga prosta, Holder wyprzedza Loktaeva a on blokuje Warda. To co zobaczyłam na torze. Nie mogłam w to uwierzyć! Holder pomógł Wardowi, więc mój przyjaciel wyprzedził Loktaeva. Mała grupka kibiców Apatora i ja oszaleliśmy, jednak Alex nie dał za wygraną i wyprzedził Warda. Emocji nie brakowało, krzyki i oklaski-tego nie było końca! Ostatnia prosta, Darcy z Alexem walczyli do końca, do ostatniego centymetra jednak wygrał Loktaev! Jednak nie o to tutaj chodziło. Wygraliśmy mecz dwoma "oczkami" wszystko dzięki TurboTwinsom. Drużyna wybiegła na tor, przed podrzucaniem bliźniaków oboje zsiedli z motorów i normalnie jak bracia uściskali się na torze, zdjęli kaski i zaczęli turlać się po torze jak opętani. Ja odeszłam na bok, nie chciałam żeby mnie widzieli.
Po pewnym czasie gdy stałam i rozmawiałam z Alexą podeszli do mnie Chris i Darcy.
-Chcieliśmy z Tobą porozmawiać.-zaczął Holder.
-Ale przede wszystkim najpierw przeprosić.-kontynuował Ward. Rita stała i wsłuchiwała się w ich wypowiedzi.
-Zrobiliśmy ogromną głupotę.-kontynuowali na zmianę.
-Nie powinniśmy byli wymieniać się tak ostrymi słowami
-A przede wszystkim ranić tym Ciebie i innych dookoła.
-Zrobiliśmy bardzo źle i wiemy o tym, więc chcieliśmy Cie przeprosić.-Ostatnie cztery słowa wypowiedzieli chórkiem. Nie potrafiłam im nie wybaczyć. Od razu rzuciłam się na przyjaciół i przytuliłam ich na raz i powiedziałam -Nie róbcie tego więcej, nie zniose więcej waszych kłotni na serio. Nie wiem o co poszło i nawet nie chce wiedzieć, ale musicie mi obiecać, że już nigdy się tak nie pokłócicie.-chłopcy spojrzeli na siebie i kiwnęli głową pozytywnie.
Po pół godzinie ruszyliśmy do swoich samochodów. Była niedziela, późny wieczór tego dnia. Chris od razu ruszył na samolot do Anglii do swojej wybranki i kochanego syna. Ward postanowił, że wróci ze mną samochodem. Zgodziłam się od razu. Bigg nie ukrywał swojego zadowolenia, że nie będzie musiał jechać ze swoim szefem. Dojechaliśmy do mojego mieszkania około pierwszej w nocy. Powiedziałam Wardowi, że ma spać u mnie a rano poleci do Angli. Stwierdziliśmy, że jeszcze pogadamy u mnie w łóżku a on później przeniesie się na kanape.
-Mogę Ci coś zaproponować?-zapytał Ward.
-Nie, nie prześpie się z Tobą, haha.-odpowiedziałam w żarcie.
-Idź Ty świntuszko!-odpowiedział mi do tego gilgotkami.
-Proponuj śmiało, ale nie obiecuje, że się zgodzę.
-Muszę jechać do domu bo tam jest moje miejsce. Polecisz ze mną do Anglii?-szczerze mówiąc zamurowało mnie. Miałabym spełnić swoje marzenia?! Cudowne, ale jutro przypada druga rocznica śmierci Davida.
-Wow, co za propozycja! Jednak ja nie mogę z niej skorzystać, pomimo tego, że bardzo bym chciała.
-Dlaczego nie możesz?-odwrócił się na bok podparty na łokciu.
-Nie umiem Ci o tym powiedzieć, ale jutro jest ważny dzień, dwa lata temu zdarzyło się coś co zmieniło całe moje życie.
-Jeżeli nie chcesz to nie mów, ale może zrobisz jakiś wyjątek?
-Nie mogę. Nie chce opuszczać tego dnia. Muszę tam być.
-Gdzie? Ja nic nie rozumiem, wytłumacz mi cokolwiek. Błagam.
-Ok, pojedziesz jutro ze mną. O której masz samolot?
-Chciałem lecieć rano, ale mogę przełożyć lot i kupić dwa bilety.
-Okej, możemy tak zrobić.
-Cieszy mnie to.
-Ale jest jednak umowa!
-Tak?
-Ja sama za swoje pieniądze kupuje sobie bilet w tą i z powrotem!
-Przestań...-nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Nawet nie ma takiej mowy, że Ty kupisz mi bilety. Nie interesuje mnie to! Inaczej nie polece z Tobą.
-Okej, okej! Teraz ja! Musi być jeszcze jedna umowa!
-Jaka?
-Robimy niespodziankę Sealy i Chrisowi.
-I Maxowi. Wiesz, świetny pomysł. Muszę przyznać, że albo się zmieniłeś albo jednak zawsze taki byłeś a ja miałam Cie za zwykłego dupka i idiotę.
-Zmieniłem się. Przestałem ciągle imprezować z Nickiem. Wydaje mi się, że troche wydoroślałem i to prawda, zmieniłem się.-chłopak długo mówił, ale po krótkim czasie zorientował się, że dziewczyna zasnęła. Darcy przykrył dziewczynę i poszedł spać na kanapę. Długo rozmyślał i nie mógł zasnąć. Jednak zanim się zorientował obudziła go Rita.

piątek, 11 stycznia 2013

Separation fourteen

Witajcie kochani! Po długiej przerwie, ale jestem! Musicie mi wybaczyć, że tak długo mnie nie było i, że pod poprzednim rozdziale nic nie napisałam i, że nie rozsyłałam nikomu, że jest nowy, ale miałam na prawdę zawrót głowy. Nie miałam ochoty na nic. Prywatne sprawy mnie męczą, ale obiecuje, że już wracam! W końcu mamy ferie kochani! Także i z tego powodu życzę wam żebyście spędzili ten czas w pełni radości, odpoczęli od szkoły, może jakiś wyjazd?! Wyjeżdżacie gdzieś?:) ja niestety siedzę na tyłku w domu co strasznie mnie smuci. Kocham snowboard i chciałabym gdzieś w góry pojechać, ale kicha niestety!
________________________________________________________________________________
Rano wstałam bez problemu i bez kaca. Pokręciłam się po domu, zrobiłam generalne porządki, także w szafie. Oznaczało to, że po prostu koniecznie muszę iść na zakupy i rozejrzeć się za jakąś pracę bo niestety, ale całe życie rodzice utrzymywać mnie nie będą. O szesnastej miałam spotkać się z Darcym na kawie tuż za rogiem mojego bloku. Nie potrzebowałam dużo czasu. Po posprzątaniu zadzwoniłam do mamy. Rozmawiałam z nią chyba przez półtorej godziny. Nakrzyczała na mnie, że mieszkam pięćdziesiąt kilometrów od niej a w ogóle się nie widujemy, ale za to powiedziała, że bardzo mnie kocha. Kazałam pozdrowić i ucałować całą rodzinkę. Z moim rodzeństwem kompletnie nie miałam kontaktu. Tak na prawdę sama nie wiem dlaczego. Było to bardzo przykre, ale przecież ja całe życie nie będę się prosiła o chwilę rozmowy?! Po pogawędkach i plotkach z mamusią od razu poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam szare rurki, do tego białe converse, koszule czerwoną na ramiączka i do tego jakiś luźny sweterek. Włosy oczywiście rozpuszczone i proste! Ubrałam swój płaszczyk, wzięłam torebkę i wyszłam z domu. W kawiarni byłam oczywiście o szesnastej trzy, więc miałam spóźnienie, małe! Ale jednak spóźnienie... Tato zawsze mi mówił, że prawdziwa kobieta zawsze się spóźnia. Za bardzo mnie do tego przyzwyczaił i są tego rezultaty jakie są!
-Witaj.-podeszłam i przywitałam się z chłopakiem na buziaka.
-Spóźniona!-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Przestań! To są tylko trzy minuty.
-Dobra, dobra. Mów lepiej jak u Ciebie?
-No wiesz, od wczoraj w sumie nic się nie zmieniło. A! Przepraszam, jedyna rzecz to taka, że muszę iść na zakupy i rozejrzeć się za jakąś pracą.-powiedziałam dumnie.
-Faktycznie! Nie pracujesz, szczerze mówiąc sam często zapominam, że żużel to moja praca.
-Taką pracę sama chciałabym mieć!
-Uwierz, że z tego całego zamieszania ściganie jest najprzyjemniejsze. Jeszcze oczywiście zależy na jakim owalu mi się też zdarzy jechać.
-Przestań! A co z podróżami?! Samoloty, życie w ciągłym biegu?! Żyć nie umierać!!
-Co podać?-nagle przerwał nam rozmowę kelner.
-Ja na pewno po proszę dużą kawę rozpuszczalną z mlekiem, ale tą najlepszą!-powiedziałam z uśmiechem na twarzy i w dodatku po polsku z czym Darcy miał problem.
-Ykhm.-jękną Darcy.
-Wybacz. Kelner pyta co podać.-wybuchłam śmiechem.
-To samo. Dwa razy duża kawa rozpuszczalna z mlekiem and double aple pie.-pół po polsku pół po angielsku powiedział Ward. Kelner odszedł, więc dalej mogliśmy rozmawiać.
-Nienawidzę podróżować a życie w ciągłym biegu nie jest życiem wymarzonym. Bynajmniej nie dla mnie. Jestem tysiące kilometrów od moich rodziców, mojej rodziny i mojego rodzinnego kraju, który kocham całym sercem.-odpowiedział poważnie.
-Przepraszam. Każdy inaczej myśli i cieszy się wszystkim. Myślałam, że kochasz to wszystko.
-Kocham na swój sposób. Ja nawet nie mogę, może nie umiem znaleźć sobie partnerki. Widzę jakie to wszystkie jest uciążliwe dla Sealy, która zostaje sama cztery razy w tygodniu. Nie mogę razem podróżować bo Max jest taki malutki a poza tym Chris nie chce przemęczać tym wszystkim Sealy. Ja na prawdę potrzebuje kogoś kto będzie ze mną w każdej chwili, która zrozumie moje życie i chciałbym znaleźć taką kobietę, która zawróci mi w głowie i, która będzie rozumiała mnie i moje życie, marzenia i sposób na  życie.-mówił ciągiem. Patrzyłam na niego jak na zupełnie inną osobę, którą dotychczas widziałam w moich oczach. To nie było śmieszne. To było coś pięknego bo nie wiedziałam, że on potrafi być taki wspaniały.
-Ciągłe imprezowanie nie pomoże Ci w szukaniu swojej połówki na resztę życia. Nie możesz taki być. To nie jest Twoja wina, mówię tutaj o marzeniach i o tym w jaki sposób zarabiasz. Jasne, niektóre laski patrzą tylko na Twój portfel, inne na to, że znany jesteś i przystojny, ale uwierz mi, że na świecie są takie kobiety, dla których będziesz kimś więcej niż żużlowcem i imprezowiczem. One wkrótce zapomną o tym, zapomną o tym, że jesteś żużlowcem i, że masz grubą kasę w portfelu. Zajrzą w głąb tego co DLA NICH jest najważniejsze. Twoje uczucia, Twoje myśli, to jaki masz charakter. Widzisz wszystko przez czarną barwę! Nie mazaj się, zmień swój tryb życia i może w końcu coś się zmieni.
-Nie będę się zmieniał, lubię siebie takiego z charakteru. Uwierz, że większość, z którymi się spotykałem tylko o tym myślały.
-Nie chce żebyś się zmieniał. Tutaj nie chodzi o zmiany wewnętrzne, chodzi mi o zmianę Twojego nastawienia.-popijając kawę i jedząc przepyszną szarlotkę dyskutowaliśmy o nim. Jest wspaniałym mężczyzną i ja odkrywam to z dnia na dzień coraz lepiej!
-Może pójdziemy na mały spacer i na zewnątrz dokończymy naszą rozmowę?-zaproponował Ward.
-Ale musimy kupić jeszcze jedną kawę na wynos!-powiedziałam wybuchając śmiechem. Ward poszedł do kasy i kupił dwie kawy. Nalegałam bym mogła zapłacić ja, ale niestety nie pozwolił mnie. Przy okazji przypomniał mi o kolacjach i kawach, które jest mi winien za to, że wylał na mnie kiedyś colę.
-Wiesz, że jesteś wspaniałą kobietą?
-Wiesz, że jesteś wspaniałym przyjacielem?-dodałam do tego szczery uśmiech.
-Ciesze się, że nasze kontakty się poprawiły. Teraz widzę dlaczego Chris mówi o Tobie tyle dobrego.
-Co Ty pleciesz! Mate! Jak on o mnie na bank nic nie mówi.
-Prawda jest taka, że mówi dużo mniej o Tobie niż o Sealy, ale to jest normalne.-Spacerowaliśmy czterdzieści minut. W końcu zaproponowałam przyjacielowi byśmy poszli do mnie na jakiś film i wino by się odprężyć. Oczywiście kłótnia wybuchła jaki film mamy oglądać, ale nie uległam i wyszło na moje! Niekoniecznie z korzyścią dla mnie bo wybrałam horror, który na prawdę był straszny a ja nie przypuszczałam, że aż tak.
-Halo, halo. Nie zasłaniamy oczu! Patrzymy w telewizor.
-Spadaj! To jest przegięcie! Koleś normalnie łamie mu palce jak mu się podoba i na dodatek tego pali go żywcem a wszystko jest pokazane jakbym tam stała obok!
-Przypomnijmy tylko. Kto wybierał film?!-zapadła cisza.
-R I T A.-krzyknął tak jak robili to kibice na meczu.
-Niech zgadnę, masz gilgotki!-zaczął mnie gilgotać, zaczęłam pełzać, dosłownie pełzać po całej kanapie.
-Haha, przestań, błagam. Poddaje się.-krzyczałam, ale niestety nieskutecznie. Zaczęłam się bronić, ale tylko pogorszyłam sprawę.
-Nie, nie przestanę. Nie ma mowy.-mówił to złowieszczym głosem i do tego śmiechem.
-Proszę.-powiedziałam delikatnym głosem. On przerwał. Jednak to co miało mieć miejsce przytrafiło mnie o dreszcze. Zbliżyliśmy się do siebie. On delikatnie objął moje gołe biodra rękoma, przybliżył się do mnie, mocniej przycisnął do siebie, nasze usta właśnie miały się styknąć, jednak przerwał nam to dzwonek telefonu Warda.
-Przepraszam...-powiedział i wstał zakłopotany żeby poszukać telefonu.
******
-Słucham?-zapytałem złym tonem.
-Heeeey, kolego! Co taki zły?
-Chris. Cześć.
-Co jest? Nigdy tak ze mną nie rozmawiałeś.
-Przestań, stary.
-Chyba dzwonie w nieodpowiedniej chwili?!-było to pytanie retoryczne, każdy z nas to wiedział.
-Można tak powiedzieć. A co jest?-zapytałem już łagodniejszym tonem.
-Chciałem Cie poinformować, że o trzeciej w nocy będę już w Bydgoszczy. Chłopcy po mnie przyjeżdżają i jedziemy od razu do Zielonej, co z Tobą?
-My z Biggiem wyjeżdżamy coś koło czwartej, raczej grubo po.
-Widzimy się na miejscu?
-Jasne, trzymaj sie stary!
-Trzymam kciuki, narazie.
-Za co?-niestety mój przyjaciel już mi nic nie odpowiedział, ale wiedział, że dzwoni w bardzo nie odpowiedniej chwili.
Nie wiedziałem jak mam teraz się zachować. Byłem tak blisko sukcesu. Rita jest kobietą, o której marze. Zrozumie mój zawód, moje marzenia, ciągłe podróże, nie obchodzą jej moje pieniądze. Za to widzę, że przeszkadza jej moja przeszłość związana z rozprawą sądową co prześladuje mnie na każdym kroku. Teraz muszę zrobić jakiś ruch by odwrócić sprawę, że to nic dla mnie nie znaczyło. Szkoda jednak, że muszę ją okłamywać. Jakie to jest niesprawiedliwe. Każdy ma mieszane uczucia co do drugiej osoby, ale dlaczego zawsze przytrafia się to mojej osobowości? Najwidoczniej jestem strasznie trudnym człowiekiem i nie zasługującym na Rite. Ona jest ideałem dziewczyny. Sama mówi otwarcie o swoim wyglądzie, chociaż dla mnie jest idealna. Może i przepadam za blondynkami, ale chyba tylko i wyłącznie dlatego, że one nie świecą inteligencją i najczęściej to my-faceci świecimy inteligencją i pomysłami. Nigdy w życiu nie poznałem takiej dziewczyny. Szkoda, że już zawsze będzie miała jednak do mnie delikatne obrzydzenie.
*********
-To jak? Może włączymy coś innego?-zaproponował Ward.
-Z miłą chęcią. Mam ochotę na jakąś komedie.
-Może "Ted" albo "To tylko seks"?
-Proszę! Mila Kunis robi swoje w tych filmach!-zaśmiałam się.
-Nie prawda. Chociaż jej oczy i usta.
-Może jednak ciało? Bo ma niesamowite!-wtrąciłam mu się.
-Karnacja.
-Kłamiesz.
-Nie kłamie.
-Nie kłam.
-Wygrałaś.
-Wiem. Uwielbiam krótkie odpowiedzi w naszych dialogach. Na dodatek zawsze wygrywam.
-Ulegam.
-Mój urok osobisty.
-Chciałabyś, zdecydowanie chciałabyś!
-Włączaj film!
-Który byś chciała?
-Lepiej Ty wybierz.-oboje wybuchnęliśmy śmiechem a chłopak przytaknął Ricie. Dalej leżeli w podobnych pozycjach jak przed paroma chwilami. Oboje popijali czerwone wino. Jednak było pomiędzy nimi napięcie. W końcu zdecydowali się na "To tylko seks". Pośmiali się, ale nie spojrzeli na siebie. Panowała dziwna atmosfera, nie ta sama co przed zdarzeniem z pocałunkiem, który przerwał im Chris. W końcu ktoś postanowił poruszyć drastyczny temat.
-To nic nie znaczyło dla nas oboje?-zapytała Rita. Ward długo nie odpowiadał. Dziewczyna spojrzała na chłopaka siedzącego obok, on po chwili spojrzał na nią, wziął głęboki oddech i powiedział -Dla Ciebie to nic nie znaczyło?-zapytał z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
-No nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi, tak?
-Tak, dla mnie też to nic nie znaczyło. W sumie to przepraszam. Źle wyszło.
-Przestań.-uderzyła go po przyjacielsku w bark.-Nie masz za co przepraszać! Jesteśmy przyjaciółmi i takie rzeczy mogły się zdarzyć, to było dość do przewidzenia.
-Ok. Wiesz co, robi się późno ja będę uciekał. Rano muszę wstać co nie za koniecznie będzie mogło wpłynąć na moją jazdę.-powiedział chłopak i szybko zaczął się zbierać. Rita nie była zdziwiona, przecież nic złego nie powiedziała a ta sytuacja wzięła się znikąd. Gdy chłopak się ubrał, podszedł do dziewczyny pocałował ją delikatnie w policzek i powiedział cicho -Do zobaczenia w przyszłym tygodniu mała.-ona odpowiedziała mu uśmiechem. Przyjaciel proponował jej by pojechała z nimi, ale stwierdziła, że to nie na ten dzień.
********
Nastał dzień meczu. Chris dojechał jako ostatni ze wszystkich. Wszystko przez to, że na drodze przewrócił się tir a on zamiast poczekać pojechali okrężną drogą, którą i tak musieli się wracać bo tam był jeszcze większy wypadek.
-Hej, jak leci?-zapytał Holder Warda.
-Powoli.-odpowiedział.
-Wciąż jesteś zły za wczorajszy telefon? W ogóle to gdzie Ty byłeś?
-U Rity.
-Stary! Ta dziewczyna nie należy do tych co sobie sprowadzałeś do domu w UK. Ona nie jest godna na takie traktowanie.
-Przestań! Myślisz, że jestem głupi!? Opanuj się troche! Wiem ile ta dziewczyna dla nas obojga znaczy, więc nie wsiadaj tak na mnie, okej?!
-Przepraszam, wiesz, że młodą traktuje jak siostre! Nie chce żeby zasmakowała Twojego życia.
-I nie zasmakuje.-Ward odpowiedział ze złością i odszedł. Chris sam nie wiedział co ma myśleć. Wszystko wydawało mu się dziwne. Chłopcy rozeszli się do swoich boksów. Niestety, ale dzisiaj Ward postanowił nie mieć boksu przy Chrisie.
W swoim boksie Darcy rozmawiał z Alexą i Biggiem. Holder przyglądał się co jakiś czas przyjacielowi, widać było jakby chciał podejść i go przeprosić bo zapewne młodszy kangur zrozumiał to źle, jednak mogłoby się wydawać, że to Chris źle zareagował.
-Halo?-odebrała telefon Alexa.
-Słuchaj. Nie mów nic chłopcom. To jest niespodzianka!-powiedziała Rita przez telefon.
-Ale o czym Ty mówisz R.
-Nie! Nie mów mojego imienia, hahaha.-Szybko przerwała jej dziewczyna.
-Okej, do rzeczy proszę Pani.
-Tak lepiej, haha. Chcę im zrobić niespodziankę, że tutaj jestem. Nawet Paweł nie wie. Musisz mi skombinować jedną wejściówkę i po kryjomu przyjść mi ją dać. Jestem właśnie w Zielonej Górze przed wejściem głównym z głównych.
-Spoko, nie ma sprawy! Wszystko załatwione. Buziaki!-zakończyła tak rozmowę Alexandra.
-Kto dzwonił?-zapytał Bigg.
-Jakaś laska z urzędu. Muszę się jutro stawić.
-Rozmawiałaś w ten spoósb z jakąś babą z urzędu?-zapytał z niedowierzaniem Ward z uśmiechem na twarzy.
-Bo to jest moja stara znajoma.
-Kłamiesz.-powiedział Bigg.
-Ide do łazienki.-wstała, wzięła z szafki po kryjomu jedną wejściówkę i poszła pod główne wejście. Darcy Ward zawsze miał jedną wejściówkę w "zapasie".
Po dziesięciu minutach wróciła Alexa.
-Chris, chodź na chwilę.
-Po co go tutaj wołasz?-zapytał szeptem Ward.
-Pokłóciliście się?-zapytała go z niedowierzaniem i wielkim przerażeniem, ale on już nic nie odpowiedział bo jego przyjaciel stał już obok niego.
-Co jest?
-Mam coś dla was.-oby dwoje spojrzeli się na siebie nie miłym wzrokiem co było strasznym zaskoczeniem dla Alexy.
-Ja muszę iść do łazienki.-powiedzial Ward. Wstał i ruszył szybkim krokiem.
-Hej! Nie może to poczekać?-krzyknęła Alexandra. On nie zwrócił na nią uwagi.
-To co masz?-zapytał z uśmiechem na twarzy Holdi.
-Poczekaj tutaj dwie minutki.-odeszła. Holder nieźle wyglądał bo nie wiedział o co chodzi. Strasznie śmiesznie wyglądał, ale cóż. Taka niespodzianka go czekała, więc chyba było warto.
-Kto to?-ktoś zza jego pleców zasłonił mu oczy. Ta osoba była dużo niższa.
-Zgadnij.-usłyszał znajomy głos i od razu wiedział, że to jego przyjaciółka-Rita.
-Mała! Cześć! Co Ty tutaj robisz?
-Małą niespodziankę chciałam wam zrobić! Gdzie Twój bliźniak?
-Poszedł gdzieś, ale zaraz będzie.-gawędzili razem z Holderem dosyć długo. Rita widziała, że coś się dzieje niepokojącego bo chłopak nigdy tak nie wyglądał. Ujrzała Warda, więc pociągnęła za sobą Chrisa i pobiegli w stronę Warda. Dziewczyna rzuciła mu się na plecy krzycząc głośno -NIESPODZIAAAANKA.-widać było, że Darcy jest przestraszony jednak jak zobaczył swoją przyjaciółkę od razu całe przerażenie mu zeszło.
-Hej! A co Ty tutaj robisz?!
-No chciałam Wam sprawić małą niespodziankę.-nagle Chris odszedł nic nie mówiąc.
-No i sprawiłaś!
-Cieszy mnie to, ale widzę, że coś się dzieje z Chrisem. Wiesz o co chodzi?
-Lepiej sama go spytaj.-powiedział to zimno i po złości. Po wypowiedzeniu słów chłopak ruszył w strone toru a dziewczyna została sama.
-Dzięki za te wejściówki, ale chyba całe zamieszanie było zbędne.
-Jak to? Co się dzieje?-zapytała Alexa.
-Nie wiem co się dzieje z chłopakami. Wydaje mi się, że pokłócili się, ale nic mi żaden nie powiedział i to mnie dziwi. A Ty coś wiesz?
-No właśnie nie, ale chyba wymienili się ostrymi słowami bo jak tylko Chris podszedł do mnie do Darcyego boksu to ten ruszył do "łazienki". Nawet na siebie nie spojrzeli.
-Bede musiała z nimi pogadać, ale boję sie. Wydaje mi się, że nie mam szans i to mnie przeraża.
-Dasz radę, przecież Ty masz na nich niezły wpływ! Wierzę w Ciebie.
-Tak, chciałabym.
-Chodź, posiedzimy razem w boksie Warda.
-Szczerze mówiąc to nie mam ochoty być w żadnym z ich boksów. Jeżeli tacy są to obejrzę mecz razem z trenerem i mam ich głęboko gdzieś.
-Nie przejmuj się. Jak będziesz mnie potrzebowała to wołaj, dzwoń czy cokolwiek.
-Haha, będziemy pare metrów od siebie, ale dziękuje Ci bardzo.-oby dwie zaczęłyśmy się śmiać jednak każda poszła w swoją stronę.

wtorek, 8 stycznia 2013

Separation thirteen

-Cześć moi drodzy! Wczoraj pojechaliście a ja już tęsknie!-powiedziałam smutno do przytulającej się pary.
-My za Tobą też się bardzo już stęskniliśmy! Nawet Max! Muszę Ci powiedzieć, że znowu całą drogę lotu nie spał! Czuł się niesamowicie a to bardzo ważna wiadomość dla nas!-odpowiedziała mi Sealy.
-Najważniejsze, że tak reaguje. Musi się przyzwyczaić żeby mógł zastąpić za pare lat Indywidualnego Mistrza Świata! W końcu musi pokazać klasę po tatusiu!-wybuchnęliśmy śmiechem, jak zawsze Chris zaczął gadać swoje na temat IMŚ, ale my z Sealy nie dawałyśmy za wygraną! Holder był pewny siebie, ale co do tytułu na zewnątrz mówił jedno, jednak w środku był bardzo pewny siebie. Po jakimś czasie dopiero mi się do tego przyznał. Powiedział też,  że nawet Sealy o tym nie wie.
-A jak się czujecie? Nareszcie macie spokój, co?-odpowiedziałam śmiechem.
-Mi brakuje strasznie Polski. Muszę Ci powiedzieć, że w pewnym stopniu zakochałam się w Toruniu! Jednak gorzej już z mieszkaniem. Te wszystkie podatki.. Ach! Szkoda gadać.
-Pamiętajcie, że mieszkać zawsze możecie u mnie! Później coś by się wymyśliło.
-Wiesz, ciężko jest nam rzucić tutaj wszystko. Zresztą Chrisowi tutaj jest lepiej. W szczególności z pogodą bo Australijczyk nie znosi deszczu, nie wspominajmy o śniegu.
-Haha, no tak faktycznie!-rozmowa nam się kleiła. Bardzo dużo było śmiechu, żartowania, ale też wspominania. W końcu pękłam i musiałam się zapytać co u Morrisa przez te dwa dni.
-Słuchajcie. A co tam u chłopaków? Co u Warda? Morrisa?
-No wiesz. Chłopacy jak zawsze ruszyli dzisiaj na imprezę, chociaż muszę Ci powiedzieć, że po przylocie do Anglii Nick był strasznie dziwny. Jakiś przybity. Szczerze mówiąc nawet wtedy w trakcie tego całego oskarżenia nie był taki.
-Jak to? Coś mówił dlaczego?
-No właśnie nie, pytaliśmy się go wszyscy, ale jednak on nie chciał z nami gadać.-mówił cały czas Chrispy.
-Dobra kochana! Ja uciekam a wy jeszcze sobie tutaj pogadajcie! Jak masz ochote na jakieś ploteczki do zapraszam do nas albo chociaż na skype!-zaśmiała się Sealy.
-Z pierwszej propozycji skorzystałabym z chęcią!-powiedziałam z zamarzeniem.
-To na co czekasz?!-zapytała mnie Sealy. Była poważna mówiąc to.
-Dzisiaj miałam egzamin decydujący czy zdałam szkołę. Muszę czekać na telefon.-odpowiedziałam. Mina Sealy nie była już taka rozpromieniona.
-Pogadamy o wszystkim, ale to już bez mojego mężczyzny! Trzymaj się i jeszcze raz dziękuje Ci za ten pobyt w Polsce! Całuje!-powiedziała, poczekała na moją odpowiedź i zaraz odeszła.
-Ja Ciebie też całuję! Ale ucałuj też Maxa!
-Mała?
-Co jest?
-To właśnie ja powinienem o to zapytać.-zaskoczył mnie tym Holder.
-Nie rozumiem Ciebie teraz.
-Widziałem to co było na lotnisku z Morrisem, nie chciałem o tym mówić przy Sealy ani nic takiego. Widzę przecież, że coś Cie gryzie tylko sam nie umiem tego rozgryźć.
-To nic takiego, zaufaj mi Chris. Jak coś będzie się działo obiecuję, że od razu dam Ci znać i będziesz pierwszą osobą, z którą o tym porozmawiam!
-Ale obiecujesz?!-poważnie mnie zapytał.
-Z ręką na sercu odpowiadam, że tak!
-Dziękuje Ci za to!
-A kiedy przylatujesz do Torunia?
-W sobotę w nocy albo w niedziele z samego rana. Sam jeszcze nie wiem. Mecz mamy na wyjeździe i pewnie nie pojawie się w Toruniu. Za to myślę, że Ward pojawi się w piątek albo w sobote w Toruniu. Wspominał mi, że będzie chciał z Biggiem jechać busem.
-Ale Ward to nie to samo co stary TurboTwins!
-Ja Ci dam zaraz stary! Uważaj sobie! Mam dopiero dwadzieścia pięć lat gówniarzu!
-Przypominam, że ja mam prawie dwadzieścia.
-Pięć lat! Co to za różnica?! Ja żadnej nie widze.-oby dwoje wybuchliśmy śmiechem. Dobrze mi się z nim rozmawiało, ale przecież musiałam "oddać" go Sealy. Sama zaproponowałam zakończyć rozmowę. Chris dalej mnie męczył, że widzi, że coś jest nie tak, jednak ja kompletnie nie zwracałam na to uwagi. Od razu po skończeniu rozmowy z familią Holderów poszłam się położyć spać. Zasnęłam od razu. Bez żadnego problemu.
Kolejne dni mijały mi w wielkim czekaniu na telefon od dyrektora szkoły czy zdałam wstępny materiał i czy będę mogła podejść do matury. Wciąż nie dostawałam telefonu, chodziłam w coraz większym stresie i zamyśleniu. Pojechałam do mamy na dwa dni, spotkałam się z Pawłem, Alexą i jej córeczką. Jutro miała być już sobota, Ward prawdopodobnie miał się pojawić w Toruniu, ale nie pisałam do niego. Jakoś nie odczułam takiej potrzeby. Zadzwoniła do mnie Alexa z propozycją pójścia na imprezę, oczywiście do Moskwy. Tam zazwyczaj się pojawialiśmy, inne kluby nie oddawały nam tego co Moskwa! Wszystkie wspomnienia można wiązać z tym klubem bo strasznie dużo się tam dzieje.
-Hej młoda! O siódmej u nas? Mały drink przed imprezą?-zadzwoniła do mnie z propozycja Alexa.
-Jasne, wpadnę na pewno.-gawędziłyśmy jeszcze chwilę, ale ona musiała jechać po małą do przedszkola. Bigg i Paweł, oczywiście plus tajemnicza koleżanka Pawła, mieli iść razem z nami. Cieszyłam się, że idzie Paweł, jednak nie koniecznie cieszyłam się, że idzie on z koleżanką. Jedyny obraz, który zapamiętałam o tej dziewczynie to chuda blondynka o niebieskich oczach. Włosy nie za koniecznie długie. W ogóle nie wydawała mi się jakoś wyjątkowo piękna, ale co zrobić. To były wybory Pawła. Była już piąta, więc musiałam się ruszyć by sie ogarnąć. Mozolnie mi to szło jak nigdy. Ale przyczyna była jedna, co jeżeli nie zaliczyłam szkoły?! Co ja sobie wyobrażam?! Jak będzie wyglądała moja przyszłość? Z czym ją będę wiązać?! Szczerze mówiąc od śmierci Davida przestałam marzyć o wylocie do UK., ale ciagle to we mnie siedziało. Nie chciałam zostawiać go tutaj samego. O grób nie musiałabym się martwić bo mama bywa tam nawet częściej ode mnie, ale ja po prostu nie jestem w stanie wybaczyć mu kilku istotnych rzeczy.
Ubrałam się w piękną niebiesko-wzorzystą sukienkę, a do tego klasyczne czarne wysokie szpilki. Makijaż raczej zwyczajny, można powiedzieć, że codzienny. Zrobiłam klasyczne czarne kreski, do tego rzęsy podmalowałam i pomalowałam usta błyszczykiem. Włosy pozostawiłam w lokach, nie chciałam ich za bardzo ruszać. Bywały dni kiedy kochałam swoje naturalnie kręcone włosy, ale były takie dni, w których ich nie znosiłam. Pojechałam do nich taksówką nie chciałam za bardzo ruszać się samochodem bo wiedziałam, że będzie się to wiązało z jutrzejszymi podróżami do znajomych. Dotarłam do nich na dziewiętnastą pięć, więc miałam małe spóźnienie, ale moim znajomym to nie przeszkadzało.
-Halo, dobry wieczór.-powiedziałam głośno.
-Hej! W końcu jesteś, My właśnie zaczęliśmy się już bawić.-odpowiedziała Alexa. Weszłam do pokoju i ujrzałam Pawła z jego tajemniczą koleżanka. Bigg robił coś w kuchni, podejrzewam, że przyrządzał drinki bo był mistrzem w robieniu drinków! Ruszyłam w stronę Pawła by się z nim przywitać. Witaliśmy się na klasycznego buziaka w policzek.
-Witaj kochany!-powiedziałam i przeszłam do czynności z buziakiem.
-Cześć mała!  Jak się masz?
-Wciąż nie dostałam telefonu, więc jestem cała w nerwach.-w trakcie mojej wypowiedzi zmierzyłam dwa razy jego koleżankę.
-Ah! Przepraszam! To jest Karolina, Karolina to jest Rita.
-Cześć.-dziewczyna podała mi ręke. Przynajmniej piętnaście sekund wahałam się, ale wiedziałam, że jeżeli zleje "Karoline" to zaboli to Pawła. Podałam jej rękę z wielką niechęcią i nie miała jakiś wyrzutów sumienia.
-Rita!-zawołał mnie Bigg?
-Co jest Bigg?
-No wiesz, niedość, że niosę Ci drinka to mam dla Ciebie małą niespodziankę.-podszedł do mnie z drinkiem, nagle poczułam na plecach czyjeś dłonie. Były to z pewnością męskie dłonie bo były silne i duże, więc nie pasowały do kobiecych. Spojrzałam na Bigga zaskoczona i odwróciłam się.
-Niespodzianka.-usłyszałam wypowiedź po polsku australijskim akcentem. Ujrzałam tam Warda.
-Hej! Myślałam, że Ciebie nie będzie! Jak miło!-odpowiedziałam już po agnielsku. W ogóle nawet między mną a Pawłem często rozmawialiśmy po angielsku bo on wiedział, że chciałabym wiązać z tym przyszłość.
-Rita! Ciebie też miło widzieć. W końcu to impreza w Moskwie, więc jakim cudem miałoby mnie tutaj nie byc?!-oboje od razu wybuchnęliśmy śmiechem. Paweł ciągle był zajęty jego koleżanką a ja z Wardem siedziałam i żartowaliśmy, natomiast Alexa z Biggiem przygotowywali się już do wyjścia. Alexa musiała jeszcze się pomalować a Bigg swobodnie ubrać po kryjomu przed nią. Szczerze mówiąc, im więcej czasu spędzałam z Darcym tym coraz bardziej go lubiłam. Nie było mowy o żadnych sprzeczkach, jedynie tych typowo w żartach albo dotyczących czegoś by się tylko trochę podroczyć. O ósmej trzydzieści wyszliśmy z domu, zadziwiające to było jak potrafiliśmy wychodzić o równych godzinach.
W klubie świetnie się bawiłam w sumie wszystko dzięki Darcyemu, który nie pozwalał mi myśleć o szkole. Co chwilę przepraszał mnie z tym co stało się na torze, ja jednak wszystko obracam zawsze w niezły śmiech, ale widać, że chłopak strasznie się tym przejał.
-To gdzie leży mój następca?-zapytał mnie już podpity Ward.
-Zależy o kim mówisz.-odpowiedziałam wybuchając śmiechem.
-Mówię o tym wypchanym, grubym i coś koło metra pięćdziesięciu trzech. Jest włochaty, ale fajnie się do niego przytula.
-A o nim mówisz! Skąd wiesz, że fajnie się do niego przytula?!
-Przytulałem się do niego jak nie widziałaś.-Oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Gdy mnie nie ma śpi na łóżku, gdy jestem, zajmuje miejsce obok mnie albo na podłodze.
-Traktuj go dobrze bo jest zdecydowanie lepszym facetem ode mnie.
-Nawet tak nie mów.
-Idziemy zatańczyć?-zapytał mnie. Kiwnęłam pozytywnie głową i od razu ruszyliśmy. Świetnie się z nim bawiłam. Alexa i Bigg szybko się zwinęli bo opiekunka zadzwoniła, że mała wymiotuje. Chciałam jechać z nimi, ale powiedzieli, że mam zostać i dobrze się bawić. Byłam uparta, ale to na nic. Przekupili Warda, który skutecznie mnie zatrzymał, jednak kazałam napisać Alexie co z małą. Impreza trwała do drugiej, Darcy mnie odprowadził, całą swoją powrotną drogę rozmawiał ze mną przez telefon. Wracał na pieszo. Powiedział, że chce się przewietrzyć a ja strasznie sie o niego bałam. Sama nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

niedziela, 6 stycznia 2013

Separation twelve

Zaskakuje was dodając dziś to może wy  mnie zaskoczycie komentarzami?:D Kochani nie wiem kiedy dodam następny. Ostatni tydzień na wszelkie poprawki w szkole, więc nie będę miała pewnie czasu żeby coś naskrobać dla was, ale się postaram!
________________________________________________________________________________
Do domu wróciliśmy w dość spokojnym klimacie. Niestety wypite piwa przez Bigga miały swoje konsekwencje, gdyż co chwile musieliśmy zatrzymywać się na stacjach! Był niezły ubaw. Zaprosiłam Pawła do siebie. Jechaliśmy busem WardRacing co oznaczało, że rano razem z Pawłem odstawimy busa pod dom rodzinki. Dotarliśmy pod mój dom.
-Nareszcie chwila spokoju.-powiedział Paweł.
-Tak! Masz racje! ale będzie mi ich strasznie brakowało.-powiedziałam z posmutniałą miną.
-Wiem, że jutro masz egzamin a przez ten czas kiedy oni byli nic sie nie uczyłaś, mam racje?
-Tak, masz racje. Uczyłam sie tydzień przed także dzisiaj tylko muszę przeczytać trzydzieści stron notatek i mam nadzieję, że będę przygotowana i zdam to cholerstwo!
-Zdasz na pewno. Najpierw to Ty pójdziesz wziąć prysznic a ja przygotuje jakąś pyszną kolacje, co Ty na to?
-Jestem w niebie.-tak też weszliśmy bez słowa. Każdy przystąpił do robienia tego co miał przydzielone do swoich obowiązków. Po kąpieli ruszyłam do sypialni, przechodząc przez pokój dzienny. Zbierałam notatki a drugim okiem patrzyłam jak Paweł radzi sobie przy przygotowaniu kolacji. Wychodziło mu to bardzo zgrabnie. Kroił zdecydowanie lepiej od Chrisa, można powiedzieć, że wnet profesjonalnie. Nie chciał mi zdradzić co szykuję, więc ruszyłam do sypialni poczytać moje notatki. Po godzinie kolacja była gotowa. Przyszedł do mojej sypialni. Obydwoje położyliśmy się na łóżku.
-Danie specjalne. Żółty ryż z piersią z kurczaka, do tego niezastąpiona i prze smaczna zdrowa sałatka a to wszystko polane przepysznym sosem Pawła Przedpełskiego.-Podał i ukłonił się jak kelner i dizajnerskiej restauracji. Przy jedzeniu popijaliśmy oczywiście czerwonym winem, zresztą moim ulubionym, które Paweł znalazł w szafce.
-Opowiesz mi coś o Davidzie?-widziałam, że sam nie był pewny czy zadać mi to pytanie. O dziwo nie poczułam żadnego kucia w brzuchu czy poczucia dreszczy. Na imię "David" reagowałam myśląc o moim mężczyźnie, ale nie kojarzyło mi się to z jego śmiercią. Traktowałam to raczej jako nowy rozdział życia, który plecie mi nowe doświadczenia. Davida zawsze będę miała w sercu i w pamięci, ale przetłumaczono mi i sama zrozumiałam, że nie mogę przez całe życie myśleć o nim i tracić przez to swoje prywatne życie.
-Co chcesz wiedzieć?-zapytałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Wszystko co chcesz mi powiedzieć.
-David przede wszystkim był kochanym i ułożonym człowiekiem. Czasem wymyślał różne durne rzeczy przez, które zawsze pojawiał mi się uśmiech na twarzy. Nigdy nie mogłam poczuć się źle w jego towarzystwie, nawet gdy się kłóciliśmy on zaraz łagodził sprawę. Był cudownym mechanikiem, chłopakiem i byłby przecudownym bratem.-wymieniałam same jego zalety. Paweł mało co się nie rozkleił, ja to zrobiłam. Samo z siebie wyszło. Jednak to był płacz przez wspomnienia i świadomość, że już nigdy nie otrzymam ciepłego  pocałunku i poczucia bezpieczeństwa przy boku Davida.
-Miał cholerne szczęście mając Ciebie jako dziewczynę.
-Nie prawda. Czuje sie winna pod wieloma względami.
-Nie powinnaś.
-Powinnam. Z Davidem trzy dni przed jego śmiercią stoczyłam kłótnie.-Nasza rozmowa trwała do północy. Później niestety odleciałam. Musiałam wstać o szóstej by o ósmej trzydzieści pojawić się w szkole na egzaminie.
Rano obudziłam się przy boku Pawła. To był mój drugi a może i trzeci przyjaciel, który znaczył dla mnie bardzo dużo. Powędrowałam do kuchni by zrobić nam kawę, po włączeniu wody w czajniku poszłam wziąć szybki prysznic. Z łazienki wyszłam w samym ręczniku. Właśnie wlewałam wodę do kubka dopóki nie pojawił się Paweł.
-Zaskakujesz mnie.-powiedział a ja przestraszyłam się, podskoczyłam i zrzuciłam kubek z wrzątkiem wody.
-Przestraszyłeś mnie. Wszystko leci mi z rąk. Jeszcze dziś ten cholerny egzamin! Damn!
-Zostaw to, no zostaw! Nie bądź uparta. Idź się ubierz ja zrobię jeszcze jedną kawę i śniadanie a Ty się przygotuj spokojnie.-pogroził mi i od razu ruszyłam by się ubrać. Zdążyłam ubrać na siebie bieliznę, gdy zorientowałam się, że przygotowane rzeczy mam w łazience. Musiałam przejść obok kuchni by tam dojść.
-Proszę, proszę. Najpierw w skąpej piżamie, później w samym ręczniku a teraz tylko bielizna.-usłyszałam jak Paweł mówi z dużym uśmiechem na twarzy.
-Nie patrz się! Sama skóra i kości! Obrzydlistwo!
-Masz idealną figure.-powiedział podnosząc przy tym jedną brew.
-Może będę miała idealną jak przytyję chociaż pięć kilo. Nie lubię być wysuszonym chucherkiem bez żadnego tłuszczu.
-Powiem Ci, że jesteś pierwszą dziewczyną, którą znam i chce przytyć!
-Taka jestem.-wykrzyczałam z mojej sypialni ubierając się. Gawędziliśmy jeszcze trochę. Nastała ósma, więc musiałam już wyjeżdżać. Paweł zaproponował mi, że pojedzie ze mną bo chce mi towarzyszyć w tak ważnym dla mnie dniu. W samochodzie dopadł mnie ogromny stres. Przedpełski robił wszystko by mnie rozweselić i odstresować. Wiedziałam, że umiem, że jestem dobrze przygotowana, ale jak zaczynałam się stresować to wtedy nic mi nie wychodziło.
Weszłam do sali, dostałam karteczkę z zadaniami. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało mi się trudne, ale okazało się, że tylko muszę usiłować sobie przypomnieć kilka istotnych rzeczy. Sama nie mogłam określić jak mi poszło. Wyszłam z sali trzecia. Wszystko zrobiłam. Paweł czekał na mnie przed szkołą. Wyszłam dość zdenerwowana. Chwyciłam go za ręke, pociągnęłam za sobą.
-Hej! Jak Ci poszło?-zapytał zdezorientowany.
-Nie pytaj. Sama nie wiem, nie wiem co mam myśleć. Jestem na siebie zła. Teraz czekam tylko na telefon. Pewnie wiadomość będzie negatywna. Nie wiem co ja zrobię.-nagle jego usta dotknęły się z moimi. Zaczęłam go całować. Nie chciałam się odrywać od jego ust i jego objęć. Czułam się wspaniale, przeraziłam się bo przy Pawle czułam się równie dobrze jak przy Davidzie.
-Nie możemy.-oderwał się. Odszedł kawałek.
-Przepraszam.-dodał.
-To ja przepraszam. To ja Ciebie pocałowałam.
-Nie! To ja się do Ciebie zbliżyłem. To moja wina. Ale my nie możemy.
-Dlaczego nie? Chodzi o Davida?
-Po części.
-Jest jeszcze coś?-zapytałam zaskoczona.
-Ta dziewczyna, która wczoraj była z nami wszystkimi u Ciebie na imprezie.
-Łączy Ciebie z nią coś?-przerwałam mu.
-Można tak powiedzieć.
-Można tak powiedzieć?! Co to ma znaczyć?! Po cholere sie do mnie zbliżyłeś?
-Nie wiem, to samo z siebie wyszło. Ja na prawdę nie wiem. Przepraszam.
-Mam gdzieś Twoje przeprosiny. Trzeba było zdecydować się na jedno a nie brać wszystko co masz pod ręką. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i mówimy sobie wszystko. Ten pocałunek znaczył dla mnie dużo, ale teraz wiem, że to jest błąd i nie powinno to nic dla mnie znaczyć.-odeszłam.
-Rita, zaczekaj! Rita.-wołał mnie, ale ja nie reagowałam. Pod szkołą miałam tramwaj, akurat przyjechał. Wsiadłam w pierwszy lepszy. Łza spłynęła mi po policzku. Sama nie wiedziała, dlaczego tak się ze mną dzieje. Pawła miałam tylko za kolegę. Zresztą znienawidziłam siebie bo wczoraj pocałowałam się z Nickiem, którego wnet spoliczkowałam, ale odwzajemniłam pocałunek. A w związku z Pawłem?! Zamiast się cieszyć, że kogoś sobie znalazł i my nie będziemy psuć swojej przyjaźni a on zyska ważną dla niego osobę to ja zrobiłam mu awanturę. Szybko wytarłam łzy i w bardzo szybkim czasie na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Przecież po burzy zawsze wychodzi słońce! Tak więc wysiadłam z tramwaju i ruszyłam w stronę domu. Wzięłam prysznic, czułam, że to będzie jedyna rzecz dzięki, której zapomnę o tym co działo się przez ostatnie dwa dni. Po wykąpaniu spięłam moje długie włosy w koka i ubrałam się w dresy. Z zamrażarki wyjęłam lody i wino. Włączyłam telewizje i zapatrzyłam się w prostokątne pudło. Nagle z mojego głębokiego wciągnięcia w film obudził mnie dzwonek do drzwi. Ruszyłam, nawet nie spojrzałam w wizjerze kto dzwoni dzwonkiem. Od razu otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich Pawła.-Cześć, nie odbierałaś.-powiedział lekko zdenerwowany.
-Właź, musimy pogadać. Muszę Ci wiele powiedzieć.-uśmiechnęłam go i pociągnęłam go za ręke.
-Chcesz wina?
-Nie masz może whisky?
-Myślę, że się znajdzie.
-Jezu, taka młoda osoba a ma takie zaopatrzenie z alkoholem.
-Nie narzekaj tylko rusz się po colę.-siedzieliśmy. Nie zaczynaliśmy tematu o tym co się wydarzyło kilka godzin wcześniej. Dobrze się bawiliśmy popijając wino i oglądając jakiś durny film. W końcu postanowiłam, że muszę przerwać to i zacząć z nim rozmawiać bo tak nie potrafię.
-Musimy porozmawiać o tym co się dziś wydarzyło.
-Rita, nie.-przerwałam mu i od razu zdecydowanie zaczęłam mówić.
-To był impuls. Oby dwoje nie chcieliśmy tego. To wyszło samo z siebie. Traktuje Ciebie jako przyjaciela i zabolało mnie to, że nie powiedziałeś mi, że się z kimś spotykasz. Pocałunkiem pokazałeś mi, że potrafię zapomnieć o Davidzie. Jeszcze wczoraj o tym nie wiedziałam. Przestraszyłam się bo poczułam się równie bezpiecznie i nawet lepiej w Twoich ramionach niż w Davida, ale obydwoje wiemy, że nie mogłoby być cokolwiek pomiędzy nami, ponieważ David dla nas była bardzo ważną osobą.
-Popłynęłaś. Bardzo mnie to cieszy. Serce mi się raduję, że się rozumiemy i nie musimy niczego udawać. Będzie pomiędzy nami tak jak wcześniej?
-Obiecuję.
-Przyjaciele?
-Na zawsze.-odparłam szybko i podaliśmy sobie ręce. Wieczór przebiegł szybko. Paweł powiedział, że jedzie do domu bo jutro ma trening. Ja postanowiłam, że trochę wcześniej się położe bo za dużo się działo ostatnim czasy. Strasznie się ucieszyłam, że z Pawłem jest tak dobrze i, że rozumiemy się. Uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy i nie miałam najmniejszej ochoty by on zniknął. Sama jeszcze nie wiedziałam co mam zrobić z Morrisem. Wieczorem weszłam na skype i zaczęłam rozmawiać z Sealy i Chrisem. Max niestety już spał, więc nie miałam przyjemności posłuchać jak mały coś bełkocze pod nosem. Miałam iść spać, ale jeżeli dzwonią do Ciebie przyjaciele z tak daleka od razu odechciewa Ci się spać a marzysz w tej chwili by byli oni przy Tobie.

piątek, 4 stycznia 2013

Separation eleven

Smutna wiadomość! Najprędzej podejrzewam, że dodam w tygodniu, ale lubię robić niespodzianki i pewnie taką też wam zrobię :D trzymajcie za mnie kciuki! Coś naskrobałam, mam nadzieję, że będzie się podobać!! Ktoś narzekał, że mało akcji. Chce troche ustabilizować i dodać spokoju. Później za dużo będzie wszystkiego i straci sens, a Wy co o tym myślicie? :) za mało akcji przez ostatnie rozdziały ?! DZIĘKUJĘ ZA TAKI ODZEW! Teraz wiem, że na prawdę to czytacie! Powoli zaczynam rozumieć, że statystyki nie kłamią, ale wciąż mało was :C narzekam, wiem! ale i tak dużo was tutaj. Nie przypuszczałam, że aż tylu tutaj was przybędzie! łapcie kolejny! Pozdrawiam was!
___________________________________________________________________________

Nastał poniedziałek co oznaczało, że dzisiaj pożegnam się ze wszystkimi! Zostanę sama a jedyna osoba bedzie Paweł i Weronika ze szkoły. Kompletnie nie byłam zadowolona z tego powodu. Chris z Sealy cały dzień latali po mieście, jedyne co mi dobrego zostało to to, że zostawili mnie z Maxem. Z małym spędziłam troche czasu. Były zabawy, spanie, gotowanie a nawet uczyłam małego chodzić! Oczywiście w ruch poszły zdjęcia, którymi musiałam pochwalić się Sealy i Chrisowi. Samolot mieli o dwudziestej pierwszej z Bydgoszczy a to wszystko ze względu na mnie by spędzić ze mną więcej czasu.
Gdy bawiłam się z małym Holderem nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi, poszliśmy i otworzyliśmy. W drzwiach stanął Morris.
-Cześć piękna.-pocałował mnie w policzek i przybił żółwika Maxowi.
-Sam?-zapytałam z dużym zdziwieniem.
-No sam, sam. A z kim mam być?-zapytał wybuchając śmiechem.
-Dzwonił do mnie Ward piętnaście minut temu i mówił, że jedziecie na gokarty. Nakrzyczałam na niego, że macie takie rozrywki beze mnie.
-Wiem, coś mi wspominał, ale kompletnie nie chciało mi się z nim siedzieć. Działa mi na nerwy. Za długo spędzam z nim już czasu.
-Faktycznie. Tydzień z Darcym bywa męczący.
-Słuchaj, może wyrwiemy się na jakiś spacer razem z Maxem?
-Wiesz, świetny pomysł! Sealy mówiła, że to jego pora snu, więc przy świeżym, jesiennym klimacie może dobrze zaśnie.
-Jak będzie miał takie piękne widoki prowadzącej jego wózek to na pewno nie zaśnie.
-Haha, ale zabawne. Uśmiałam się, wiesz.-powiedziałam ze złością.
-No to dalej, dalej. Ruszaj sie! Ja jestem już gotowy.
-Chyba muszę ubrać małego! Sam tego nie zrobi. Weź wózek i znieś go już na dół.
-Faktycznie, wybacz zapomniałem, że on jest taki mały. Nie, chce poczekać na Ciebie.-odpowiedział poruszając brwiami. Spacer był na prawdę przyjemny. Miło gawędziło się z Morrisem. Max szybko zasnął co było rezultatem krótszego spaceru niż przypuszczaliśmy.
-Nick, zamykałeś dom. Masz klucze?
-Tak, tak. W kieszeni.-Włożył ręce w kieszeń od spodni. Zrobił zakłopotaną minę i od razu wiedziałam, że coś nie gra.
-No tak. Zapomniałam, że jesteś typem, który wszystko gubi i kompletnie nie jest rozgarnięty.
-Uważaj na słowa. Może leżą na wycieraczce. Od razu w głowie masz czarny scenariusz?
-Nie, przyjmuje to ze spokojem. Najwyżej będę spała na wycieraczce, reszte życia spędze w tych samych ciuchach, dobrze, że mam portfel i telefon.
-No przestań. Wróćmy się i sprawdźmy.-ruszyliśmy. Całą drogę się z niego śmiałam i go męczyłam, że jest  nieodpowiedzialny. W końcu kilka dziewczyn go rozpoznało, jednak szybko zareagował by sie od nich odczepić. Stałam opierając się o wózek łokciem, przodem do Morrisa, która stał obok mnie. Nagle podszedł, zlapał mnie za biodra a następnie pocałował delikatnie moje usta. Szybko szepnął do ucha, że to był impuls, że mam mu pomóc. Pierwszy raz od śmierci Davida poczułam smak ciepłych ust, które mogą kochać, ale przecież Morris nie był z tych typów, które potrafią się starać o serce kobiety, tak na prawdę. Pocałunek odwzajemniłam. Stanęłam na palcach, po czym musnęłam jego usta. Zaczęliśmy się całować namiętnie i przerodziło się to w coraz dłuższy pocałunek. Słyszałam jak dziewczyny robią nam zdjęcia. Czułam się okropnie, ale z drugiej strony nie chciałam tego przerywać. Po głowie zaczęły mi chodzić różne pytania, dlaczego? Przecież to dopiero osiemnaście miesięcy od straty Davida. Czułam do siebie obrzydzenie, ale Morris świetnie całował, był delikatny i przede wszystkim czuły.
-Przepraszam.-spuścił głowę na dół.
-Mam nadzieję, że to było pierwszy i ostatni raz.
-Tak.-odpowiedział z nutką zawahania.
-I to nic nie znaczyło dla nas oboje?!-ruszyłam z wózkiem. On podreptał wolniej za mną.
-Odwzajemniłaś pocałunek.
-Zadałam pytanie.
-Jesteś zdezorientowana.
-Nie odpowiedziałeś.
-Nie słyszałem.
-Nie udawaj.-nagle po raz drugi poczułam jego usta na swoich. Tym razem szybko go odepchnęłam.
-Co Ty wyprawiasz?!-zapytałam podnosząc ton.
-Przepraszam! Ja po prostu nie mogę się oprzeć. Podobasz mi się. Nie umiem przestać o Tobie myśleć. Na prawdę dużo dla mnie znaczyć.
-Nick przestań!-ruszyłam w stronę domu. Nick szedł cały czas obok mnie, ale ja nie zwracałam na niego uwagi. Nie chciałam na niego patrzeć. Miałam nadzieję, że tą wstrętną cisze przerwie Max, ale ten mały słodki chłopiec się nie obudził. Do domu szliśmy w ciszy.
-Nie ma kluczy na wycieraczce.-powiedziałam do niego.
-Może drzwi są otwarte?!-zapytał zdenerwowany i posmutniały.
-Dlaczego są otwarte drzwi?!-weszłam do domu i ujrzałam tam Sealy, Chrisa, Darcyego, Alexe, Bigga, Pawła i tajemniczą dziewczyne.
-NIESPODZIANKA.-krzyknęli wszyscy a mi napłynęły łzy do oczu. Nick wprowadził Maxa z wózkiem do domu i "odstawił" go do mojej sypialni. Mały nawet się nie obudził.
-Jak to?-zapytałam wszystkich.
-Dzisiaj wyjeżdżamy. Nie mogłam zostawić Cie tak bez żadnego większego pożegnania.-odpowiedziała Sealy.
-Jak tam mała? Ale już, wycieramy te łzy i zaczynamy troszkę opić nasz wylot.-wycierając łzy z policzka, Holder krzyknął do wszystkich o wypiciu toastu.
-Jesteście niesamowici. Nie wiem jak mam wam dziękować.
-Głownie to to był pomysł Sealy, ale gdyby nie Paweł nie dostalibyśmy się do Twojego mieszkania. Oczywiście główny wkład miał Morris, który wymyślił spacer z Maxem.-zaśmiał się Holdi.
-O wy! Dziękuje wam bardzo! Jesteście niesamowici!-Pierwszy raz płakałam ze szczęścia. Po raz pierwszy to były łzy radości, nie smutku, który doświadczyłam przez ten cały czas.
-Za dwie godziny wyruszamy do Bydgoszczy!-głośno krzyknął Ward.
-Jedziemy wszyscy?!-zapytałam pół żartem pół nie.
-TAK.-odpowiedzieli chórkiem obserwując siebie nawzajem.
-Jesteście niemożliwi.
-Bigg! Prowadzisz.-krzyknęła Alexa wypijając kieliszek szampana.
-Znowu! Boże, czy ja nigdy nie użyje?!-zapytał Bigg podnosząc głowę w niebiosa, pytając Boga.
-Użyjesz przyjacielu! Dzisiejszego tripa prowadzi Rita!-odpowiedziałam głośno śmiejąc się. Impreza trwała przez te dwie godziny. Chris za dużo pił, więc ja kazałam mu przystopować z racji, że będzie musiał pomóc Sealy z Maxem. Przyjaciel od razu odstawił drinka. Gdy mówiło mu się dwa imiona "Sealy i Max" on od razu rzucał wszystko i leciał. Może nie pokazywał tego wśród ludzi, kibiców czy jakiejś publiczności. On nic nie robił na pokaz. Chciał mieć swoje szczęście głęboko w sercu, cieszyć się nim tylko z najbliższymi. To było w nim wspaniałe.
Po czasie ruszyliśmy. Z Nickiem nie rozmawiałam od czasu, gdy na niego nakrzyczałam. Było mi z tym źle, ale sądziłam, że postąpiłam słusznie. Dojechaliśmy na lotnisko. Gdy tylko ujrzałam jak ustawiają się w kolejce do lotu od razu zaczęłam płakać. Uświadomiłam sobie, że tak na prawdę częściej będę miała przy sobie TurboTwinsów niż Sealy, Maxa czy nawet Nicka. Nie przepadałam za nim wcześniej, ale szczerze powiem, że polubiłam go od czasu, gdy zaczęliśmy spędzać ze sobą tyle czasu.
-Kochana! Mam nadzieję, że do zobaczenia u nas w UK. Tam musimy się zobaczyć na milion procent! Zresztą Max będzie tęsknił równie mocno jak ja! Dziękuję Ci bardzo za ten pobyt. Za to, że mogłam się tak oderwać i czuć, że żyję. Bycie matką jest cudowne, ale brakuje mi trochę tego swobodnego życia.-powiedziała Sealy mając łzy w oczach i mocno mnie przytulając.
-Nie! To ja strasznie Wam dziękuję, że tutaj przyjechaliście. Mam nadzieję, że do was przylecę. Może w końcu spełnie jedno ze swoich marzeń! Bardzo będzie mi was brakowało.-nagle łza spłynęła mi po policzku.
-No dobra, dobra! Koniec mazania się! Jest internet! Będziecie się ze sobą kontaktować poprzez jakieś portale internetowe czy skype!-odpowiedział Holder przytulając zapłakaną Sealy. Zbliżał się właśnie do mnie, gdy ukułam go w żebra.
-Nawet nie patrz! Sam powinieneś wiedzieć, że Ci się należy za Twoje gadanie!-i tak minęło nasze pożegnanie. Nick stał gdzieś dalej od nas. Cały czas siedział w swoim białym iPhone. Siedział na krzesłach.
-Nie pożegnasz się ze mną?-zapytałam obejmując go.
-Nie wiem czy tego chcesz. Sam nie wiem czy ja tego chce.
-Ten pocałunek. Ja tak reaguje bo za dużo przeżyłam w życiu. To wszystko jest dla mnie za trudne. Nie potrafię teraz Ci tego wytłumaczyć. Zresztą Nick...-przerwał mi mówiąc oburzonym tonem.
-Chodzi Ci o moją przeszłość?! O tą sprawe z sądową, w którą był też zamieszany Darcy?
-Nie chce o tym mówić. To nie czas i miejsce na takie rozmowy.-w tle usłyszeliśmy, że jest ostatnie pięć minut by ludzie doszli do odprawy.
-Do zobaczenia.-przytuliłam go i delikatnie musnęłam jego usta całując go w policzek.